Kilkanaście lat po uniezależnieniu się Anglii od Rzymu w „pełnym zgnilizny i krwi wyspiarskim królestwie zmagającym się z zarazą oraz religijnymi sporami” Katarzyna Parr (Alicia Vikander), szósta i ostatnia żona Henryka VIII (granego tu z bestialską energią przez Jude’a Lawa), jest podejrzewana o sympatyzowanie z protestantami zagrzewanymi do rewolucji przez poetkę Annę Askew (Erin Doherty), swą przyjaciółkę. Część monarszej świty widziałaby ją na stosie. Czy Katarzynie, damie sprawującej rządy pod nieobecność męża i marzącej o „krainie wolnej od tyranii”, spadnie choćby włos z głowy?
„Regentka”, anglojęzyczny debiut Karima Aïnouza, Brazylijczyka mającego na koncie m.in. „Niewidoczne życie sióstr Gusmao” (2019), to klechda na kanwie powieści „Rozgrywka królowej”, której autorka Elizabeth Fremantle przepisała dzieje Albionu, by zilustrować niezdrowe warunki panujące na tamtejszym dworze. „Historia opowiada głównie o mężczyznach i wojnie. A reszta ludzkości? Trzeba wyciągnąć własne, często szalone wnioski” – głosi plansza otwierająca film, który podąża ścieżką wyznaczoną przez prozaiczkę.
Rzecz w tym, że Katarzyna, która miała się jawić jako niezależna niewiasta – protofeministka – jest nijaka. Ciekawszy od niej wydaje się Henryk, cierpiący z powodu wrzodziejącej rany na nodze, ohydny i wszędzie węszący kobiecy spisek. Na szczególną uwagę zasługują natomiast zdjęcia Hélène Louvart, jako żywo nawiązujące do malarstwa barokowego.
„Regentka”
reż. Karim Aïnouz,
dyst. VOD (m.in. Prime, Canal+, iTunes)