W urlopach piękne jest to, że człowiek ma dużo czasu, który może spędzić z rodziną. Dla siebie samego niestety nie zawsze już starcza tyle, ile byśmy sobie życzyli. W przypadku moim i najbliższej familii prawie zawsze termin urlopowy przypada na okres poświąteczny i przełom roku. Wtajemniczeni wiedzą, że prokuratorzy i policja mówią w tym okresie ludzkim głosem i po prostu dają karnistom wypocząć. Zdecydowanie najmniej jest tzw. realizacji, zatrzymań oraz wniosków o areszt. Pozwala to nawet stęsknić się za telefonami o szóstej rano, salą rozpraw i naładować akumulatory do nierównej walki z naszym państwem.
Pytanie córki
– Tato! Skąd się biorą klienci? – zapytała mnie w trakcie naszego urlopu starsza, niespełna czteroletnia córka. Inteligenta bestia – pomyślałem – ale to po matce, więc nie ma się co w sumie dziwić. Pytanie samo w sobie tyleż łatwe, co trudne w swojej prostocie. Oczywiście, mógłbym próbować odpowiedzi z bocianem lub kapustą, ale szanse powodzenia marne. Mógłbym też próbować odpowiedzi typowo prawniczej: „to zależy”, ale to też się nie uda. Dziewczynka bowiem z tych dociekliwych. Tym bardziej że pytanie zostało podświadomie sprofilowane na klientów karnych, którymi w głównej mierze szanowny tata się zajmuje. Zamyśliłem się…
Czytaj więcej
Jest duża grupa ludzi, którzy mylą „koleżeńskie wsparcie” na prawniczych forach na Facebooku z wykorzystywaniem cudzej uprzejmości.
Początek drogi
Pamiętam, jak na początku mojej kariery prawniczej w jednej z publicznych toalet przy pisuarze, zagadał mnie starszy już mężczyzna tymi słowami: „Przepraszam, czy jest pan mecenasem? Bo mam sprawę”. Do tej pory nie wiem, po czym poznał, a niestety nigdy nie udało mi się go już później o to spytać. To był dobry klient karny, niesłusznie oskarżony o czyn z art. 286 k.k. – czyli po prostu oszustwo. Niestety, nie należał do najbardziej majętnych. Na początku drogi zawodowej liczył się jednak bardziej fakt, że jakiegoś klienta się w ogóle miało.
Później wielokrotnie to klienci mnie znajdywali, a nie odwrotnie. Przykładowo pewnego ranka, jadąc do pracy taksówką, zapytany zostałem przez kierowcę pochodzącego z odległej Azji, czy nie znam jakiegoś dobrego adwokata. Niewiele myśląc, w swej skromności zaoferowałem swoje usługi. Okazało się, że rodzinie mojego szofera, a była ona naprawdę liczna, postawiono obok zarzutów działania w zorganizowanej grupie przestępczej zarzuty nieujawnienia transakcji i przychodów podlegających opodatkowaniu oraz prania brudnych pieniędzy, a także później w kliku przypadkach popełnienie tak zwanej zbrodni vatowskiej. Jeśli wspomniana już córka zostanie w przyszłości obrońcą w sprawach karnych, to myślę, że pracy starczy jeszcze dla niej.