Historia Borysa
Przykład: 5-letni Borys wychowywany przez ojca (matka mieszka za granicą i odwiedza dziecko sporadycznie) zdradza przejawy zaniedbania opiekuńczego, nie chodzi do przedszkola a później szkoły. Zostaje objęty nauczaniem domowym, nie ma kontaktu z rówieśnikami. Ojciec, z podejrzeniem zaburzeń psychicznych, nie dopuszcza do kontaktu dziecka ze światem zewnętrznym. Sąd ustanawia nadzór kuratora nad procesem wychowania, jednak przez kilka lat nadzór jest iluzoryczny: kurator nie jest wpuszczany do domu, nie widzi dziecka, nie wie w jakich warunkach ono funkcjonuje. Ogranicza się jedynie do zasięgania informacji od sąsiadów, ze szkoły (odnośnie do zaliczanych przez dziecko egzaminów) i od lokalnej policji. Ojciec nie współpracuje z kuratorem, nie udziela mu żadnych informacji o dziecku. Nie wiadomo, czy Borys jest zdrowy, jaki jest jego stan fizyczny oraz psychiczny. Gdy chłopiec ma 8 lat dochodzi poza domem do poważnego incydentu, który staje się podstawą do odebrania dziecka ojcu i umieszczenia go w instytucji opiekuńczej. Ojciec, nie godząc się z tym, nieustannie zakłóca proces adaptacji dziecka w placówce, wszczyna awantury, wyzywa personel i odmawia jakiejkolwiek współpracy z opiekunami. Po kilku latach takiego funkcjonowania ojciec uprowadza 12-letniego już syna z domu dziecka i wywozi za granicę. Oboje zostają zatrzymani na lotnisku w Szwecji, skąd chłopiec trafia do tamtejszego pogotowia opiekuńczego, a następnie z powrotem do polskiego domu dziecka.
Oczywiste jest, że przeżycia tych lat czynią spustoszenie w psychice chłopca. Tymczasem nie dość, że Borys nie otrzymał od systemu w odpowiednim czasie ochrony jakiej potrzebował, teraz zostaje za doznaną krzywdę dodatkowo przez ten system ukarany. Sąd rodzinny, który wcześniej stosował wobec dziecka (nieskuteczne) środki ochrony, wytacza wobec obecnego 13-latka narzędzia represji. Stwierdza, że Borys wykazuje objawy demoralizacji i formalnym postanowieniem nakłada na niego „zobowiązanie do podjęcia psychoterapii” oraz „zobowiązanie do powstrzymywania się od spożywania alkoholu” (sic!). Przenosi go również z domu dziecka do młodzieżowego ośrodka wychowawczego, dla tzw. trudnej młodzieży. Wszystkie te kroki podejmowane są w zgodzie i na podstawie obowiązującego w Polsce prawa dla dzieci. Borys otrzymuje jednoznaczną informację – wszystko co cię w życiu złego spotkało to twoja wina, to z tobą jest coś nie tak. Tak wyposażone ruszy w dorosłe życie.
Sprawa Borysa nie jest przypadkiem odosobnionym. Brak współpracy rodzica z organem sądowym czy socjalnym niejednokrotnie skutecznie blokuje wykonywanie przez te organy ich obowiązków, także (nader często!) w zakresie wdrożenia prawomocnego orzeczenia sądowego. Gdzieś tam w środku cierpi dziecko, ale w starciu pomiędzy państwem a rodzicem wygrywa strona bardziej zdeterminowana – opresyjny rodzic.
Za granicą ochrona bezwzględna
Co by było gdyby Borysowi było dane mieszkać w Wielkiej Brytanii? Albo w Niemczech, Holandii, Czechach, czy którymkolwiek kraju skandynawskim? Przede wszystkim - całkowicie niedopuszczalna byłaby sytuacja, w której pracownik socjalny byłby niewpuszczany do domu i izolowany od dziecka. Podstawową czynnością wykonywaną przez służby ochrony dzieci jest rozmowa z dzieckiem bez obecności rodziców. Bezpośredni kontakt z małoletnim pozwala na wstępne dokonanie oceny jego sytuacji: czy jest spontaniczny, kontaktowy, czy posiada zdolność nawiązywania relacji z otoczeniem. Dla pracownika społecznego nie ma bardziej alarmującej „czerwonej flagi” niż odmowa rodzica wpuszczenia go do domu i zobaczenia się z podopiecznym. Sytuacja, w której Państwo miałoby pozostawić dziecko w takim zagrożeniu jest absolutnie niedopuszczalna.
Podobnie z potencjalnym zakłócaniem przez ojca procesu adaptacji dziecka w instytucji opiekuńczej: natychmiastową reakcją na takie zachowanie byłoby umieszczenie małoletniego w innym, nieujawnionym ojcu miejscu. Najważniejszym bowiem, jeśli nie jedynym czynnikiem decydującym o podejmowanych środkach ochronnych jest dobro dziecka, nie zaś interes czy potrzeba rodzica. Być może w danej sytuacji opór ojca wymagałby zaangażowania policji lub innych służb, jednak jest wysoce prawdopodobne, że w kraju, w którym istnieje społeczna świadomość iż dziecko nie jest własnością rodzica, ojciec Borysa nie odważyłaby się na takie zachowanie, na jakie pozwolił sobie w Polsce.
Kiedy rodzina jest objęta monitoringiem organu społecznego, podstawowym czynnikiem rokującym pozytywne rozwiązanie problemu jest współpraca rodziców z służbami. Szerzenie takiej świadomości w społeczeństwie pełni nieocenioną rolę edukacyjną. Nawiasem mówiąc, obecny poziom szacunku społeczeństwa polskiego do orzeczeń sądowych jest bardzo niski, czego skutkiem jest wiele niewykonanych zarządzeń o wydaniu dziecka np. drugiemu rodzicowi. Latami trwają postępowania, w których rodzic niemający prawa do opieki wodzi za nos wymiar sprawiedliwości skutecznie unikając podporządkowania się decyzji sądu. Rzecz niewyobrażalna w systemach zagranicznych, w których taka postawa jest jednoznacznie postrzegana jako realne zagrożenie dla dobra dziecka i skutkuje poważnymi konsekwencjami opiekuńczymi dla opornego rodzica, nie mówiąc o sankcjach karnych.