Platformy społecznościowe stały się nieocenionym źródłem informacji o tym, co dzieje się na terenach objętych powodzią. Niemal w każdym miejscu wystarczy odblokować smartfon, by mieć dostęp do najnowszych komunikatów służb, wideo z wypowiedziami polityków, ale przede wszystkim do niezliczonych zdjęć i filmików pozwalających zorientować się – tym, którzy siedzą wygodnie w hamaku, fotelu, przy kawiarnianym stoliku, w tramwaju, autobusie lub metrze – co dzieje się na Dolnym Śląsku.
Powódź w sieci: 1,2 miliarda zasięgu w kilka dni
W takich właśnie chwilach można zdać sobie sprawę z tego, jak głębokie konsekwencje ma rewolucja technologiczna, jak całkowicie się zmienił sposób, w jaki docierają do nas informacje. Powódź z 1997 r. znaliśmy z informacyjnych programów telewizyjnych nadawanych kilka razy dziennie. Ta z 2010 r. była transmitowana na żywo przez istniejące już wówczas kanały 24-godzinnej telewizji informacyjnej i informacyjne stacje radiowe. Teraz platformy społecznościowe są głównym źródłem, bo każdy może zrobić zdjęcie, nagrać filmik – czy to uciekający przed falą mieszkańcy, niosący pomoc strażacy, niezliczone materiały wrzuca na przykład w ramach wielkiej operacji komunikacyjnej Wojsko Polskie.
Dość powiedzieć, że z danych przekazanych „Rzeczpospolitej” przez kolektyw analityczny Res Futura wynika, że temat powodzi „w okresie 13-19.09.2024 wygenerował około 750 tys. wzmianek w przestrzeni mediów społecznościowych i Internetu, co przełożyło się na 1,2 miliarda zasięgu. Oznacza to, że średnio dziennie temat ten był wyświetlany użytkownikom 7,14 razy, co przekłada się na częstotliwość co 1 godzinę i 7 minut. Dla porównania, w okresie 21-28.02.2022, agresja Federacji Rosyjskiej na Ukrainę wygenerowała 976 tys. wzmianek, osiągając 2,8 miliarda zasięgu”.
Powódź 2024: Uwaga na dezinformację!
Ale to zjawisko ma też swoje ciemne strony. Pierwszą jest dezinformacja. Nie chodzi o to, że politycy, urzędnicy i samorządowcy czasem się pomylą, przejęzyczą, podadzą nieprecyzyjną informację. Chodzi o pojawiające się w sieci celowe dezinformacje mające siać panikę, wywoływać wzburzenie, dezintegrować społeczeństwo doświadczające sytuacji ekstremalnej.
I tu dochodzimy do drugiej, bardzo niebezpiecznej sytuacji. Otóż temat powodzi zamiast budzić współczucie dla powodzian, empatię, staje się przede wszystkim okazją do politycznego sporu.