Książka niedługa, a jednak piorunująca. Od pierwszej strony wyostrza uwagę, przyciąga dojrzałym stylem i niepozwalająca oderwać się od historii. Nic dziwnego, Jadwiga Malina to uznana poetka, nominowana do najważniejszych nagród poetyckich w kraju. Ostatni raz w 2023 r. rywalizowała o Nagrodę im. Wisławy Szymborskiej z tomem „Teoria powtórzeń”. Teraz w wydawnictwie Cyranka opublikowała niezwykłą minipowieść „Przysłona”.
Historia dzieli się na dwie części. Pierwsza rozgrywa się na początku XX wieku. Emilia kursuje między małopolską wsią a Paryżem. Pewnego dnia trafia się jej dobrze płatna praca, nieszczególnie ciężka i nieprzynosząca upokorzeń, tak jak poprzednie fuchy w różnych miastach zachodniej Europy. Ma zajmować się starszą panią Juliette. Kobieta może nie jest zbyt ciepła i życzliwa, ma również swoje lata, ale też i nie utrudnia Emilii pracy. To samo córka Juliette – Clare. Kulturalna, średniozamożna, mieszczańska rodzina.
„Przysłona”. Kim jest ta kobieta ze zdjęcia?
Emilia żyje w zawieszeniu, nie czując zbytniego sensu w swojej pracy i w ogóle w życiu. Nigdzie nie czuje się jak u siebie, pomieszkuje po różnych niemiejscach, lokalach przechodnich, cudzych apartamentach. Nomadka coraz bardziej oderwana od swojej rodziny, wędrująca za pracą. Mało to takich ludzi? Chciałaby się tylko porządnie wyspać, napić wina (zastanawiająco często „nagradza się” alkoholem) i nie przejmować jakimikolwiek sprawami.
Nie pomagają w tym powroty do rodzinnej wsi, gdzie wciąż mieszkają jej ojciec i babka. Każde z nich pogrążone w swoim świecie – ojciec po śmierci żony za towarzyszy ma głównie króliki, a babcia (teściowa ojca) żyje przeszłością, rozpamiętując dawne, okołowojenne losy ich rodziny.