Panuje przekonanie, że jeden wzór w książce popularnonaukowej zmniejsza jej sprzedaż o połowę. Opinii tej nie podziela Sean Carroll, który w tomie „Przestrzeń, czas i ruch” zamieścił ich ze 200 i jeszcze uznał to za walor. Wzór jest skróconym zapisem związku między wielkościami fizycznymi i w fizyce obejść się bez niego niepodobna. Wedle intencji autora czytelnik ma się nauczyć z jego książki rozumienia wzorów, nie zaś rozwiązywania równań. Pomimo tego Carroll przytacza rudymenty rachunku różniczkowo-całkowego – może ktoś zechce je mimochodem opanować?

Zadanie wyznaczone sobie przez Carrolla trudno uznać za mało ambitne. W trzech tomach zamierza przedstawić kluczowe działy fizyki i pozyskać dla niej „czytelników bez przygotowania”. Ale jest uznanym fizykiem i popularyzatorem, któremu po polsku wydano już kilkanaście tytułów, więc nie ma powodów, by wątpić w jego kompetencje.

Czytaj więcej

„Polska krwawi, Polska walczy. Jak żyło się pod okupacją 1939–1945”: Biliśmy się na niby

Tom, który na razie otrzymaliśmy, traktuje o fizyce klasycznej, od Newtona aż do rewolucji kwantowej na początku XX wieku. W zakres ten wchodzą także teoria względności i fizyka czarnych dziur, a więc sedno współczesnych badań naukowych. Z triady „Przestrzeń, czas i ruch” najistotniejszy wydaje się ruch; pozostałe to elementy scenografii, w której zachodzą zjawiska fizyczne. Przestrzeń, w której nic by się nie działo, istniałaby sobie a muzom; Wszechświat pozbawiony ruchu byłby kompletnie martwy. Książka jest uporządkowana i ciekawa, kto ma wstręt do wzorów, może je opuścić.