Jacek Dubois: Jak Paweł z Gawłem

Nie było dowodów na istnienie grupy, ale sąd mógł to kupić.

Publikacja: 11.09.2024 04:31

Jacek Dubois: Jak Paweł z Gawłem

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Przed salą sądową spotkałem panią prokurator. Zdarza się, że patrzymy na człowieka i wiemy, że to jest ktoś, z kim chciałoby się pogadać. Tak było i tym razem. Prokurator była świetnym rozmówcą, a co więcej, nasze poglądy na większość tematów, po których skakaliśmy jak surferzy po falach, były zbieżne, wliczając w to ocenę prac resortu sprawiedliwości nad reformą procedury karnej.

Rozmowę przerwało wywołanie sprawy, a gdy po godzinnym sporze o zastosowanie aresztu wyszliśmy z powrotem na korytarz, nie byliśmy już tak zaprzyjaźnieni jak przed wejściem. I oczywiście wszystko przez mój niewyparzony język i to, że w swoim przemówieniu postawiłem tezę, że w tej sprawie prokuratura powiela to samo, co od lat było jej nawykiem.

Czytaj więcej

Jacek Dubois: Co widać w fusach

Chodziło mi o to, że w celu przekonania sądu do zastosowania aresztu niejako z urzędu – niezależnie, czy materiał dowodowy daje do tego podstawy czy nie – oskarżenie przedstawia podejrzanemu zarzut udziału w grupie, bo w ten sposób prościej wywieść obawę matactwa, czyli istnienie przesłanki zastosowania izolacji podejrzanego. Moja rozmówczyni była innego zdania, co nas poróżniło. Z tego wniosek, że zawody prawnicze są skazane na konflikt jak przysłowiowy Paweł i Gaweł z bajki Fredry, bo niezależnie od tego, jak byśmy się cenili prywatnie jako ludzie, na sali sądowej przy sprzeczności interesu dojdzie między nami do często ostrego sporu. Sama koncepcja karania za udział w organizacji mającej na celu popełnianie przestępstw nie jest nowa w polskim prawie.

Tylko pochody

W kodeksie karnym z 1969 r. istniało stypizowane w art. 276 przestępstwo brania udziału w związku mającym na celu popełnianie przestępstw. Przepis ten stosowany był rzadko z tego prostego powodu, że w socjalistycznym państwie jedyną dopuszczalną formą organizowania się obywateli była ta akceptowalna przez partię. Stawianie zarzutów na podstawie istnienia zorganizowanych struktur przestępczych byłoby kompromitujące dla totalitarnego państwa. W latach dziewięćdziesiątych znamię związku przestępczego wzbogacone zostało o zorganizowaną grupę przestępczą i od tego czasu zmieniła się polityka związana ze stosowaniem tego przepisu. Umożliwiał on skuteczne zwalczanie zorganizowanej przestępczości i dawał możliwość podejmowania działań karnych przeciwko osobom ze świata przestępczego, którym nie można było dowieść żadnego konkretnego czynu zabronionego, a możliwe było udowodnienie uczestnictwa w strukturze mającej na celu popełnianie przestępstw.

Silne grupy...

Lata dziewięćdziesiąte to apogeum zagrożenia działalnością kryminalną, a w przestrzeni medialnej powtarzano nazwy grup, które śledczy wiązali z przestępczością zorganizowaną. W tamtym czasie kształtowało się orzecznictwo i doktryna, która umożliwiła odróżnienie zwykłego współsprawstwa, czyli współdziałania osób, które bez stworzenia struktury organizacyjnej współdziałają w celu osiągnięcia przestępczego celu, od udziału w grupie, która ma charakteryzować się stałą strukturą ze ściśle obowiązującymi regułami i silnymi relacjami łączącymi jej uczestników w celu osiągnięcia przestępczego celu.

Co istotne, udział w takiej grupie musiał łączyć się ze świadomością jej istnienia, czyli nie można być członkiem zorganizowanej grupy, nie mając tego świadomości. Początkowo zarzuty dotyczące udziału w grupach przestępczych dotyczyły osób o dużej wzajemnej identyfikacji, których łączyły odrębne od ogólnie przyjętych normy i zasady, co powodowało ukształtowanie się orzecznictwa wskazującego, że przy grupach wywodzących się z subkultur zwielokrotnia się obawa matactwa.

...słabi przestępcy

I tu dochodzimy do sedna problemu, że postawienie zarzutu grupy zwielokrotnia szanse oskarżenia na to, że areszt w takiej sprawie zostanie zastosowany. To zaś sprawia, że stawianie takiego zarzutu bywa obecnie nadużywane, a konstrukcję taką przyjmują prokuratorzy, gdy mamy do czynienia ze zwykłym współsprawstwem bez próby stworzenia struktury organizacyjnej dla popełnienia przestępstwa.

Jako obrońca dostrzegam, że gdy zarzut jest realny i dotyczy podejrzenia istnienia rzeczywistej i niebezpiecznej struktury, oskarżenie szczegółowo opisuje powstanie grupy, jej skład, strukturę, wzajemne relacje i cel, zaś z wniosków, w których zarzut ma służyć przekonaniu sądu do zastosowania środka zapobiegawczego, na ogół nie wynika ani jak grupa powstała, ani w jaki sposób oskarżeni mieli do niej przystąpić, ani w jaki sposób funkcjonują jej struktury, a często nawet, kto miałby być jej członkiem.

W konsekwencji konstrukcja prawna mająca służyć walce z groźnym i zorganizowanym światem przestępczym stosowana jest tam, gdzie poszczególni podejrzani naruszają prawo, ale nie ma to nic wspólnego ze zorganizowaną strukturą.

W innej rozmowie z prokuratorem, gdzie na korytarzu czekający na sprawę obrońcy wskazywali na brak w aktach materiału dowodzącego istnienie grupy, prokurator uśmiechnął się, oświadczając: Wiem, ale sąd może to kupić.

I tu dochodzimy do sedna, że zarzut grupy nie powinien być towarem, do którego się próbuje przekonać nieuważnego nabywcę, tylko oskarżeniem wynikającym z rzeczowej analizy dowodów. Udział w grupie jest jednym z najpoważniejszych zarzutów związanych z naprawdę groźną zorganizowaną przestępczością i wprowadzanie tej konstrukcji w każdej sprawie, gdy w istocie brak takich struktur jest deprecjonowaniem wagi takiego czynu.

Autor jest adwokatem, sędzią Trybunału Stanu

Przed salą sądową spotkałem panią prokurator. Zdarza się, że patrzymy na człowieka i wiemy, że to jest ktoś, z kim chciałoby się pogadać. Tak było i tym razem. Prokurator była świetnym rozmówcą, a co więcej, nasze poglądy na większość tematów, po których skakaliśmy jak surferzy po falach, były zbieżne, wliczając w to ocenę prac resortu sprawiedliwości nad reformą procedury karnej.

Pozostało 92% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Zarządzenie flotą może być przyjemnością
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian