Joanna Parafianowicz: Nie jesteśmy idealni. Jak nasi klienci

Kołtuństwo. Tylko tego powinniśmy się wystrzegać.

Publikacja: 07.09.2021 02:00

Joanna Parafianowicz: Nie jesteśmy idealni. Jak nasi klienci

Foto: Robert Gardziński

Łamie kości, naciąga członki, rzuca się na stawy, ciało zniekształca i wykręca, powoduje narośle i guzy, robactwo sprowadza i masami tegoż tak głowę zanieczyszcza, że w żaden sposób nie da się potem do porządku doprowadzić – pisał rektor Akademii Zamojskiej Wawrzyniec Starnigel. Sądzę jednak, ba! – jestem niemal pewna, że powyższe słowa, choć opisują fizyczną przypadłość nękającą polskich chłopów przez całe wieki – chorobę kołtunową, po dziś dzień zachowują pewien stopień trafności. Tyle że przewrotnie ich adresatem nie muszą być jedynie masy najsłabiej wykształconych obywateli, lecz środowiska światłe o niebo bardziej. Kołtuństwo ma bowiem wymiar intelektualny i wedle mojej opinii dotyka także prawników.

Czytaj więcej

Joanna Parafianowicz: Koledzy, bójcie się ducha

Tak często zadajemy sobie pytania, co nam wypada. Nie stosować się do dress codu obejmującego garnitur albo garsonkę, choćbyśmy nie mieli żadnego kontaktu z klientem, a nasza praca polegała na przepisywaniu treści ksiąg wieczystych? Przyjść do pracy w butach z odkrytymi palcami lub bez rajstop, choć żywy żar się leje z nieba? Przejść z klientem na „ty" choć sprawa w toku? Podjąć się przeprowadzenia szkolenia pomimo sprzeciwu organów samorządu zawodowego, których zdaniem jest to niedozwolona forma reklamy? Zrobić sobie tatuaż? Nazywać się adwokatką?

Nieustannie w środowisku debatujemy o sprawach, które nie dość, że obchodzą jedynie nas, to z perspektywy wartości, historii i etyki mają w gruncie rzeczy są nad wyraz nieistotne. Snujemy wywody na tematy, które nie wpływają ani na nasz wizerunek na zewnątrz, ani na poprawę atmosfery w środku, stawiając się przy tym zwykle w pozycji ludzi, którzy wiedzą lepiej, jak żyć i pracować (zwłaszcza inni) i jak się zachowywać (jeśli chodzi o osoby, które nami nie są). Tymczasem, w moim przekonaniu jedyne, czego powinniśmy się wystrzegać, przed czym stronić i z czym nie identyfikować, to kołtuństwo, które „tak głowę zanieczyszcza, że w żaden sposób nie da się potem do porządku doprowadzić".

Czytaj więcej

Joanna Parafianowicz: Zmieniając świat warto zacząć od siebie

Jeśli chcemy być szanowani przez obywateli i bliscy im, krytyka utworu popularnego muzyka wysławiającego istotę tajemnicy adwokackiej tylko z tej przyczyny, że tekst przemyca kilka przekleństw, to kołtuństwo. Publikowanie pod własnym szyldem złotych myśli o tym, że homoseksualizm wywodzi się z tego, że w okresie dorastania dziecko wychowywało się bez jednego rodzica, to kołtuństwo. Obrona tego poglądu pomimo dostępności badań, które wskazują, że preferencje seksualne kształtują się na etapie płodowym, to kołtuństwo. Kołtuństwem jest sugerowanie, jakoby lepiej było znać sędziego niż przepisy oraz przekonywanie, że od wdzięku prawniczki zależy powodzenie obrony jej klienta. Wydawanie osądu o człowieku na podstawie doniesień medialnych i praktyczne wypieranie domniemania niewinności (gdy sprawa dotyczy nas samych) domniemaniem winy (gdy cień podejrzenia pada na innych), to nic innego niż kołtuństwo. Podobnie jak stanie na stanowisku, że od kilku lat wymiar sprawiedliwości poddawany jest reformie, choć w istocie trawi go gorączka zagrażająca życiu. Kołtuństwem jest podbieranie sobie klientów i udzielanie porad obu stronom sprawy o rozwód. Tak samo jak powoływanie innego prawnika na świadka okoliczności, o których dowiedział się, udzielając pomocy prawnej.

Gdybyśmy tak mocno nie oponowali, ilekroć ktoś zarzuci nam, że bronimy przestępców, pomyślałabym, że wszyscy jesteśmy... tak samo kryształowi jak nasi klienci. Tymczasem my faktycznie jesteśmy jak oni – nieidealni.

Autorka jest adwokatką, założycielką bloga www.pokojadwokacki.pl

Łamie kości, naciąga członki, rzuca się na stawy, ciało zniekształca i wykręca, powoduje narośle i guzy, robactwo sprowadza i masami tegoż tak głowę zanieczyszcza, że w żaden sposób nie da się potem do porządku doprowadzić – pisał rektor Akademii Zamojskiej Wawrzyniec Starnigel. Sądzę jednak, ba! – jestem niemal pewna, że powyższe słowa, choć opisują fizyczną przypadłość nękającą polskich chłopów przez całe wieki – chorobę kołtunową, po dziś dzień zachowują pewien stopień trafności. Tyle że przewrotnie ich adresatem nie muszą być jedynie masy najsłabiej wykształconych obywateli, lecz środowiska światłe o niebo bardziej. Kołtuństwo ma bowiem wymiar intelektualny i wedle mojej opinii dotyka także prawników.

Pozostało 81% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian