Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?

Poselska propozycja nowelizacji kodeksu karnego nie ma nic wspólnego z racjonalną legislacją i prowadzi do absurdalnych konsekwencji związanych z wymiarem kary.

Publikacja: 20.11.2024 05:20

Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?

Foto: Adobe Stock

Grupa posłów Prawa i Sprawiedliwości złożyła w Sejmie projekt nowelizacji kodeksu karnego, przewidujący – w zamyśle twórców – zaostrzoną odpowiedzialność karną za tzw. zabójstwo drogowe (projekt z 30 października 2024 r., nr SH-020-263/24). „W ostatnim czasie opinię publiczną mocno zbulwersowały wypadki drogowe, do których doprowadzili kierowcy w stanie nietrzeźwości czy odurzenia środkami psychoaktywnymi. (…) Opinia publiczna oczekuje w tym względzie działań konkretnych, zmierzających do wyłączenia z przestrzeni publicznej osób, które łamią przepisy ruchu drogowego, nie licząc się z żadnymi konsekwencjami” – piszą posłowie w uzasadnieniu projektu.

Propozycja nie ma nic wspólnego z racjonalną legislacją i prowadzi do absurdalnych konsekwencji związanych z wymiarem kary.

Czytaj więcej

Mikołaj Małecki: 30 lat więzienia nierówne miesiącowi

Z automatu 18 lat

Proponowany przepis głosi (nowy art. 173a): „Kto prowadząc pojazd mechaniczny w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, nie licząc się ze skutkami swojego czynu powoduje śmierć człowieka: 1) będąc w stanie nietrzeźwości lub 2) będąc pod wpływem środka odurzającego lub 3) w wyniku prowadzenia pojazdu bez posiadania uprawnień albo pomimo cofnięcia uprawnień do kierowania pojazdem – podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 12 albo karze dożywotniego pozbawienia wolności”.

Dolna granica sankcji została usytuowana na poziomie 12 lat więzienia, choć pozory w tym przypadku mylą. W projekcie nowelizowany jest także art. 178 k.k., określający podstawę obligatoryjnego nadzwyczajnego obostrzenia kary we wszystkich sytuacjach objętych nową regulacją. Sprawca „zabójstwa drogowego” – nietrzeźwy, odurzony, jadący bez uprawnień – nie dość, że ma popełniać czyn zagrożony surowszą sankcją niż zabójstwo zwykłe czy wypadek komunikacyjny, to z automatu ma wpadać w obostrzenie kary podnoszące o połowę dolną granicę sankcji. W rezultacie kara grożąca za omawiany czyn to minimum 18 lat więzienia.

Żaden przepis kodeksu karnego nie przewiduje tak surowej sankcji za jakiekolwiek przestępstwo, uwzględniając zbrodnie przeciwko ludzkości, zbrodnie wojenne, ludobójstwo, a także zamachy terrorystyczne czy zabójstwo kwalifikowane, popełniane z premedytacją i w sposób szczególnie okrutny. Tego typu rozwiązanie nie ma prawa wejść w życie.

Nie liczy się ze skutkami

Istotą drogowego zabójstwa ma być prowadzenie pojazdu, „nie licząc się ze skutkami czynu”. Przepis posługuje się znamieniem „skutki” w liczbie mnogiej. Zwrot ten jednak w żaden sposób nie precyzuje, o jakie skutki czynu chodzi. Jedno jest pewne: użycie liczby mnogiej wskazuje, że nie może chodzić wyłącznie o śmierć człowieka, która jest jednym (singularis) skutkiem omawianego czynu. Nieliczenie się ze skutkami (pluralis) dotyczyć więc musi zdecydowanie bogatszego spektrum następstw inkryminowanego zachowania. Może to prowadzić do wniosku, że chodzi o jakiekolwiek skutki zachowania opisanego w nowym art. 173a, niekoniecznie polegające na powodowaniu śmierci człowieka.

Potwierdza to dodatkowo użycie w przepisie określenia „czyn” – sprawca ma nie liczyć się ze skutkami „czynu”. Zasady wykładni wskazują na to, że pojęcie to odwołuje się do całego czynu określonego w nowym przepisie, a więc rozciągłego w czasie prowadzenia pojazdu i jego skutków, nie zaś do jednego manewru powodującego śmierć człowieka. W praktyce trzeba więc będzie ustalać, czy sprawca liczył się, czy też nie liczył się z wszystkimi potencjalnymi skutkami szaleńczej jazdy.

Przykładowo zatem, jeżeli sprawca oświadczy, że liczył się z tym, iż biorąc udział w nielegalnym wyścigu może wywołać skutek w postaci wymuszenia pierwszeństwa na innym uczestniku ruchu, to omawiane znamię nie zostanie spełnione (nieprawda, że „nie liczył się ze skutkami czynu”, gdyż się z nimi liczył). A zatem wykluczona będzie jego odpowiedzialność karna na podstawie art. 173a. Tak skonstruowane znamię nie ma więc najmniejszego sensu i czyni przepis całkowicie dysfunkcjonalnym.

Lepiej chcieć zabić

Poważne wątpliwości budzi określenie „nie liczyć się”. Zasady wykładni językowej nie przesądzają, czy chodzi tu o synonim „godzenia się” na skutki (zamiar ewentualny, znany kodeksowi karnemu), czy też wymyślona została zupełnie nowa postać zamiaru, bądź też jest to odpowiedzialność de facto za działania nieumyślne. Nie liczyć się ze skutkami czynu to nie brać ich pod uwagę, nie myśleć o nich, lekceważyć je, co zbliżone jest do kodeksowych cech nieumyślności.

Więcej problemów związanych z tym znamieniem omawiamy w ekspertyzie do projektu, przygotowanej przez Krakowski Instytut Prawa Karnego (www.kipk.pl).

Gdyby jednak założyć – jak chce projektodawca – że nieliczenie się ze skutkami czynu to synonim obojętności, tak jak rozumiemy ją obecnie w ramach zamiaru ewentualnego (nieliczenie się to godzenie się na skutki), nowelizacja nie rozwiązuje żadnego realnego problemu i jest całkowicie zbędna.

Już w obecnym stanie prawnym istnieje możliwość skazania sprawcy za „zwykłe” zabójstwo zagrożone nawet dożywotnim pozbawieniem wolności, o ile uda się wykazać, że godził się on na skutek śmiertelny. Z różnych powodów wykazanie godzenia się na skutek okazuje się wyjątkowo problematyczne. Te same problemy pozostaną aktualne na gruncie proponowanego art. 173a.

Największy absurd kryje się jednak gdzie indziej. Zgodnie z projektem sprawcy bardziej będzie opłacało się przyznać, że celowo najechał na pieszego, a więc działał z zamiarem bezpośrednim, niż utrzymywać, że tylko nie liczył się ze skutkami.

W pierwszej sytuacji popełni zabójstwo zwykłe (art. 148 k.k.), za które grozić mu będzie istotnie niższa sankcja niż w przypadku skazania za „zabójstwo drogowe”, które można będzie popełnić wyłącznie z zamiarem ewentualnym. Chęć zabicia człowieka złagodzi kwalifikację jego czynu z zagrożonego minimum 18 latami więzienia na zagrożony minimum 10 latami odsiadki.

Nie trzeba dłużej dowodzić, że tego typu prawne nonsensy nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego.

Autor jest doktorem habilitowanym, wykładowcą Uniwersytetu Jagiellońskiego, prowadzi portal DogmatyKarnisty.pl

Grupa posłów Prawa i Sprawiedliwości złożyła w Sejmie projekt nowelizacji kodeksu karnego, przewidujący – w zamyśle twórców – zaostrzoną odpowiedzialność karną za tzw. zabójstwo drogowe (projekt z 30 października 2024 r., nr SH-020-263/24). „W ostatnim czasie opinię publiczną mocno zbulwersowały wypadki drogowe, do których doprowadzili kierowcy w stanie nietrzeźwości czy odurzenia środkami psychoaktywnymi. (…) Opinia publiczna oczekuje w tym względzie działań konkretnych, zmierzających do wyłączenia z przestrzeni publicznej osób, które łamią przepisy ruchu drogowego, nie licząc się z żadnymi konsekwencjami” – piszą posłowie w uzasadnieniu projektu.

Pozostało 90% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Paweł Moczydłowski: Kiedy sąd uchyla areszt, funkcjonariusze oddychają z ulgą