Przebieg posiedzenia Sejmu RP, podczas którego doszło do reasumpcji głosowania tzw. ustawy anty-TVN i przyjęcia rozwiązań, które zdają się kolejnym gwoździem do trumny polskiej demokracji, nie powinien zaskakiwać. Nie od wczoraj bowiem wiadomo, że władza demoralizuje, a władza absolutna demoralizuje absolutnie. Wprawdzie Prawo i Sprawiedliwość nie może jeszcze Polską rządzić samodzielnie, ale wdzięcznie pokonuje kolejne bastiony konstytucji.
Czytaj także: Sejm przyjął "Lex TVN". Co dalej z ustawą?
Po Trybunale Konstytucyjnym, którego funkcją jest, a raczej było, krytyczne spojrzenie na owoce pracy ustawodawcy, przyszedł czas na Sąd Najwyższy pochylający się nie tylko nad sprawami obywateli, ale – w zakresie kompetencji Izby Dyscyplinarnej – także nad aktywnością sędziów. Po prokuraturze, która od zawsze odznaczała się hierarchiczną strukturą, a dziś jest w istocie marionetką w rękach ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, przyszedł czas na spółki Skarbu Państwa. Niegdyś jedynie przeczuwaliśmy, że mogą być przyjemną odskocznią dla politycznych banitów, dziś wiemy, że w nieskrępowany sposób przygarniają ich wraz z rodzinami. Po faktycznym obśmianiu procedury wyboru RPO i uczynieniu żartem kandydatur na urząd Rzecznika Praw Obywatelskich okazało się, że kto mieszka w Polsce, w cyrku się nie śmieje, tym bardziej jeśli prześledzimy deklaracje ideowe i postulaty głoszone przez ministra edukacji.
Nie bójmy się tego powiedzieć: prawo prawem, ale z dużym powodzeniem rządzący Polską starają się uczynić z naszego kraju zaścianek Europy, a z nas zrobić jej pariasów. W najlepszym bowiem wypadku, o ile swoimi uporczywymi staraniami nie doprowadzimy do pożegnania się z członkostwem z Unii Europejskiej, to nie z tej przyczyny, że poczynania rządzących oceniane są w jej szeregach pozytywnie, lecz dlatego, że w dotychczasowej swej historii Wspólnota nie borykała się z tak narowistym krajem członkowskim i po prostu nie wie, jak z nim postąpić.
Spór o media, jakby mało nam było powodów do płonięcia wstydem na arenie międzynarodowej, choć nadano mu twarz TVN, nie dotyczy tylko tej stacji, ale wszystkich innych redakcji poza państwowymi. Zakazanie działania jednego medium to preludium do zakazania działania innych, bo z ograniczaniem wolności pracy, radia i telewizji jest tak jak z byciem w ciąży – nie sposób tego uczynić połowicznie.