Firma wystawiła mnie na aukcję. Proszę się nie obawiać, nie chodzi o handel „żywym towarem”. Przy corocznej zbiórce na WOŚP każdy stara się pomóc. Moi wspólnicy wpadli na pomysł, że naszym wkładem będzie lunch ze mną. Okazało się to zupełnie niezłą koncepcją, bo od kilku lat udaje się w ten sposób uzbierać przyzwoite pieniądze, co jest dowodem, że prawnicy są w cenie. Nie udało mi się wprawdzie nawet zbliżyć do ceny za Monikę Olejnik, ale wygrałem z redaktorem Jackiem Pałasińskim, z którym w jego programie propagowaliśmy prowadzoną zbiórkę.
Dodatkową zaletą aukcji jest, że dzięki niej udaje mi się poznać ciekawych ludzi. I tak było w tym roku, kiedy spożyłem wylicytowany obiad z parą przesympatycznych biznesmenów. W trakcie posiłku poznawaliśmy tajniki naszych zawodów, gadaliśmy o podróżach, by w końcu przejść do omawiania sytuacji w kraju. Biznesmen spytał, jak to się stało, że mecenas Ryszard Kalisz mógł podjąć się obrony tego no… i biznesmen nie mógł sobie przypomnieć, czyjej obrony miał się podjąć mecenas. Skupiony od kilku dni na czymś innym ,również nie miałem pojęcia. Na szczęście dzięki aplikacji Google udało nam się ustalić, że chodzi o szefa Kancelarii Premiera Michała Dworczyka.
Czytaj więcej
W sprawie tzw. afery mailowej obrońcą byłego szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michała Dworczyka ma być mec. Ryszard Kalisz, czyli człowiek z zupełnie innej strony sporu politycznego.
Bo klient popiera PiS
Znalezienie jego nazwiska w sieci to prawniczy paradoks, bo prawo prasowe zabrania ujawniać nazwiska osoby podejrzanej do czasu, kiedy jej wina nie zostanie stwierdzona wyrokiem sądu. Co jednak, gdy komuś nie można postawić zarzutów z uwagi na chroniący go immunitet? Wtedy dane takiej osoby nie są chronione do czasu rzeczywistego postawienia zarzutów, kiedy opinia publiczna doskonale już wie, o kogo chodzi.
Do rzeczy. To, że rozmówcy nie pamiętali, o kogo chodzi, świadczy o drugoplanowości owego polityka. Publiczną rozpoznawalność zyskał on dzięki niefrasobliwości przy wysyłaniu informacji objętych poufnością oraz jako kronikarz życia polityków PiS, bo jego maile stały się źródłem wiedzy o sekretach ludzi władzy. Ani postać polityka, ani waga zarzucanego mu czynu nie powinna zatem wywoływać większych emocji w związku z osobą wybranego przez niego obrońcy.