Tomasz P. Terlikowski: Polityczna bezdomność katolików

„Trzeba wybrać mniejsze zło. Kto jest tym mniejszym złem? Nie wiem” – tak na pytanie o postępowanie katolików w czasie wyborów prezydenckich w USA odpowiedział papież Franciszek.

Publikacja: 20.09.2024 17:00

Tomasz P. Terlikowski: Polityczna bezdomność katolików

Foto: REUTERS/Yara Nardi

Choć to stanowisko odnosi się do konkretnej sytuacji z konkretnego kraju, to można i warto zastosować je nie tylko do USA, ale i do innych krajów, w których katolicy głosują. Wszędzie tam, gdzie zmuszeni są do wybierania między partiami, w których programach występują istotne elementy sprzeczne z nauczaniem Kościoła.

Tak jest, na co zwrócił uwagę Franciszek, w Stanach Zjednoczonych. Trzeba tam wybrać między Kamalą Harris, kandydatką, która z perspektywy katolickiej prezentuje nieakceptowalne poglądy na temat aborcji, a Donaldem Trumpem, którego poglądy na temat walki z migracją także są nieakceptowalne z punktu widzenia Kościoła. „Oboje są przeciw życiu. Zarówno ten, który wyrzuca migrantów, jak i ta, która zabija dzieci” – powiedział papież podczas konferencji prasowej w samolocie po pielgrzymce do Azji i Oceanii. „Oboje są przeciw życiu” – dodał.

O kogo powinien troszczyć się chrześcijanin?

Obie te sytuacje są nieakceptowalne. Chrześcijanin ma troszczyć się – jak przypominają prorocy – o przybysza i o wdowę, ale nie może także opowiadać się po stronie zwolenników aborcji, która jest, co także powiedział papież, zabójstwem. Co z tego wynika dla ludzi wierzących? Odpowiedź jest prosta: każdy musi sam w swoim sumieniu ustalić, co jest dla niego priorytetem. Kościół nie powinien wskazywać za niego, co jest istotniejsze, bo obie te kwestie są związane z jego etyką życia. „Każdy, kto ma sumienie, powinien się nad tym zastanowić i podjąć decyzję” – podkreślał papież.

Czytaj więcej

Papież Franciszek zabrał głos w sprawie wyborów prezydenckich w USA

Odpowiedź Franciszka, z konieczności krótką, trzeba zaś jeszcze bardziej skomplikować. Bo okazuje się, że wybór, o jakim on mówi, politycznie jest jeszcze trudniejszy. Tak się bowiem składa, że amerykańscy katolicy wiedzą doskonale, iż polityczne zapowiedzi Harris w sprawie migracji wcale nie są dużo łagodniejsze niż te Trumpa. I że w zasadzie każdy prezydent Ameryki będzie walczył z nielegalną migracją. Kwestia aborcji, choć dzieli kandydatów, też wcale nie jest jednoznaczna w przypadku Trumpa. Choć niewątpliwie jest on bardziej pro-life niż jego przeciwniczka.

Istotne z punktu widzenia etyki, o czym papież już nie wspomina, jest także podejście do kwestii geopolitycznych, w tym do wojny w Ukrainie. I to także powinni wziąć pod uwagę katolicy, którzy głosują w wyborach. Każdy w swoim sumieniu musi zdecydować, jakie kwestie są dla niego kluczowe, i odpowiedzialnie oddać swój głos. A wszystko to ze świadomością, że partie, które można uznać za katolickie, praktycznie nie istnieją.

Zasada ta obowiązuje nie tylko w USA, ale i w Polsce. U nas także, wbrew temu, co niekiedy słyszymy od niektórych duchownych, wybór nie jest oczywisty. Owszem, PiS jest raczej antyaborcyjny, ale PSL też. Obie te partie mają jednak nieco mniej pozytywne podejście do migrantów (ale i Koalicja Obywatelska w tej sprawie z pewnością nie prezentuje stanowiska katolickiego), a najbliższa nauczaniu papieża jest w tej sprawie partia Razem. Tyle że jej nie sposób zaakceptować z perspektywy katolickiej, bo jest ona jednocześnie radykalnie proaborcyjna.

Jakby tego było mało, stosunek do praworządności także nie jest rozstrzygający, bo w tej sprawie sporo na sumieniu ma PiS, ale i zapowiedzi premiera Donalda Tuska wcale nie budują zaufania. Przecież on także zapowiada, że w ramach „demokracji walczącej” nie będzie się trzymał litery prawa. Jednym słowem praworządność i dla niego nie ma znaczenia, a większe znaczenie ma wypełnienie obietnic wyborczych. Zatem również w tej sprawie każdy musi kierować się własnym sumieniem. Bo uważna analiza słów i działań polityków wskazuje, że wierzący i zaangażowany katolik pozostaje politycznie bezdomny. Zarówno w USA, jak i w Polsce.

Choć to stanowisko odnosi się do konkretnej sytuacji z konkretnego kraju, to można i warto zastosować je nie tylko do USA, ale i do innych krajów, w których katolicy głosują. Wszędzie tam, gdzie zmuszeni są do wybierania między partiami, w których programach występują istotne elementy sprzeczne z nauczaniem Kościoła.

Tak jest, na co zwrócił uwagę Franciszek, w Stanach Zjednoczonych. Trzeba tam wybrać między Kamalą Harris, kandydatką, która z perspektywy katolickiej prezentuje nieakceptowalne poglądy na temat aborcji, a Donaldem Trumpem, którego poglądy na temat walki z migracją także są nieakceptowalne z punktu widzenia Kościoła. „Oboje są przeciw życiu. Zarówno ten, który wyrzuca migrantów, jak i ta, która zabija dzieci” – powiedział papież podczas konferencji prasowej w samolocie po pielgrzymce do Azji i Oceanii. „Oboje są przeciw życiu” – dodał.

Plus Minus
Mistrzowie, którzy przyciągają tłumy. Najsłynniejsze bokserskie walki w historii
Plus Minus
„Król Warmii i Saturna” i „Przysłona”. Prześwietlona klisza pamięci
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Ryszard Ćwirlej: Odmłodziły mnie starocie
teatr
Mięśniacy, cheerleaderki i wszyscy pozostali. Recenzja „Heathers” w Teatrze Syrena
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
Plus Minus
Pinokio i polityczni czarownicy. Morawiecki odwoływał pandemię. Tusk odwołuje powódź