Manifest postępowego konserwatyzmu

Najgłębszego namysłu wymaga dziś samo przetrwanie gatunku ludzkiego oraz to, co można zrobić, w naszej małej skali, by powiększyć szansę przetrwania wspólnoty. Postęp i tak będzie pędził jak oszalały. Współczesny konserwatysta, zamiast walczyć z nim, musi wpływać na jego kształt i kierunek.

Publikacja: 20.09.2024 17:00

Manifest postępowego konserwatyzmu

Foto: stock.adobe.com

Od wczesnej młodości pytany o poglądy polityczne odpowiadałem, że należę do nieistniejącej w Polsce formacji compassion conservatism, czyli konserwatyzmu współczującego, którego troską jest wspólnota i ci, którym się nie powiodło. Różni znajomi zwracali jednakże uwagę, że i do tej formacji niezbyt pasuję. Po pierwsze, nie tęsknię za dawnymi latami (wiadomo, komuna!); po drugie, compassion conservatism rozwija się zazwyczaj we wspólnotach religijnych, a ja jestem agnostykiem; po trzecie wreszcie, zbyt wiele rzeczy w dorosłym życiu chciałem reformować i unowocześniać, by bezboleśnie mnie zaliczyć do konserwatystów.

Na stare lata postanowiłem więc zmienić identyfikację i ogłosić się konserwatystą postępowym. Co więcej, uważam, że wobec licznych zagrożeń dla gatunku ludzkiego postulat jego przetrwania staje się najważniejszy, ale drogą do tego jest zrównoważony postęp, a nie tęsknota za skansenem.

Diagnoza

Najważniejsza różnica między klasycznym postępowcem a klasycznym konserwatystą polegała na tym, że postępowcy wierzyli w inżynierię społeczną (najczęściej lewicową), a konserwatyści wierzyli w porządek rzeczy oparty na fundamentalnych wartościach i w rozwój, który wynika z naturalnej dążności do poprawy swojego bytu, a nie z rządowego przerabiania zjadaczy chleba w aniołów. Ten podział od lat nie ma sensu. Lewicowe eksperymenty z inżynierią społeczną przyniosły ludzkości niewyobrażalną hekatombę faszystowską i komunistyczną, więc lewica jest niejako sparaliżowana swoją przeszłością albo zajmuje się rzeczami społecznie drugorzędnymi. Koncentruje się na indywidualnym szczęściu członków najrozmaitszych mniejszości i w tym sensie staje się częścią indywidualistycznego ruchu liberalnego, albo zaakceptowała kapitalizm jako nieuchronny i stopniowo wyewoluowała w reprezentację elit wielkomiejskich, zostawiając niewykształconych, starszych i zamieszkujących prowincję formacjom prawicowym, najczęściej populistycznym.

Rys. Mirosław Owczarek

Tradycyjny konserwatyzm z czasem stał się zaś karykaturą samego siebie, nie wytrzymując starcia z postmodernizmem i algorytmami w mediach społecznościowych promującymi agresję, podział i teorie spiskowe. Konserwatystami dziś ogłaszają się ludzie tęskniący za autorytaryzmem oraz państwem wyznaniowym, co z kolei podważa uniwersalność takich wartości jak wolność, w tym w szczególności wolność wyznania. Jeszcze do niedawna dość liczni polscy konserwatyści upatrywali we Władimirze Putinie obrońcy tradycyjnych wartości, a amerykańscy tratują się w wyścigu, kto w bardziej wyszukany sposób ogłosi Donalda Trumpa, notorycznego kłamcę i oszusta, przyszłością ruchu konserwatywnego. Jeśli to on jest mesjaszem konserwatyzmu, to stan światowego konserwatyzmu ma się jeszcze gorzej niż stan lewicowych ideologii.

Lewicowe ideologie zawsze stawiały nacisk na rezultat, lekceważąc środki etapu przejściowego, konserwatyści natomiast – lekceważąc istotną część podstawowych wartości, takich jak prawda czy przyzwoitość – kompromitują samą istotę konserwatyzmu. Wreszcie współczesny konserwatyzm od dłuższego czasu używa języka wartości nie dla ich obrony bądź promocji, lecz jako zasłony dymnej dla bezczelnego bogacenia się nielicznych bez jakiejkolwiek dbałości o wspólnotę.

Oba klasyczne skrzydła, lewicowe i konserwatywne, cierpią też od lat na niewyobrażalny egoizm elit, który przeciwnikom obu tych nurtów pozwala oskarżać je jak najbardziej słusznie o hipokryzję graniczącą z cynizmem. Przy czym najgorsi są ci, którzy mają poczucie misji tak mocne, że przesłania im to własny cynizm, który uważają za realistyczne podejście do rzeczywistości. Cynik taki jak Jacek Kurski posiada przynajmniej nieskłamaną samoświadomość, podczas gdy Jarosław Kaczyński wierzy, że pracuje dla dobra Polski, mimo że od lat niszczy naszą wspólnotę.

Czytaj więcej

Jan Maciejewski: Po stronie ruin

Odpowiedzią na współczesne wyzwania nie jest też liberalizm, który już w fazie globalizacji był bajką dla naiwnych, a teraz, w epoce przedwojennej, w dobie protekcjonizmu, zagrożeń dla łańcuchów dostaw i jawnego szykowania się do wielkiej wojny, jest po prostu szkodliwą mrzonką kilku dinozaurów albo zasłoną dymną dla egoistycznych interesów korporacji uzasadniających w ten sposób swą współpracę z agresywnymi dyktaturami. Szczególnym zaś wynaturzeniem liberalizmu i szczytowym osiągnięciem politycznej hipokryzji jest nieustanne obniżanie podatków najbogatszym, przez co większości odbiera się szansę na sukces oparty na własnej samodzielności. Nieliczne przykłady błyskawicznego awansu do elity najbogatszych zaciemniają obraz społeczeństwa coraz bardziej spętanego w rozwoju przez dominację wielkich korporacji i dziedziczność często ukradzionego kapitału. Ukradzionego m.in. przez unikanie podatków, neokolonialną eksploatację słabszych narodów i ich zasobów, wreszcie dzięki praniu pieniędzy i stale rosnącej korupcji elit politycznych.

Tymczasem oprócz zagrożenia wielką wojną znajdujemy się w sytuacji egzystencjalnych zagrożeń klimatycznych i tych związanych z nieuregulowanym rozwojem sztucznej inteligencji. Idee demokracji zaś zostały, poza szeroko rozumianym Zachodem, skutecznie skompromitowane przez praktyki neokolonialne i wybiórcze traktowanie prawa i praw człowieka; a teraz na dokładkę także sam Zachód przeżywa swój egzystencjalny kryzys. Ideolodzy autorytaryzmu dochodzą więc do wniosku, że implozja Zachodu jest nieunikniona i że to oni są przyszłością ludzkiej rasy.

Państwa małe i średnie, zwłaszcza takie jak Polska, które nie tak dawno doświadczyły utraty niepodległości, muszą na nowo znaleźć dla siebie ścieżkę rozwoju, w której najważniejsza będzie wspólnota i jej potrzeby. Wspólnota odporna na wszelkiego rodzaju kryzysy. Szanse nie są wielkie, ale próbować trzeba.

Za największe zagrożenie uważam kwestię sztucznej inteligencji. Geoffrey Hinton, współtwórca nowoczesnych sieci neuronowych, nazywany ojcem chrzestnym sztucznej inteligencji, zwracał ostatnio uwagę, że firmy, które konkurują o jak największy kawałek tortu, porzuciły kwestię ostrożności w implementacji nowych rozwiązań na rzecz jak najszybszego ich wdrażania, byle tylko wyprzedzić konkurencję. Hinton postuluje większą kontrolę państwa i stworzenie regulacji stanowiących sieć zabezpieczeń. Niestety, myli się w dwóch kwestiach. Po pierwsze, regulacje amerykańskie nie obejmą innych części świata, w tym krajów autorytarnych, a po drugie, nie obejmą przestępczego podziemia – jedynego „rynku”, który nadal się globalizuje. Po nieodpowiedzialnej decyzji Elona Muska o wypuszczeniu do sieci kodu źródłowego AI, zarówno dyktatury, jak i zbrodniarze dostali prezent, który na zawsze zamyka dyskusję, czy dżin uwolni się ze swego więzienia. Teraz pytanie nie brzmi już czy, lecz kiedy i jakie będą tego skutki, dziś dla nas niewidoczne bądź jawnie lekceważone. Podobne zagrożenia stwarzają katastrofa klimatyczna, która skutkować będzie masowymi migracjami burzącymi stary porządek świata, oraz widmo wielkiej wojny, która zdaniem niektórych już się rozpoczęła, a zdaniem innych dopiero się zacznie inwazją chińską na Tajwan zapowiadaną na koniec tej dekady.

W tej sytuacji najgłębszego namysłu wymaga samo przetrwanie gatunku ludzkiego oraz to, co można zrobić, w naszej małej skali, by powiększyć szansę przetrwania naszej wspólnoty. Postęp i tak będzie pędził jak oszalały, przeciwstawianie się mu w imię minionego świata ani nie przywróci dawnego stylu życia, ani nie przyniesie nic dobrego. Współczesny konserwatysta, zamiast walczyć z postępem, musi wpływać na jego kształt i kierunek. Aby tak się stało, musi się stać postępowym konserwatystą.

Postępowy konserwatyzm, czyli co?

1. Prymat wspólnoty nad indywidualnym egoizmem.

Państwo powinno być tak zorganizowane, by interes wspólnoty miał pierwszeństwo przed indywidualnym i grupowym egoizmem. Indywidualne wolności są chronione przez państwo, o ile nie zagrażają innym rozumieniom wolności innych członków wspólnoty. Szczególnej ochronie podlegają ludzie ryzykujący swe życie dla wspólnoty i jej bezpieczeństwa. Indywidualna ekspresja wolności bądź przekonań nie stoi ponad interesem całości wspólnoty i państwa.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Konserwatysta wiecznie oburzony

Obywatel, członek wspólnoty, ma nie tylko prawa, ale i obowiązki.

Postępowy konserwatysta ceni państwo i jego instytucje, nawet jeśli ich polityka nie zgadza się z jego poglądem na świat. Trwałość instytucji wymaga, by zmiana następowała wyłącznie w drodze mandatu demokratycznego bądź skutecznej perswazji ideowej.

Postępowy konserwatysta dąży więc do posiadania poparcia większości współobywateli, a nie zamyka się w wieży z kości słoniowej, pyszniąc się swą rzekomą wyższością moralną.

2. Człowiek, a nie makroekonomia.

Zbyt wiele programów rządowych kieruje się wskaźnikami makroekonomicznymi w ocenie rozwoju państwa. Tymczasem nie każdy wzrost jest korzystny dla wspólnoty tworzącej państwo polskie. Państwo musi wypracować kryteria interesu wspólnoty ważniejsze od indywidualnego bogactwa. Nazwijmy to polityką prymatu jakości życia (por. część III, pkt 4) nad statystycznym wzrostem bogactwa. Wzrost bogactwa uzależniający nas od państw wrogich lub skoncentrowany w rękach bardzo nielicznych nie jest równie wartościowy, co równomierny wzrost bogactwa wspólnoty podnoszący jakość życia wszystkich Polaków.

3. Służebność państwa, nieoznaczająca jego słabości.

Państwo ma służyć obywatelom. Każdy urzędnik państwowy, łącznie z premierem i prezydentem, jest zatrudniony w sektorze usług dla ludności. Musi jednak posiadać skuteczne narzędzia realizacji zadań zleconych przez wspólnotę. Państwo i jego instytucje muszą być silne, a jednocześnie transparentne i regularnie rozliczane.

4. Nadmierne rozwarstwienie społeczne nie służy wspólnocie.

Sukces i kompetencje muszą być odpowiednio wynagradzane, ale akumulacja indywidualnego bogactwa, zwłaszcza poprzez wykorzystywanie słabości państwa i unikanie płacenia podatków, to nie przywilej bogatych, lecz przestępstwo. Przestępcy nie mogą być nagradzani za łamanie prawa. Należy jak najszybciej skończyć z degresywnym systemem podatkowym.

5. Polski obywatel ma w Polsce więcej praw niż globalne korporacje.

Polskie przepisy prawa i wolności obywatelskie są ważniejsze od interesu ekonomicznego korporacji. Korporacje muszą rozumieć, że prawo działania w Polsce oznacza przestrzeganie polskiego prawa i godności ludzkiej. Jeśli tego nie akceptują – zapraszamy gdzie indziej. Jesteśmy dostatecznie dużym rynkiem zbytu, by nie martwić się utratą obecności kilku korporacji nastawionych na eksploatację pracownika. Zmuszanie pracowników, by używali pampersów w pracy, by ograniczyć przerwy na wizyty w toalecie, jest symbolem tego, jakich inwestycji w Polsce NIE POTRZEBUJEMY. Nie oznacza to jednak tolerancji dla łamania praw pracowniczych przez polskich przedsiębiorców. Chodzi o równość przedsiębiorców wobec prawa.

6. Równość wobec prawa i prawa obywatelskie nie oznaczają, że ludzie są równi i jednacy.

Poszanowanie ludzkiej różnorodności jest podstawową zasadą polityczną państwa. Postępowy konserwatysta nie może być wyznawcą ani kultu jednostki, ani kultu miernoty.

7. Samorządność i samoorganizacja społeczna ma pierwszeństwo przed polityką instytucjonalną państwa.

Wspólnota ma prawo sama realizować niektóre zadania państwa, a państwo ogranicza się wtedy do kontroli, czy realizacja jest zgodna z polskim prawem. Naczelną zasadą państwa w obszarach innych niż bezpieczeństwo i przestrzeganie prawa musi być zasada subsydiarności, a zakazane musi być zlecanie samorządom zadań bez finansowania. Praktyka ta wypacza ideę samorządności i ogranicza samoorganizację społeczną.

8. Lojalność polityczna to lojalność wobec wyborców, wartości i państwa, a nie wobec lidera.

Partie wodzowskie są zagrożeniem dla demokracji. Jak długo lider ugrupowania decyduje o układaniu list wyborczych, tak długo niebezpieczeństwo to będzie istnieć. Dlatego wprowadza się – nie przesądzając ordynacji wyborczej – zasadę wolnych prawyborów w okręgach (por. część III dot. prawyborów i finansowania partii politycznych).

9. Kultura jest monetą niepodległości.

Naród istnieje dzięki kulturze, której emanacją jest język, w tym symboliczny, oraz dziedzictwo materialne i niematerialne. Kultura musi więc być wolna, by naród był wolny, i otwarta na rozwój, eksperymenty i przemiany, by naród mógł się rozwijać. Nakłady na kulturę są więc inwestycją we wspólnotę, jej tożsamość i jakość życia. Są równie ważne jak nakłady na badania i rozwój czy obronność, zwłaszcza że powodzenie wojny obronnej zależy od zaangażowania społecznego, a na nie ważny wpływ mają powody kulturowe.

10. Granicą ludzkiego poznania jest język.

A jednocześnie głębokie struktury języka są swoiste i różne dla różnych kultur. Konserwatysta rozumie ten paradoks, więc dopuszcza inne rozumienie wartości. Stara się nic nie narzucać, ale rozumieć różnorodność i znaleźć w niej swoje miejsce.

11. Postępowy konserwatysta ceni wolność religijną, ale sam nie musi być religijny.

Kluczem do konserwatyzmu jest wiara w uniwersalne wartości. Mogą się one manifestować przez wiarę w dowolnego boga czy bogów, lecz mogą także być świeckim szacunkiem dla wartości jako systemu porządkującego życie ludzkie i nadającego mu sens. Współczesny konserwatysta odwołuje się niejako do starej tradycji monolatrii: wierzę w to, w co chcę wierzyć, nie przesądzając o prawdziwości innej wiary.

12. Szacunek wobec ludzkiej godności nie może być wybiórczy.

Dlatego konserwatysta domaga się szacunku wobec ludzkiej godności w pracy, polityce oraz wszelkich przedsięwzięciach finansowanych z pieniędzy publicznych. Częścią szacunku dla godności człowieka jest równy dostęp do infrastruktury, usług i możliwości rozwoju.

Czytaj więcej

Jaka jest kondycja konserwatyzmu w Polsce? Czas na pesymizm

Postępowy konserwatysta nie narzuca swojego światopoglądu, lecz dba, by we wspólnocie była wolność wyrażania różnych światopoglądów, bez narzucania jedynie słusznego.

Postępowy konserwatysta przeciwstawia się modom aspirującym do bycia wyznacznikiem tego, co akceptowalne i nieakceptowalne. Broni wolności słowa i ekspresji przeciw poprawności politycznej i cancel culture, nawet jeśli docenia szlachetność motywów zamordystów.

Nie należy nikogo celowo ranić, ale wolność wspólnoty jest ważniejsza od uczuć jednostki.

13. Panta rhei, czyli ciągła odnowa.

Nic nie jest wieczne, ani ustrój, ani język, ani rozumienie wartości. Dlatego należy nieustannie badać, czym jest cywilizacja ludzka w danym momencie i co najlepiej jej służy. Nie ma jednej jedynie słusznej doktryny, bo świat i cywilizacja nieustannie się zmieniają, a najważniejszą rzeczą jest umieć przygotować obywateli do zmiany. Dlatego zbyt szybki postęp bywa równie szkodliwy co jego brak bądź zbytnia powolność. Nie mając złudzeń wobec zmienności, postępowy konserwatysta stara się zachować to, co najcenniejsze, czyli wartości nadające ludzkiemu życiu godność i sens.

14. Szanujmy naturę, także ludzką.

Natura ludzka kształtowała się przez milenia i pełna jest atawizmów oraz przestarzałych mechanizmów funkcjonowania. Cywilizacja to w historii ludzkiej natury niewielki ułamek. Szybkość zmian nie powinna naruszać naturalnego rytmu ewolucji ludzkiej natury. Nie należy mieć także wobec tej natury, pełnej zwierzęcych atawizmów, specjalnych złudzeń. Wzniosłość natury ludzkiej bywa wspaniała, ale rzadka. Na co dzień manifestuje się w potrzebie bezpieczeństwa, wygody, rozwiązań idących po linii najmniejszego oporu. A każdej wzniosłości odpowiada spora dawka nikczemności. Konstruując politykę, pamiętajmy o ludzkich interesach i o tym, że działanie wbrew własnym interesom nie leży w ludzkiej naturze. Altruizm jest wspaniałym efektem rozwoju cywilizacji, ale jednak dość incydentalnym.

Dlatego także w kwestii klimatu postępowy konserwatysta szuka rozwiązań najprostszych i nieidących w poprzek ludzkim interesom krótkoterminowym, bo życie jest krótkie i tak po prostu myślimy i działamy – by zapewnić sobie i swoim bliskim komfort i bezpieczeństwo.

Walka ze zmianami klimatu nie może też podporządkowywać krajów wolnych krajom totalitarnym (por. cz. III dot. polityki klimatycznej i wolności).

15. Postępowy konserwatysta rozumie potrzebę bezpieczeństwa i zakorzenienia.

Rozumie także, że na poczucie bezpieczeństwa bardzo wpływa rozumienie świata i rozpoznawanie rzeczywistości jako przyjaznej. Rozumie także zagrożenia i naturalny strach przed nowymi technologiami i narzędziami, wiedząc, że najlepszą formą ich oswojenia jest edukacja.

16. Wrogowie wartości.

Głównym wrogiem wartości, a więc i konserwatyzmu, jest hipokryzja. Hipokryzja podważa wiarę w wartości jako takie, dowodząc, że mogą być traktowane instrumentalnie i stanowić narzędzia opresji.

17. Przywództwo rozsądnej zmiany.

Ponieważ postępowy konserwatysta wierzy w konieczność niektórych zmian i możliwą poprawę (lub pogorszenie) kondycji ludzkiej w drodze procesów politycznych, nie powinien się ograniczać wyłącznie do życia osobistego, lecz brać udział w polityce. Powinien starać się nadawać formę zmianom i przeciwdziałać negatywnemu doborowi ludzi uprawiających politykę. Polityka jest organizacją życia wspólnego, wspólnota zasługuje, by była to organizacja dobra i dopasowana do potrzeb obywateli, a nie władzy. Dominacja interesów władzy nad interesami obywateli zawsze prowadzi do korupcji i wynaturzeń. A jedyną realną formą kontroli władzy jest samoorganizacja świadomych obywateli. Stąd waga organizacji pozarządowych, samorządów gospodarczych i wolnych mediów, niezależnych od władzy centralnej i lokalnej.

18. Postępowy konserwatysta rozumie, że małe kraje mogą mniej od wielkich mocarstw.

Przede wszystkim zaś rozumie, że mają mniejszy margines błędu. Dlatego małe wspólnoty, do których należymy, muszą nauczyć się planowania długookresowego, a także nierozpętywania zbędnych wojen, zwłaszcza wewnętrznych. Każdy, kto wznieca wewnętrzną wojnę, osłabia wspólnotę i naraża na szwank szanse jej przetrwania.

19. Postępowy konserwatysta uważa, że miejsce zamieszkania na prowincji nie powinno się wiązać ze znaczącym spadkiem jakości życia, w tym dostępu do infrastruktury, usług, służby zdrowia, edukacji i kultury.

Dlatego polityka postępowego konserwatyzmu dąży do takiego rozwoju kraju, w którym wszystkie regiony otrzymują wsparcie rozwojowe od państwa odwrotnie proporcjonalne do stanu swojego rozwoju (por. cz. III dot. polityki inwestycji regionalnych).

20. Postępowy konserwatysta popiera rozdział władzy wykonawczej, ustawodawczej i sądowniczej i ich wzajemną niezależność, dlatego zwalcza nadmierny wpływ partii politycznych na życie obywateli.

Z tego przekonania wynikają rozmaite zasady ograniczające możliwość upartyjniania wszelkich dziedzin życia (por. cz. III dot. rozdzielności władz i granic władzy partii), a także przeciwdziałanie zamykaniu systemu politycznego utrudniającego powstawanie nowych partii (por. cz. III dot. otwarcia systemu partyjnego).

21. Miłość do wiedzy nie może być mniejsza od miłości do tradycji.

Wiele elementów tradycji ma swój początek w błędnych przekonaniach wynikających z niedostatecznego stanu ówczesnej wiedzy. Upieranie się przy błędach tylko dlatego, że są one tradycyjne, jest dowodem głupoty, a nie konserwatyzmu. Tradycję warto mieć, znać i szanować, ale należy ją także krytycznie studiować.

22. Największą siłą polskiej tradycji jest inkluzywność I Rzeczypospolitej.

Polska jednolita narodowo to wymysł Stalina i jego zatruty dar mający przeciwdziałać powrotowi Polski do wielkości. Prawdziwa polskość to poczucie przynależności do polskiej wspólnoty (obywatelstwo Rzeczypospolitej) i jej konstytutywnych wartości, w tym przywiązania do osobistej wolności. Z racji historii regionu wszyscy jesteśmy mieszańcami, a ideologia czystości polskiej krwi jest antyrozwojowa i sprzeczna z tradycją Rzeczypospolitej wielu narodów. Także z powodów demograficznych Polska wspólnota musi być wspólnotą wartości i kultury, a nie wspólnotą krwi.

Postępowy konserwatysta w kwestii imigrantów czerpie wzór z imperium rzymskiego, w którym panowały następujące zasady asymilacji: jest jeden język, jedno prawo, jedna edukacja i choć możesz wierzyć w bogów, jakich chcesz, musisz szanować naszych. Postępowy konserwatysta lubi szwajcarską zasadę przyjmowania imigrantów pod warunkiem, że mają zagwarantowaną stałą pracę, i pragmatyczne podejście Kanadyjczyków, którzy świadomie prowadzą politykę imigracji według zasad nienaruszania kanadyjskiego sposobu życia i przeciwdziałając tworzeniu się gett i nadmiernych skupisk imigranckich z jednego kraju.

Ponieważ postępowy konserwatysta wierzy w asymilacyjną siłę polskiej kultury, więc choć w naturalny sposób szuka imigrantów wśród kultur nam najbliższych, to nie stawia sztucznych barier przed innymi potrzebnymi gospodarce i społeczeństwu imigrantami, którzy zadeklarują przywiązanie do tradycji naszej wspólnoty, w tym tolerancji religijnej, poszanowania wolności obywatela, ale też zobowiążą się do wypełniania obywatelskich obowiązków.

Jako człowiek przezorny postępowy konserwatysta wymaga od imigrantów podpisania zobowiązania przestrzegania powyższych zasad oraz zgody na deportację w wyniku złamania prawa przed uzyskaniem obywatelstwa.

Postępowy konserwatysta dąży do zachowania suwerenności decyzji naszego państwa w kwestii imigrantów, przynajmniej tych spoza strefy Schengen.

23. Konserwatyzm a autorytaryzm i totalitaryzm oraz pokusa populizmu.

Ponieważ konserwatysta opowiada się po stronie uniwersalnych wartości i praw człowieka, musi być przeciwnikiem autorytaryzmu i totalitaryzmu. Jeśli nie jest hipokrytą, nie może też być populistą, gdyż opieranie kariery na kłamstwie, że wszystko jest łatwe i proste, byle obcy i wrogowie wewnętrzni nie przeszkadzali, jest sprzeczne z podstawowymi wartościami konserwatyzmu.

24. Postępowy konserwatysta jest bardziej sceptykiem niż entuzjastą, pragmatykiem niż ideologiem.

Postępowy konserwatysta nie wierzy w bzdury typu: „kapitał nie ma narodowości” lub „media są tylko przekaźnikiem”. Interes wspólnoty polega także na tym, by kluczowe dla jej rozwoju narzędzia pozostawały pod jej kontrolą. Dlatego postępowy konserwatysta jest zwolennikiem polskiej waluty, dąży do zwiększania polskiego kapitału, broni kontroli nad krytyczną infrastrukturą i zasobami (por. cz. III dot. energetyki wolnej od AI), uważa media prawdziwie publiczne za przydatne narzędzie swobody wymiany myśli.

Postępowy konserwatysta wspiera narodowych czempionów i sektory o najwyższej wartości dodanej, ale także egzekwuje wyższość prawa i interesu wspólnoty nad ich interesami ekonomicznymi.

25. Postępowy konserwatysta wierzy we współpracę międzynarodową, ale zdaje sobie sprawę z ryzyka przekazywania części suwerenności pod obcy zarząd.

W każdej współpracy każda ze stron stara się wyciągnąć maksimum korzyści przy minimalnym nakładzie. Dlatego we współpracy liczy się nie tylko rachunek, ale też wspólnota wartości. Rozwój i bezpieczeństwo Polski powinny być w jak najmniejszym stopniu zależne od zagranicznych wpływów sprzecznych z naszym systemem wartości, dlatego ścisła współpraca możliwa jest wyłącznie z krajami i wspólnotami wyznającymi podobne wartości. Współpraca z agresywnymi dyktaturami powinna być ograniczana do minimum, nawet za cenę wolniejszego rozwoju. Pieniądze to nie wszystko, a na pewno mniej niż wolność i prawo do samostanowienia wspólnoty.

Postępowy konserwatysta nie wierzy w wielonarodowe państwo paneuropejskie, nie jest ono bowiem rozwiązaniem problemów poszczególnych wspólnot przy zwielokrotnionej konfliktogenności w zarządzaniu i dystrybucji środków. Jest też zagrożeniem dla kultury i języka, a więc tożsamości naszej wspólnoty. Natomiast postępowy konserwatysta wierzy w siłę polskiej kultury i polskiej wspólnoty, więc nie boi się współpracy i nie stara zamknąć na inne kultury.

26. Zasada Barry’ego Goldwatera: Obrona wolności nie jest wadą. Powściągliwość w dążeniu do sprawiedliwości nie jest cnotą.

Przywództwo nie może polegać wyłącznie na podlizywaniu się elektoratowi, a polityki nie mogą wyznaczać ostatnie sondaże. Tam, gdzie w grę wchodzą fundamentalne wartości, w tym niepodległość, prawdziwe przywództwo oznacza brak kunktatorstwa i gotowość na przegraną w następnych wyborach, jeśli taka jest cena prawdy i obrony wolności.

27. Własność prywatna i publiczna.

Konserwatysta broni prawa do prywatnej własności, ale w odróżnieniu od liberałów nie uważa, że jest to najdoskonalsza z form własności. Zwłaszcza infrastruktura służąca wszystkim nie powinna być wyłącznie własnością prywatną. Także ze względu na regulacje unijne zabraniające uprzywilejowania lokalnych właścicieli własność publiczna jest kluczowa do utrzymania niektórych aktywów w rękach wspólnoty. Postępowy konserwatysta popiera inwestycje publiczne (por. cz. III dot. inwestycji publicznych).

28. Postępowy konserwatysta rozumie, że każdy manifest to dzieło nadziei i zaproszenie do dialogu, a nie gotowa recepta.

Dlatego funkcja niniejszego tekstu to próba zapoczątkowania dyskusji o przyszłości Polski i ewolucji pojęcia konserwatyzmu.

Polityki duże i małe (katalog otwarty)

1. Demokracja przedstawicielska i bezpośrednia.

Polska jest zbyt dużym krajem, by nasza demokracja mogła być wyłącznie bezpośrednia, jednakże w chwili obecnej demokracja przedstawicielska staje się partiokracją opartą na populistycznych emocjach. Dlatego postuluję szersze wykorzystanie referendów ogólnopolskich i lokalnych (korzystając z wzorów szwajcarskich i amerykańskich), tak aby przy każdych wyborach rozstrzygano równocześnie szereg kwestii za pomocą referendów. Wymusi to na politykach odnoszenie się do konkretnych kwestii dużych i małych, a więc podniesie merytoryczność kampanii. Jeśli np. przy wyborach prezydenckich odbywa się także referendum dotyczące reformy służby zdrowia, a w trakcie wyborów samorządowych rozpatrywana jest kwestia wydatków na klub piłkarski czy prywatyzacji lokalnego transportu, wówczas politycy muszą udzielać w trakcie kampanii iluś konkretnych odpowiedzi na kontrowersyjne tematy.

Jednocześnie osobne referenda na wniosek obywateli mają podwyższone kwoty koniecznych podpisów (np. milion), ale politycy nie mają prawa ich zablokować.

Zbieranie podpisów pod wnioskami o referendum i ustawami obywatelskimi mogą się odbywać przez mObywatel. W tej chwili tylko duże partie dysponują aparatem pozwalającym zebrać dowolną liczbę podpisów, więc w obronie swej władzy utrudniają zbieranie podpisów obywatelom.

2. Rozdzielność władz i granice władzy partii.

Przenikanie partii do wszelkich struktur społecznych jest rakiem zżerającym polską (i europejską) politykę. Dlatego postuluję szereg rozwiązań ograniczających tę władzę.

2.1. Powrót do zakazu łączenia funkcji partyjnych i samorządowych.

2.2. Zakaz zasiadania polityków pełniących funkcje w administracji państwowej i samorządowej w organach wszelkich spółek.

2.3. Zakaz zasiadania w rządzie przez posłów, o ile nie jest to stanowisko ministra lub premiera. Obecnie kilkudziesięciu posłów nie pracuje w Sejmie, bo pełni drugorzędne funkcje rządowe, co rozmywa podział między władzą ustawodawczą a wykonawczą i obniża jakość obu władz.

2.4. Osoba kandydująca na inne stanowisko musi zrezygnować z pełnionej funkcji PRZED rozpoczęciem kampanii. Ostatnie kampanie dowiodły, że kandydowanie posłów i ministrów do Parlamentu Europejskiego sparaliżowało w dużej mierze i rząd, i Sejm.

2.5. Osoba obejmująca stanowisko ministra bądź wiceministra nie może kandydować w wyborach na inne stanowisko w trakcie kadencji (wyjątkiem jest stanowisko prezydenta). Gorszące obrazki z kampanii europejskiej, gdzie ministrowie odpowiedzialni za bezpieczeństwo państwa zajmowali się wszystkim, tylko nie pracą, nie mogą się powtórzyć.

2.6. Jednym z największych zagrożeń dla demokracji, a równocześnie rozsadnikiem różnych populizmów, są partie wodzowskie. Podstawowym narzędziem sprawowania władzy wodza jest arbitralność w kształtowaniu list wyborczych. Dlatego postuluję, aby we wszystkich okręgach przeprowadzane były prawybory, a liczba głosów otrzymanych w prawyborach decydowała o miejscach na liście. Każdy członek partii z danego regionu miałby prawo startować w prawyborach. Lider miałby prawo popierać kandydatów, pomagać im zbierać fundusze, ale musiałby uszanować decyzje swych wyborców. W ten sposób – nie przesądzając o kształcie ordynacji (ordynacja większościowa ma też liczne wady) – lokalni politycy zyskiwaliby pewną autonomię wobec lidera i mieli poczucie, że pracują dla wyborców, bo to oni przydzielają im miejsca na liście.

2.7. Zakaz rejestracji partii mającej w nazwie nazwisko lidera. Partie to nie prywatne przedsiębiorstwa. Zakładając partię, a więc instytucję publiczną, lider nie może gwarantować sobie nadzwyczajnych przywilejów.

3. Otwarcie systemu partyjnego i finansowanie partii politycznych.

Jestem zwolennikiem finansowania partii z budżetu państwa – inaczej politycy stają się zakładnikami wielkiego biznesu. Ale niezbędne są dwie zmiany.

3.1. Partie muszą wydać dotacje i subwencje państwowe w całości w trakcie kadencji – inaczej pieniądze przepadają i nie mogą być wydawane na wybory. Partie dostają osobne dofinansowanie na czas kampanii, w zależności od liczby zarejestrowanych list w okręgach.

W chwili obecnej dotacje państwowe są chomikowane na wybory, co sprawia, że największe partie zawsze mają w wyborach ogromną przewagę, a nowe nie mają w nich wielkich szans. Tymczasem dotacje miały służyć podniesieniu jakości pracy partii w trakcie kadencji.

3.2. Struktura wydatków z dotacji dla partii musi być szczegółowiej rozpisana i rygorystycznie kontrolowana. W szczególności powinno się zakazać finansowania z dotacji farm trolli i płacenia hejterom, za to szczegółowiej rozpisać działania obowiązkowe. W wypadku analiz politycznych i sondaży powinny one być dostępne po zakończeniu kadencji. Po pierwsze, dlatego, żeby mieć pewność, że były, po drugie, dlatego, że stanowią interesujący materiał badawczy dla socjologów i historyków. A jako finansowane ze środków publicznych powinny trafiać do domeny publicznej.

4. Polityka prymatu jakości życia.

Dobre wskaźniki makroekonomiczne to nie to samo, co wzrost jakości życia obywateli. Rząd powinien mieć obowiązek przedstawiać raz do roku raport o stanie państwa i jakości życia Polaków (na wzór State of the Union w USA), przy czym niektóre punkty powinny być stałe, np. stan służby zdrowia wraz z czasem oczekiwania na usługi; koszty utrzymania, w tym opłaty za wodę, energię, ogrzewanie, jedzenie, koszty wynajmu, dostępność żłobków i przedszkoli w rozbiciu regionalnym itp.; stan bezpieczeństwa państwa, rozwój infrastruktury, wyrównywanie różnic w poziomie życia między regionami, dostęp do usług i dóbr kultury; a także rozwarstwienia płacowego i zamożności oraz efektywnej stopy podatkowej dla wszystkich przedziałów zamożności. Podobne raporty – w zakresie swoich kompetencji i informacji regionalnych – miesiąc wcześniej musieliby składać wojewodowie (dotyczące ich województw).

Sam obowiązek powinien wystarczyć do zmian w polityce władzy wykonawczej, gdyż pogarszające się wskaźniki jakości życia będą w oczywisty sposób wpływać na popularność polityczną rządu.

Ale postępowi konserwatyści powinni też nalegać na zmianę struktury rządu, w którym maksimum troje wicepremierów nadzoruje trzy kluczowe obszary: bezpieczeństwa, gospodarki i jakości życia, do którego zaliczają się ministerstwa zdrowia, kultury, pracy, edukacji i infrastruktury, czyli te resorty, które odpowiadają za dostarczanie dóbr publicznych.

5. Polityka inwestycji regionalnych i program rozwoju stolic mikroregionów.

Rządy w Polsce niewiele robią dla znoszenia różnic w jakości życia między regionami oraz między metropoliami a prowincją. W efekcie podupadają małe i średnie miasta, pogarsza się tam oferta usług edukacyjnych, prawnych czy zdrowotnych, a najzdolniejsze jednostki przeprowadzają się do wielkich miast. Potrzebne są liczne działania wyrównawcze i porządna debata na temat przyszłości prowincji. Z braku miejsca poniżej dwa postulaty:

5.1. Każde województwo powinno posiadać coroczny rating jakości życia w odniesieniu do średniej krajowej – osobny dla metropolii i reszty województwa. Rating ten określałby poziom możliwego wsparcia państwowego dla inwestycji regionalnych. Jeśli np. poziom życia w regionie wynosiłby 45 proc. średniej państwowej, udział państwa w regionalnych inwestycjach mógłby stanowić 50 proc. (maksymalny dopuszczalny w Unii), a np. powyżej 80 proc. średniej krajowej – 25 proc. Jeśli bogactwo przekraczałoby 150 proc. średniej krajowej, dotacja państwa nie mogłaby być wyższa od 10 proc.

5.2. Niezbędny jest program rewitalizacji tradycyjnych stolic mikroregionów. W Polsce jest ok. 90 miast, które przez wieki były centrami mikroregionów, a dziś upadają. Potrzebny jest kompleksowy program rewitalizacji tych miast, a w szczególności podniesienia ich atrakcyjności dla specjalistów: lekarzy, prawników, nauczycieli. Miasta te muszą też mieć łatwe połączenie ze stolicami województw, zarówno drogowe, kolejowe, jak i autobusowe, oraz delegaturę administracji wojewódzkiej pozwalającą w szybki sposób załatwić proste sprawy.

6. Bezpieczeństwo.

Bezpieczeństwo Polski i Polaków zostało gruntownie zaniedbane. Nie mamy schronów, planów obrony cywilnej, przeszkolonych służb medycznych, a samowystarczalność Polski w produkcji broni spadła z 70 proc. w okresie PRL do ok. 25 proc.! Takiej skali zapaści nie da się prosto odwrócić. Dlatego niezbędny jest system ulg podatkowych dla inwestujących w polski przemysł zbrojeniowy. Polskie firmy przemysłu zbrojeniowego powinny mieć wieloletnie kontrakty i przynajmniej czasowo zostać zwolnione z CIT. Polska powinna też nalegać, by ze względu na wieloletnie zaniedbania w całej Unii np. przez pięć lat wydatki na obronność nie były uwzględniane przy obliczaniu deficytu finansów publicznych.

7. Badania nad Polską.

Jednym z najbardziej zadziwiających fenomenów naszego kraju jest fakt, że Polska się sobą nie ciekawi, a państwo polskie nie wspiera kompleksowych badań dotyczących naszego kraju. Środowiska twórcze przez lata starały się o dotację na badania przemysłów kreatywnych. Bezskutecznie. Ani rząd, ani PAN nie były zainteresowane. Dotyczy to także wielu innych dziedzin i zjawisk, takich jak mobilność Polaków, wykształcenie zawodowe imigrantów, braki specjalistów w podziale na regiony itp., itd. Trudno poprawiać jakość życia, gdy nie do końca wiadomo, gdzie leżą źródła problemów i jaka jest ich skala w poszczególnych regionach i w całej Polsce. Postuluję więc powołanie Instytutu Badań nad Polską z niezależnym, uchwalanym przez Sejm budżetem i podporządkowanego albo marszałkowi Sejmu, albo prezydentowi. Bo skoro rząd tej wiedzy nie posiada, ani się nie dzieli tym, co ma, i nierzadko z powodów politycznych fałszuje niewygodne dane, to niezbędne jest rozwiązanie systemowe.

8. Polityka klimatyczna i wolność.

Klimat się zmienia i wymaga bolesnych działań, by odwrócić niekorzystne trendy. Jednak europejska polityka klimatyczna w dużej mierze była do tej pory grą o władzę i przewagi gospodarcze. Europa, a zwłaszcza Niemcy, tkwiła w iluzji, że pozostając w tyle w dziedzinie innowacji, badań i wynalazczości, równocześnie może być liderem w zakresie zielonych przemysłów. Już wiemy, że tak się nie stało. Europa jest mocno w tyle za Chinami i Stanami Zjednoczonymi, zwłaszcza po decyzji Joe Bidena, dzięki której przeznaczył na te przemysły sumy przewyższające możliwości Europy i to w bardzo elastycznym systemie, nieosiągalnym dla zbiurokratyzowanej Europy. Co więcej, USA są jednym krajem, podczas gdy UE to sojusz suwerennych krajów o różnej wielkości i poziomie bogactwa, a także sojusz składający się z równych i równiejszych, czego dowiodły subwencje z czasów covidu, gdy Francja i Niemcy, odpowiadając za 44 proc. PKB Unii, przechwyciły 70 proc. pieniędzy.

Co więcej, kilka z promowanych przez UE i Niemcy przemysłów uzależnia nas od zasobów kontrolowanych przez Chiny, co stawia pod znakiem zapytania przyszłą samodzielność gospodarczą i polityczną Europy, która już w tej chwili niemal całkowicie polega na ochronie militarnej USA.

Zamiast fiksować się na niespójnych rozwiązaniach jednostkowych (np. samochody elektryczne przy próbie wymuszenia przez Niemcy rezygnacji z energetyki jądrowej), Europa powinna szerzej postawić na ogólne wskaźniki, pozostawiając państwom sposób ich osiągnięcia. Np. systemy przechwytywania CO2 stają się coraz bardziej skuteczne i są sposobem na osiąganie wskaźników, bez takich absurdów jak arbitralny zakaz używania samochodów wykorzystujących paliwa kopalne.

Polska powinna uczestniczyć w tej debacie, pamiętając, że nie wystarczy uratować klimat, by uniknąć egzystencjalnych zagrożeń dla cywilizacji i wolności.

9. Energia i woda – dwa wyznaczniki przetrwania.

Polska ma najniższe zasoby wody w Europie, a mimo to rządy nic w tej sprawie nie robią, stając się tym samym praktycznymi denialistami klimatycznymi. Polska potrzebuje programu ochrony, gromadzenia i uzdatniania wody.

Większość prognoz dotyczących potencjalnych konfliktów między AI a ludzkością wskazuje konflikt o energię. Sztuczna inteligencja wymaga jej niezwykle wiele, a automatyzacja wielu procesów ułatwiać będzie podporządkowanie energii AI. Polska powinna pracować już teraz nad systemem energetycznym niezależnym od sztucznej inteligencji, a więc zarządzanym przez człowieka.

10. Służba zdrowia.

Nie istnieje porządna jakość życia bez dostępu do porządnej służby zdrowia. Kluczowe są: łatwość dostępu, wysoka jakość, ceny dostosowane do zamożności społeczeństwa. Wydaje się, że te warunki spełnia szwajcarski system ochrony zdrowia oparty na obowiązkowych ubezpieczeniach (najbiedniejszych wspomaga państwo) i swobodzie wybierania usługodawcy. Konkurujące konglomeraty zabiegają o klienta, dbając jednocześnie o jakość i szerokość oferty. W tym systemie konstytucyjny dostęp do służby zdrowia jest zapewniany przez państwo przez powszechność ubezpieczenia zdrowotnego.

11. Edukacja.

Nowoczesne formy edukacji podkreślają takie umiejętności społeczne, jak komunikacja, rozumienie procesów pozyskiwania wiedzy oraz umiejętność współdziałania w grupie zadaniowej. Pod tym względem polska edukacja jest niezmiernie przestarzała, odwrócona tyłem do współczesności i realnych potrzeb społecznych. Bez porządnej edukacji budującej nie tylko indywidualne umiejętności, lecz także umiejętności współpracy trudno myśleć o budowie nowoczesnej wspólnoty i rozwoju kapitału społecznego. Jeśli bowiem szkoła jest wyścigiem szczurów, to i jej absolwenci będą w większości nastawieni na indywidualny sukces.

12. Badania i rozwój.

Polska nie może być wyłącznie montownią, a zgoda na drenaż najzdolniejszych polskich mózgów przez inne kraje i międzynarodowe korporacje tylko pogarsza perspektywy rozwojowe Polski. Konieczne jest skokowe zwiększenie nakładów na B+R i budowa systemu wsparcia dla najzdolniejszych, by nie opuszczali Polski.

13. Inwestycje publiczne.

Konserwatysta kierujący się dobrem wspólnym popiera inwestycje publiczne, zwłaszcza dotyczące bezpieczeństwa i infrastruktury oraz bezpośrednio wpływające na jakość życia obywateli (np. dostęp do energii, czystej wody i czystego powietrza). Potrzebne jest dwukrotne zwiększenie stopy inwestycji publicznych z 4 do 8 proc., oczywiście finansowane długiem zaciągniętym w kraju i we własnej walucie. To inwestycje budują bogactwo kraju poprzez podnoszenie jakości życia obywateli i efektywności biznesu tworzą miejsca pracy, zwiększają konkurencyjność gospodarki bez zaniżania polskich płac. Wewnętrzne finansowanie długu powoduje, że odsetki pozostają w kraju, także przyczyniając się do wzrostu bogactwa, zasilając naszą, a nie obcą gospodarkę, biznes, banki i naszych obywateli skupujących obligacje skarbowe.

Kościelisko, Warszawa, sierpień 2024 r.

O autorze

Maciej Strzembosz

Producent filmowy, scenarzysta i publicysta



Od wczesnej młodości pytany o poglądy polityczne odpowiadałem, że należę do nieistniejącej w Polsce formacji compassion conservatism, czyli konserwatyzmu współczującego, którego troską jest wspólnota i ci, którym się nie powiodło. Różni znajomi zwracali jednakże uwagę, że i do tej formacji niezbyt pasuję. Po pierwsze, nie tęsknię za dawnymi latami (wiadomo, komuna!); po drugie, compassion conservatism rozwija się zazwyczaj we wspólnotach religijnych, a ja jestem agnostykiem; po trzecie wreszcie, zbyt wiele rzeczy w dorosłym życiu chciałem reformować i unowocześniać, by bezboleśnie mnie zaliczyć do konserwatystów.

Pozostało 98% artykułu
Plus Minus
Mistrzowie, którzy przyciągają tłumy. Najsłynniejsze bokserskie walki w historii
Plus Minus
„Król Warmii i Saturna” i „Przysłona”. Prześwietlona klisza pamięci
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Polityczna bezdomność katolików
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Ryszard Ćwirlej: Odmłodziły mnie starocie
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
teatr
Mięśniacy, cheerleaderki i wszyscy pozostali. Recenzja „Heathers” w Teatrze Syrena