Do Marchii przyjeżdżają tłumy, ale nie wiedzą nawet, że są w Marchii. Starcza im 200 kilometrów plaż nad Adriatykiem, nie ruszą się w głąb lądu, bo i po co. Dwoją się i troją Marchianie, by zachęcić, przekonują, że nie tylko Urbino piękne, ale daremny trud. Wszyscy wolą Umbrię z jej truflami, o arcydoskonałej Toskanii nie wspominając, a w Marchii tylko morze. A przecież…
Czytaj więcej
Skoro mogą być adidasy marki Puma, to może być i szampan z Niemiec. Ważne, by korek głośno strzelił, a wino lało się strumieniami. Smak? Nie pamiętam, by miało jakikolwiek.
Wystarczy zjechać kilkanaście kilometrów od wybrzeża, by przekonać się, że marchijskie wzgórza nie ustępują w malowniczości toskańskim, zaś miasteczka bogate są w urodę i historię. Winiarsko także Marchia sroce spod ogona nie wypadła. Pisałem tu o czerwonym montepulciano, pora teraz na białe verdicchio. Oba włoskie szczepy mają ten sam problem – przez lata postrzegane były jako te, które nadają się wyłącznie do tanich, masowych win. Są jednak w Marchii ludzie ambitni i oni postanowili to zmienić.
Oba włoskie szczepy mają ten sam problem – przez lata postrzegane były jako te, które nadają się wyłącznie do tanich, masowych win. Są jednak w Marchii ludzie ambitni i oni postanowili to zmienić.
Angelo Accadia przez lata pochłonięty był malarstwem, rzeźbą i nawet gdy w latach 80. założył winnicę, to nie rzucił dla niej wszystkiego. Dziś, wspierany przez córkę Evelyn, jest jednym z najlepszych producentów w Marchii. Usadowił się 40 kilometrów od Adriatyku, w najwyżej cenionej apelacji marchijskiej Verdicchio dei Castelli di Jesi. Legenda głosi, że tutejsze wina dodawały siły Wizygotom, gdy pod dowództwem Alaryka zdążali, by złupić Rzym. Ale zostawmy historię sprzed 1600 lat i wróćmy do Accadii. Tam z każdą butelką udowadniają, że verdicchio daje nie tylko lekkie, zwiewne, świeże wina jak Consono 2021, ale również butelki poważniejsze.