Wina Mazurka: Wino o wschodzie słońca

Najpiękniejsze we Włoszech są małe miasteczka i wioski z dala od turystycznych szlaków. W każdym dwa, trzy kościoły z Madonną, kilka knajpek, w których wszyscy się znają, proste jedzenie i zwykłe, lokalne wino.

Publikacja: 02.12.2022 17:00

Wina Mazurka: Wino o wschodzie słońca

Foto: materiały prasowee

Do Marchii przyjeżdżają tłumy, ale nie wiedzą nawet, że są w Marchii. Starcza im 200 kilometrów plaż nad Adriatykiem, nie ruszą się w głąb lądu, bo i po co. Dwoją się i troją Marchianie, by zachęcić, przekonują, że nie tylko Urbino piękne, ale daremny trud. Wszyscy wolą Umbrię z jej truflami, o arcydoskonałej Toskanii nie wspominając, a w Marchii tylko morze. A przecież…

Czytaj więcej

Wina Mazurka: Sekta sektów

Wystarczy zjechać kilkanaście kilometrów od wybrzeża, by przekonać się, że marchijskie wzgórza nie ustępują w malowniczości toskańskim, zaś miasteczka bogate są w urodę i historię. Winiarsko także Marchia sroce spod ogona nie wypadła. Pisałem tu o czerwonym montepulciano, pora teraz na białe verdicchio. Oba włoskie szczepy mają ten sam problem – przez lata postrzegane były jako te, które nadają się wyłącznie do tanich, masowych win. Są jednak w Marchii ludzie ambitni i oni postanowili to zmienić.

Oba włoskie szczepy mają ten sam problem – przez lata postrzegane były jako te, które nadają się wyłącznie do tanich, masowych win. Są jednak w Marchii ludzie ambitni i oni postanowili to zmienić.

Angelo Accadia przez lata pochłonięty był malarstwem, rzeźbą i nawet gdy w latach 80. założył winnicę, to nie rzucił dla niej wszystkiego. Dziś, wspierany przez córkę Evelyn, jest jednym z najlepszych producentów w Marchii. Usadowił się 40 kilometrów od Adriatyku, w najwyżej cenionej apelacji marchijskiej Verdicchio dei Castelli di Jesi. Legenda głosi, że tutejsze wina dodawały siły Wizygotom, gdy pod dowództwem Alaryka zdążali, by złupić Rzym. Ale zostawmy historię sprzed 1600 lat i wróćmy do Accadii. Tam z każdą butelką udowadniają, że verdicchio daje nie tylko lekkie, zwiewne, świeże wina jak Consono 2021, ale również butelki poważniejsze.

Czytaj więcej

Wina Mazurka: Enologiczna odyseja kosmiczna

Czyściutkiemu, wibrującemu, soczystemu Conscio 2019 poświęciłbym więcej uwagi, ale spieszno mi do Cantori 2018, czyli verdicchio po mistrzowsku. Mocno dojrzałe grona zbiera się tylko wczesnym rankiem, by niczego nie uronić z tej doskonałości. Wino ma przed sobą następne dziesięć lat i pełen dojrzałych owoców, leciutko orzechowy posmak będzie ewoluował. Wspaniałe, eleganckie, niebanalne, jedno z najlepszych białych win z Marchii. A jak ktoś nie wierzy, że verdicchio potrafi dać fenomenalne wino pomarańczowe, to niech wysupła 109 zł i spróbuje Evelyn 2020. Czegóż tu nie ma – suszone owoce, herbata, zioła, orzechy, a przede wszystkim wielka radość. Uwielbiam.

Do Marchii przyjeżdżają tłumy, ale nie wiedzą nawet, że są w Marchii. Starcza im 200 kilometrów plaż nad Adriatykiem, nie ruszą się w głąb lądu, bo i po co. Dwoją się i troją Marchianie, by zachęcić, przekonują, że nie tylko Urbino piękne, ale daremny trud. Wszyscy wolą Umbrię z jej truflami, o arcydoskonałej Toskanii nie wspominając, a w Marchii tylko morze. A przecież…

Wystarczy zjechać kilkanaście kilometrów od wybrzeża, by przekonać się, że marchijskie wzgórza nie ustępują w malowniczości toskańskim, zaś miasteczka bogate są w urodę i historię. Winiarsko także Marchia sroce spod ogona nie wypadła. Pisałem tu o czerwonym montepulciano, pora teraz na białe verdicchio. Oba włoskie szczepy mają ten sam problem – przez lata postrzegane były jako te, które nadają się wyłącznie do tanich, masowych win. Są jednak w Marchii ludzie ambitni i oni postanowili to zmienić.

Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Polityczna bezdomność katolików
Plus Minus
„Król Warmii i Saturna” i „Przysłona”. Prześwietlona klisza pamięci
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Ryszard Ćwirlej: Odmłodziły mnie starocie
Plus Minus
Mistrzowie, którzy przyciągają tłumy. Najsłynniejsze bokserskie walki w historii
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
teatr
Mięśniacy, cheerleaderki i wszyscy pozostali. Recenzja „Heathers” w Teatrze Syrena