Grupa posłów Prawa i Sprawiedliwości złożyła w Sejmie projekt nowelizacji kodeksu karnego, przewidujący – w zamyśle twórców – zaostrzoną odpowiedzialność karną za tzw. zabójstwo drogowe (projekt z 30 października 2024 r., nr SH-020-263/24). „W ostatnim czasie opinię publiczną mocno zbulwersowały wypadki drogowe, do których doprowadzili kierowcy w stanie nietrzeźwości czy odurzenia środkami psychoaktywnymi. (…) Opinia publiczna oczekuje w tym względzie działań konkretnych, zmierzających do wyłączenia z przestrzeni publicznej osób, które łamią przepisy ruchu drogowego, nie licząc się z żadnymi konsekwencjami” – piszą posłowie w uzasadnieniu projektu.
Propozycja nie ma nic wspólnego z racjonalną legislacją i prowadzi do absurdalnych konsekwencji związanych z wymiarem kary.
Czytaj więcej
Kilka szczegółowych rozwiązań projektu nowelizacji kodeksu karnego budzi wątpliwości. Chodzi m.in. o zasady wymierzania kar.
Z automatu 18 lat
Proponowany przepis głosi (nowy art. 173a): „Kto prowadząc pojazd mechaniczny w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, nie licząc się ze skutkami swojego czynu powoduje śmierć człowieka: 1) będąc w stanie nietrzeźwości lub 2) będąc pod wpływem środka odurzającego lub 3) w wyniku prowadzenia pojazdu bez posiadania uprawnień albo pomimo cofnięcia uprawnień do kierowania pojazdem – podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 12 albo karze dożywotniego pozbawienia wolności”.
Dolna granica sankcji została usytuowana na poziomie 12 lat więzienia, choć pozory w tym przypadku mylą. W projekcie nowelizowany jest także art. 178 k.k., określający podstawę obligatoryjnego nadzwyczajnego obostrzenia kary we wszystkich sytuacjach objętych nową regulacją. Sprawca „zabójstwa drogowego” – nietrzeźwy, odurzony, jadący bez uprawnień – nie dość, że ma popełniać czyn zagrożony surowszą sankcją niż zabójstwo zwykłe czy wypadek komunikacyjny, to z automatu ma wpadać w obostrzenie kary podnoszące o połowę dolną granicę sankcji. W rezultacie kara grożąca za omawiany czyn to minimum 18 lat więzienia.