Paweł Moczydłowski: Kiedy sąd uchyla areszt, funkcjonariusze oddychają z ulgą

Brzmi to absurdalnie, ale przebywanie w areszcie jest dużo gorsze niż odsiadka w więzieniu – uważa Paweł Moczydłowski, socjolog, kryminolog, były szef więziennictwa.

Publikacja: 20.11.2024 05:20

Paweł Moczydłowski: Kiedy sąd uchyla areszt, funkcjonariusze oddychają z ulgą

Foto: Adobe Stock

Kilka miesięcy temu do aresztu trafiły urzędniczki Ministerstwa Sprawiedliwości związane z funkcjonowaniem Funduszu Sprawiedliwości. Jedna z nich skarżyła się, że była szykanowana m.in. poprzez wielokrotne wybudzanie w środku nocy i zapalanie światła, zbędne i uciążliwe kontrole celi, kontrolowanie jej zachowania w toalecie i jej prywatnych zapisków. Kobieta twierdzi, że była szykanowana i upokarzana. Czy pana zdaniem to jest normalne zachowanie Służby Więziennej?

Takie były pierwsze etapy wdrażania praw człowieka w polskich więzieniach i aresztach śledczych przed wieloma laty.

Czytaj więcej

Ekspert: proponowana reforma tymczasowego aresztowania to plaster na gangrenę

Może w tamtych czasach to było normalne, ale teraz?

I wtedy powstał standard, który do dziś jest stosowany. Przez lata nikt nie narzekał. Służba Więzienna działa w specyficznych i bardzo trudnych warunkach. Proporcjonalnie do liczby tymczasowo aresztowanych liczba samobójstw jest większa niż wśród osadzonych, czyli już więźniów. Urzędniczka, o której pani mówi, sama mówiła o myślach samobójczych. Areszt jest dużo trudniejszy niż więzienie, bo tam już działają programy terapeutyczne, skazani uczą się grać na gitarze, chodzą na siłownię, oglądają telewizję itd. W areszcie tymczasowym mamy osoby podejrzane i właściwie żadnych czynności wychowawczych nie można w stosunku do nich podejmować. Brzmi to absurdalnie, paradoksalnie, ale dlatego można powiedzieć, że przebywanie w areszcie jest gorsze niż odsiadka kary pozbawienia wolności. Ale to nie myśmy to wymyślili. Myślę tu o ludziach, którzy nadzorują karę pozbawienia wolności czy tymczasowe aresztowanie. Jest ono o wiele trudniejsze w związku z tym, że tam poziom emocjonalny jest wyższy niż w więzieniu. Aresztowani zachodzą w głowę: pójdę siedzieć czy nie?Jaka jest moja sytuacja? Może wyjdę szybko? I tak dalej. Aresztowany nie ma się czym zająć prócz, że tak powiem, zwykłego porządku. I w taką sytuację wkracza służba, która takie osoby musi kontrolować, by trafiły one na salę sądową czy na przesłuchanie. Kontrola w areszcie jest jakby bardziej uwypuklona, wyczulona niż w zakładzie karnym. W przypadku jakiejś tragicznej sytuacji, niedopilnowania, funkcjonariusz Służby Więziennej odpowiada za niedopełnienie obowiązków. Z jednej strony więc, kiedy aresztowana zgłasza, że funkcjonariusz przygląda jej się w toalecie, on robi to tylko z tego powodu, że dostał takie polecenie, bo aresztowana czy aresztowany są w takim stanie psychicznym, że mogą targnąć się na życie.

Ale to jest przekroczenie pewnych granic…

Tylko że on może z zewnątrz obserwować człowieka jedynie od pasa w górę. Oczywiście, że aresztowany czy aresztowana odbierają to zupełnie inaczej, może nawet jako tortury. Ale to wszystko dzieje się zgodnie z prawem i na podstawie precyzyjnych przepisów. Podobnie jak częstsze kontrole celi. Jestem przekonany do takiej interpretacji. Nie widzę nic szczególnie bulwesującego w zachowaniu służby. Być może funkcjonariusze byli nadgorliwi, ktoś gdzieś przesadził, ale to wszystko. Sam się dziwię, kiedy młodej kobiecie zakładane są trzyczęściowe kajdany przy wyjściu z celi. Ale są na to przepisy. Tylko w mojej opinii trzeba je też racjonalnie stosować.

Czy można być bardziej ludzkim z punktu widzenia Służby Więziennej?

Służba jest od kontroli i zapewnienia bezpieczeństwa. I swojego, i osadzonych. Tam nie ma miejsca na sentymenty. W uzasadnionych sytuacjach, np. kiedy ma informację od psychologa, że aresztowany ma myśli samobójcze, działa bardziej intensywnie. Wówczas jej zachowanie pozbawia aresztowanego prywatności, intymności. Areszt jest gorszy niż odbywanie kary pozbawienia wolności dla osób, które rzeczywiście mają jakieś skłonności, myśli samobójcze, rezygnacyjne i są kwalifikowane jako zagrożone samobójstwem. W takiej sytuacji, kiedy sąd uchyla areszt, funkcjonariusze oddychają z ulgą.

Na czym polega różnica między aresztem a więzieniem dla osoby osadzonej?

Jak pani wchodzi do więzienia, to tam jest komisja penitencjarna, są wychowawcy, wymyślają pani jakieś programy resocjalizacyjne. Może pani chcieć w tym uczestniczyć lub nie. Ale dostaje szansę pracy nad sobą i swoimi słabościami – agresją, uzależnieniami itd. Są różne programy resocjalizacyjne, skazani chodzą do szkoły, uczą się. Jak mają braki w podstawówce, to je wyrównują, jak mają kursy zawodowe, uczą się zawodu, są zajęcia kulturalno-oświatowe, są i sportowe, są widzenia z rodzicami czy możliwość uczestniczenia w praktykach religijnych. Mogą sobie projektować swoją biografię więzienną. Tam jest najczęściej życie od widzenia do widzenia, życie od lekcji do lekcji, od pracy do pracy. Mogą chodzić do biblioteki, oglądać telewizję, ćwiczyć na siłowni itd. W aresztach nie można ich resocjalizować, bo to cały czas są ludzie niewinni – nie skazani. Służba Więzienna pełni jakby służbę hotelarską. Wypełnia zalecenia sądu i prokuratury.

Wygląda na to, że ten areszt jest nieludzki.

Tak to wygląda. Dlatego też przedłużanie go w nieskończoność, często nazywane aresztem wydobywczym, jest tak męczące, że osoba pęknie i bez względu na to, czy jest winna czy nie, przyzna się do wszystkiego, byle tylko mieć szansę wyjścia na wolność. W areszcie osadzonym zarządza sąd i prokurator, wychowawca jest jedynie służbą hotelarską. Każą mu trzymać aresztowanego oddzielnie od innych zatrzymanych w tej sprawie, to go trzymają. Takie są realia.

Kilka miesięcy temu do aresztu trafiły urzędniczki Ministerstwa Sprawiedliwości związane z funkcjonowaniem Funduszu Sprawiedliwości. Jedna z nich skarżyła się, że była szykanowana m.in. poprzez wielokrotne wybudzanie w środku nocy i zapalanie światła, zbędne i uciążliwe kontrole celi, kontrolowanie jej zachowania w toalecie i jej prywatnych zapisków. Kobieta twierdzi, że była szykanowana i upokarzana. Czy pana zdaniem to jest normalne zachowanie Służby Więziennej?

Pozostało 92% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?