Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta

Gdyby PiS miał polityka charyzmatycznego jak Przemysław Czarnek, nieuwikłanego w osiem lat rządów PiS jak Karol Nawrocki i lubianego przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego jak Mariusz Błaszczak, kandydata tej partii na prezydenta znalibyśmy pewnie od wielu tygodni.

Publikacja: 21.11.2024 12:06

Karol Nawrocki, Mariusz Błaszczak, Przemysław Czarnek – czy któryś z nich zostanie kandydatem PiS na

Karol Nawrocki, Mariusz Błaszczak, Przemysław Czarnek – czy któryś z nich zostanie kandydatem PiS na prezydenta?

Foto: PAP/Adam Warżawa (2), Fotorzepa, Jakub Czermiński

Wybór kandydata na kandydata na prezydenta przez PiS zamienia się powoli w polityczną operę mydlaną. Raz słyszymy, że w grze jest już tylko dwóch polityków, po chwili Jacek Sasin mówi, że jednak czterech. We wtorek faworytem jest Karol Nawrocki, w środę na prowadzenie wysuwa się Przemysław Czarnek. Rano rosną szanse Tobiasza Bocheńskiego, wieczorem do gry wchodzi Mariusz Błaszczak. Kiedy już nam się wydaje, że zbliżamy się do daty ogłoszenia kandydata, nagle się okazuje, że – po sokratejsku – wiemy tylko, że nic nie wiemy. Na szczęście do wyborów jest jeszcze ponad pół roku, bo inaczej istniałaby groźba, że PiS kandydata na kandydata wybierze gdzieś między pierwszą a drugą turą.

Wybory prezydenckie: Wszyscy potencjalni kandydaci PiS obciążeni wadami

Można oczywiście dopatrywać się w tym szaleństwie metody i przyjąć, że znów nie rozumiemy geniuszu Jarosława Kaczyńskiego, który nie tyle przewiduje pięć kolejnych ruchów, ile wyprzedza nas o co najmniej trzy partie politycznych szachów. Prawda jest jednak inna – PiS zwleka z wyborem kandydata, bo każdy z potencjalnych wyborów obciążony jest wadami, które mogą przekreślić jego szanse na sukces.

Czytaj więcej

Tobiasz Bocheński: Byłbym prezydentem niezależnym

Przemysław Czarnek jest politykiem charyzmatycznym, popularnym na prawicy, ale na wyborców liberalnych i lewicowych działa jak płachta na byka. Czarnek jest dziś świetnym kandydatem na premiera jakiegoś przyszłego prawicowego rządu, ale jeśli to on będzie kandydatem PiS na prezydenta, wówczas mobilizacja wyborców z przeciwnej strony barykady będzie bardzo duża.

Karol Nawrocki nie jest obciążony bezpośrednim udziałem w rządach PiS, ale charyzmy Czarnka jednak mu trochę brakuje, poza tym jest szerzej nieznany – co z jednej strony jest zaletą, bo można go wykreować na nowo, z drugiej jednak – wiąże się z pewnym ryzykiem co do tego, czy na wykreowanie na nowo wystarczy czasu i pieniędzy (zwłaszcza w kontekście zakręcenia PiS przez PKW kurka z pieniędzmi z budżetu).

Czytaj więcej

Przemysław Czarnek kandydatem na prezydenta? Polityk wskazuje swoją wadę

Tobiasz Bocheński lokuje się gdzieś pomiędzy tymi dwoma kandydaturami – co oznacza, że jest obciążony wadami obu z nich. Z kolei największym atutem Mariusza Błaszczaka jest to, że jest on wymarzonym kandydatem Jarosława Kaczyńskiego, a słabością – że głównie jego. W rezultacie PiS wybiera między różnymi ryzykownymi wariantami. A stawka jest bardzo wysoka.

Wybory prezydenckie: PiS traci czas, a to jego kandydat musi gonić rywala

Ale wysoka jest również stawka przedłużającego się procesu wyboru. Każdy dzień, w którym trwa mało transparentny wybór kandydata na kandydata, jest dla PiS straconym dniem prekampanii wyborczej, a to przecież PiS w tych wyborach będzie musiał „gonić wynik” – ktokolwiek zostanie kandydatem tej partii na prezydenta, nie będzie faworytem wyborów. Dziś wszystkie atuty są w rękach Koalicji Obywatelskiej – nie dość bowiem, że z sondaży wynika na razie, że kto nie zostałby jej kandydatem, ten pewnie zamelduje się pierwszy na mecie wyścigu o prezydenturę, to jeszcze to PiS musi bronić dorobku obecnego prezydenta, a kandydat KO może obiecywać zmianę, co zawsze jest atrakcyjniejsze niż zapowiedź jakiejś formy kontynuacji (o czym w 2015 roku przekonał się Bronisław Komorowski).

Każdy dzień, w którym trwa mało transparentny wybór kandydata na kandydata, jest dla PiS straconym dniem prekampanii wyborczej, a to przecież PiS w tych wyborach będzie musiał „gonić wynik”

Jacek Sasin przekonywał w czwartek rano w TVN 24, że PiS ma kłopot z wyborem kandydata, bo ma czterech dobrych pretendentów do prezydentury, a w takiej sytuacji wybór nie jest łatwy. Prawda jest jednak taka, że dobrego kandydata PiS nie ma ani jednego – co sprawia, że wybór jest jeszcze trudniejszy.

Wybór kandydata na kandydata na prezydenta przez PiS zamienia się powoli w polityczną operę mydlaną. Raz słyszymy, że w grze jest już tylko dwóch polityków, po chwili Jacek Sasin mówi, że jednak czterech. We wtorek faworytem jest Karol Nawrocki, w środę na prowadzenie wysuwa się Przemysław Czarnek. Rano rosną szanse Tobiasza Bocheńskiego, wieczorem do gry wchodzi Mariusz Błaszczak. Kiedy już nam się wydaje, że zbliżamy się do daty ogłoszenia kandydata, nagle się okazuje, że – po sokratejsku – wiemy tylko, że nic nie wiemy. Na szczęście do wyborów jest jeszcze ponad pół roku, bo inaczej istniałaby groźba, że PiS kandydata na kandydata wybierze gdzieś między pierwszą a drugą turą.

Pozostało 84% artykułu
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Co czeka Andrzeja Dudę? Mógłby jeszcze oddać jakieś przysługi Polsce