Nie opadł jeszcze kurz po animowanej, malarskiej ekranizacji filmowej tego dzieła, a możemy oglądać jeszcze jedną adaptację powieści Władysława Reymonta. To inscenizacja zrealizowana w ubiegłym sezonie w Teatrze Ludowym w Krakowie przez Remigiusza Brzyka, gorąco przyjęta na zakończonym właśnie Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym w Kielcach.
Spoglądając na historię teatru, warto zauważyć, że pierwsza adaptacja sceniczna „Chłopów” powstała już cztery lata po Noblu, czyli w 1928 roku „»Chłopów« dostosował do sceny młody poeta, dramatopisarz i aktor Jerzy Zawieyski. Zrobił to uczciwie, z wielką znajomością sceny i w sposób świadczący o najsubtelniejszem odczuciu Reymontowych intencyj i umiłowań” – pisał pełen zachwytu recenzent „Tęczy” o spektaklu Teatru Modrzejewskiej w Poznaniu.
Warto dodać, że zanim Emilia Krakowska (po rezygnacji Anny Seniuk) zagrała Jagnę w ekranizacji dokonanej przez Jana Rybkowskiego, ta sama aktorka zmierzyła się z tą postacią w pierwszej powojennej inscenizacji „Chłopów” w warszawskim Teatrze Ziemi Mazowieckiej w 1966 r. Oraz że utwór ten dwukrotnie pojawiał się na scenie muzycznej: w 1974 r. w Teatrze Wielkim w Warszawie wystawiła go Danuta Baduszkowa z muzyką Witolda Rudzińskiego, a potem w 2013 r. na scenie gdyńskiego Teatru Muzycznego im. tejże Baduszkowej wystawił spektakl Wojciech Kościelniak, pisząc własne libretto do muzyki Zbigniewa Dziubka. W 2003 r. Andrzej Czernik przygotował w Muzeum Wsi Opolskiej wersję czteroodcinkową, graną zgodnie z porami roku. A były jeszcze wersje radiowe. Wspominając z niesmakiem nieprzemyślaną logicznie i artystycznie, niespójną wersję Krzysztofa Garbaczewskiego w Teatrze Powszechnym w Warszawie, z wielkimi nadziejami czekałem na wersję Remigiusza Brzyka przygotowaną z zespołem Teatru Ludowego w Krakowie. Zachwyty, jakie towarzyszyły tej premierze, okazały się w pełni uzasadnione, o czym świadczy przyjęcie spektaklu na festiwalu w Kielcach. Powstało przedstawienie wybitne, odwołujące się do wartości uniwersalnych, mówiące o naszej mentalności, powierzchownej wierze, zaściankowości.
Czytaj więcej
Ten spektakl uświadamia nam, że nie ma jednego „normalnego” schematu funkcjonowania ludzkiego umysłu.
Spektakl rozgrywa się na prawie pustej scenie z centralnie ustawionym krzyżem i kilkoma ławkami. Można więc powiedzieć „w kościele”, ale tym rozumianym jako system zamknięty, któremu mieszkańcy wsi poddają się właściwie bez oporu. Dobrze ilustruje to scena, w której Kuba otrzymuje od proboszcza „aż złotówkę” za przyniesione ptaki, ale nie nacieszy się nią zbyt długo, bo na mszy zmuszony jest oddać ją na tacę.