Mam dla Państwa zagadkę. Kto jest autorem słów: „Zadam niepopularne pytanie: czy Ukraina nie może zacząć rozmów z Rosją i oddać część jej terytoriów w zamian za życie tych, którzy jeszcze w tym kraju zostali”? Jeden z polityków PiS, a więc partii już wprost oskarżanej przez swoich oponentów o sprzyjanie Rosji? A może przedstawiciel Konfederacji, np. Grzegorz Braun, który Ukrainie jest co najmniej nieprzychylny? Jeden z tzw. realistów – polskich lub zachodnich? Prawidłowa odpowiedź brzmi: Magdalena Środa, filozofka, publicystyka m.in. „Gazety Wyborczej”. Napisała to na Facebooku w zeszłym tygodniu.
Trudno na poważnie skomentować wpis Magdaleny Środy
„Czy honor jest ważniejszy od ludzkiego istnienia, co warte jest terytorium, na którym są wyłącznie zgliszcza, gruzy i trupy? Państwa narodowe stworzyły tak siermiężnie utkaną zasłonę ideologiczną (patriotyzm!!, ojczyzna!! nacjonalizm!!, honor!!), zza której nawet jeśli widać, że giną ludzie, gwałcone są kobiety, że pożoga, śmierć i zniszczenie, to czym to jest w obliczu patriotycznych wzniosłości, które przesłaniają również gigantyczne interesy korporacji (…) bo handel bronią to bardzo intratna sprawa (…). Kto temu patriotycznemu interesowi położy wreszcie tamę?” – pyta Środa.
Czytaj więcej
Donald Tusk mówi już wprost: „Żyjemy w czasach przedwojennych”. Ale Koalicja Obywatelska wypuściła spot, który nie licuje z powagą słów swojego lidera i szefa polskiego rządu.
Czy redaktor Tomasz Piątek lub generał Piotr Pytel zdążyli już po swojemu połączyć kropki i wykazać, że treść wpisu przedyktował sam Putin? Proszę wybaczyć, ale trudno poważnie skomentować wywód liberalnej filozofki.
Wojnie w Ukrainie winna jest tylko i wyłącznie Rosja
Skorzystam więc z pomocy Mykoły Riabczuka, jednego z najwybitniejszych współczesnych ukraińskich intelektualistów. W eseju „Kresowe sny o Europie” rok przed aneksją Krymu przestrzegał: „Polskie społeczeństwo, szczególnie jego elity, musi strzec się pokusy (…) przeciwstawiania rzekomo archaicznemu »prometeizmowi« nowego wynalazku, coraz bardziej modnego »realizmu politycznego«”.