„Chłopi”: Chłopki według Reymonta

100 lat po Noblu za powieść „Chłopi” zainteresowanie utworem nie słabnie.

Publikacja: 16.11.2024 09:41

„Chłopi”: Chłopki według Reymonta

Foto: JEREMI ASTASZOW

Nie opadł jeszcze kurz po animowanej, malarskiej ekranizacji filmowej tego dzieła, a możemy oglądać jeszcze jedną adaptację powieści Władysława Reymonta. To inscenizacja zrealizowana w ubiegłym sezonie w Teatrze Ludowym w Krakowie przez Remigiusza Brzyka, gorąco przyjęta na zakończonym właśnie Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym w Kielcach.

Spoglądając na historię teatru, warto zauważyć, że pierwsza adaptacja sceniczna „Chłopów” powstała już cztery lata po Noblu, czyli w 1928 roku „»Chłopów« dostosował do sceny młody poeta, dramatopisarz i aktor Jerzy Zawieyski. Zrobił to uczciwie, z wielką znajomością sceny i w sposób świadczący o najsubtelniejszem odczuciu Reymontowych intencyj i umiłowań” – pisał pełen zachwytu recenzent „Tęczy” o spektaklu Teatru Modrzejewskiej w Poznaniu.

Warto dodać, że zanim Emilia Krakowska (po rezygnacji Anny Seniuk) zagrała Jagnę w ekranizacji dokonanej przez Jana Rybkowskiego, ta sama aktorka zmierzyła się z tą postacią w pierwszej powojennej inscenizacji „Chłopów” w warszawskim Teatrze Ziemi Mazowieckiej w 1966 r. Oraz że utwór ten dwukrotnie pojawiał się na scenie muzycznej: w 1974 r. w Teatrze Wielkim w Warszawie wystawiła go Danuta Baduszkowa z muzyką Witolda Rudzińskiego, a potem w 2013 r. na scenie gdyńskiego Teatru Muzycznego im. tejże Baduszkowej wystawił spektakl Wojciech Kościelniak, pisząc własne libretto do muzyki Zbigniewa Dziubka. W 2003 r. Andrzej Czernik przygotował w Muzeum Wsi Opolskiej wersję czteroodcinkową, graną zgodnie z porami roku. A były jeszcze wersje radiowe. Wspominając z niesmakiem nieprzemyślaną logicznie i artystycznie, niespójną wersję Krzysztofa Garbaczewskiego w Teatrze Powszechnym w Warszawie, z wielkimi nadziejami czekałem na wersję Remigiusza Brzyka przygotowaną z zespołem Teatru Ludowego w Krakowie. Zachwyty, jakie towarzyszyły tej premierze, okazały się w pełni uzasadnione, o czym świadczy przyjęcie spektaklu na festiwalu w Kielcach. Powstało przedstawienie wybitne, odwołujące się do wartości uniwersalnych, mówiące o naszej mentalności, powierzchownej wierze, zaściankowości.

Czytaj więcej

„Niko, czyli prosta, zwyczajna historia”: Taka prosta historia

Spektakl rozgrywa się na prawie pustej scenie z centralnie ustawionym krzyżem i kilkoma ławkami. Można więc powiedzieć „w kościele”, ale tym rozumianym jako system zamknięty, któremu mieszkańcy wsi poddają się właściwie bez oporu. Dobrze ilustruje to scena, w której Kuba otrzymuje od proboszcza „aż złotówkę” za przyniesione ptaki, ale nie nacieszy się nią zbyt długo, bo na mszy zmuszony jest oddać ją na tacę.

W adaptacji napisanej przez Tomasza Śpiewaka społeczne niepokoje, spór z dziedzicem o las, podział majątku Boryny – to wszystko rozgrywa się gdzieś w tle. Na dalszym planie też słyszymy bójkę Macieja i Antka Borynów. Spektakl nabiera cech moralitetu, gdzie narratorka (Dorota Goliasz) zapowiada historię o tym, jak Jagnę ze wsi przegnano. Brzyk w tym świecie wiejskiego patriarchatu skupił się na postaciach kobiet. To im oddał głos, bo one ponoszą największe konsekwencje modelu tradycyjnej rodziny. Stąd współczujemy wygnanej przez dzieci Jagustynce (Małgorzata Kochan), słuchamy ze wzruszeniem opowieści skazanej na tułaczkę Agaty (Beata Schimscheiner). One pogodziły się z życiową przegraną i z pokorą „niosą swój krzyż”. Ale też obserwujemy ciekawą metamorfozę Hanki (Weronika Kowalska), która z zahukanej, podporządkowanej Antkowi żony staje się kobietą walczącą o swoją godność. W takim zaściankowym świecie, gdzie Ksiądz Dobrodziej (Jan Nosal) opowiada banialuki, w które sam nie wierzy, człowiek myślący musi ponieść porażkę. Stąd dramat Jagny (świetna rola Justyny Litwic), która do tego „cepeliowatego” świata chce wnieść powiew normalności. Wysoko oceniając poziom aktorski spektaklu, nie wspomniałem dotąd o psie, który pojawia się na scenie, ale jemu należałaby się bez wątpienia odrębna recenzja.

Nie opadł jeszcze kurz po animowanej, malarskiej ekranizacji filmowej tego dzieła, a możemy oglądać jeszcze jedną adaptację powieści Władysława Reymonta. To inscenizacja zrealizowana w ubiegłym sezonie w Teatrze Ludowym w Krakowie przez Remigiusza Brzyka, gorąco przyjęta na zakończonym właśnie Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym w Kielcach.

Spoglądając na historię teatru, warto zauważyć, że pierwsza adaptacja sceniczna „Chłopów” powstała już cztery lata po Noblu, czyli w 1928 roku „»Chłopów« dostosował do sceny młody poeta, dramatopisarz i aktor Jerzy Zawieyski. Zrobił to uczciwie, z wielką znajomością sceny i w sposób świadczący o najsubtelniejszem odczuciu Reymontowych intencyj i umiłowań” – pisał pełen zachwytu recenzent „Tęczy” o spektaklu Teatru Modrzejewskiej w Poznaniu.

Pozostało 80% artykułu
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!
Plus Minus
„Nieumarli”: Noc żywych bliskich
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Jędrzej Pasierski: Dobre kino dla 6 widzów
Materiał Promocyjny
Ładowanie samochodów w domu pod każdym względem jest korzystne
Plus Minus
„Konklawe”: Efektowna bajka o konklawe