Niedziela 24 listopada. Historyczna dla Krakowa (i nie tylko) sala „Sokoła” - towarzystwa gimnastycznego, założonego jeszcze w XIX wieku. PiS ma wtedy zaprezentować kandydata na prezydenta. Z nieoficjalnych informacji wynika, że będzie to dr Karol Nawrocki, prezes IPN. PiS jednak planuje inaugurację jego kampanii prezydenckiej w dość nietypowy sposób. Nawrocki będzie bowiem przedstawiany jako kandydat obywatelski. Rozmówcy z PiS zwracają uwagę, że będzie to pierwszy taki przypadek w historii partii. W 2005 roku PiS postawiło na prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego. W 2010 kandydował lider PiS Jarosław Kaczyński. W 2015 roku kandydatem był Andrzej Duda (kandydował również ponownie w 2020 roku oczywiście z poparciem PiS).
Czytaj więcej
Gdyby II tura wyborów prezydenckich odbyła się w najbliższą niedzielę, kandydat PiS – obojętnie, czy byłby nim Przemysław Czarnek, czy Karol Nawrocki – przegrałby z rywalem z Koalicji Obywatelskiej (Radosławem Sikorskim lub Rafałem Trzaskowskim), a także z Szymonem Hołownią - wynika z sondażu przeprowadzonego przez CBOS.
Karol Nawrocki kandydatem bezpartyjnym. Czego można się spodziewać?
„Rzeczpospolita” już 30 września pisała, że dr Karol Nawrocki zostanie wystawiony przez PiS w wyborach prezydenckich, które będą odbywać się w przyszłym roku. Nawrocki, jak wynika z naszych informacji, sam przekonywał, że pokazanie go jako kandydata ruchu patriotycznego a nie tylko samej partii ma duży sens z jego punktu widzenia. Nawrocki sam nie jest członkiem PiS, co też utrudniałoby mu kandydowanie w potencjalnych prawyborach prezydenckich w samym PiS. Ten pomysł został jednak ostatecznie zarzucony, podobnie jak idea, by kandydatami PiS byli prof. Przemysław Czarnek czy europoseł Tobiasz Bocheński.
W Krakowie 11 listopada 2014 roku kandydatem PiS został ogłoszony ówczesny europoseł Andrzej Duda. Teraz można spodziewać się, że tworzący się sztab kandydata będzie akcentował, że w przeciwieństwie do ogłoszonego w sobotę prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego jako kandydata KO, Nawrocki nie jest politykiem partyjnym. Politycy KO już jednak teraz pokazują, że taka decyzja PiS jest pewnego rodzaju ucieczką.