Sędziowie-karierowicze awansujący za czasów „dobrej zmiany” będą mogli orzekać, jeśli okażą czynny żal za udział w naruszaniu praworządności – zapowiedziało Ministerstwo Sprawiedliwości. Po latach współdziałania w psuciu państwa prawa trudno spodziewać się, by decyzja o skrusze, podjęta pod groźbą wyrzucenia z zawodu, była szczera i dobrowolna. Jak powinien wyglądać rytuał oczyszczenia wadliwie powołanych sędziów?
Choroba tocząca sądy
Osoba, która stała się sędzią w procedurze sprzecznej z konstytucją, nie może dzierżyć władzy sądowniczej w sposób zgodny z konstytucją. Jedno wyklucza drugie. Nie może być więc żadnych wątpliwości, że neosędziowie muszą oddać togi. Dalsze sprawowanie misji publicznej w strukturach wymiaru sprawiedliwości wymaga ponowienia procedur nominacyjnych przed Krajową Radą Sądownictwa, ukształtowaną zgodnie z konstytucją.
Czytaj więcej
Kryzys w sądownictwie przypomina już węzeł gordyjski. Cokolwiek by zrobił z nim Adam Bodnar, to i tak narazi się na krytykę.
Konkretne propozycje procedur tranzycyjnych, przekształcających osoby nieuprawnione do orzekania w prawowitych sędziów, przedstawiło Ministerstwo Sprawiedliwości po szerokich konsultacjach ze środowiskami prawniczymi. Neosędziowie zostali przyporządkowani do kilku grup w zależności od tego, jak ciężka toczy ich „choroba” oraz jak ma wyglądać prawna terapia uleczająca ich sędziowski status. Szczególne rozwiązanie przewiduje się dla tzw. karierowiczów: sędziów awansujących przed upolitycznioną, niekonstytucyjną KRS. Jeśli okażą skruchę, będą mogli wrócić na wcześniej zajmowane stanowisko, a w przyszłości wystartować w konkursach i awansować w zwyczajnym trybie. „W tym przypadku przewidujemy wprowadzenie instytucji, nazwałbym to, czynnego żalu. Czyli jeżeli złożą oświadczenie, powiedzą: „Tak, faktycznie, to był nasz błąd życiowy”, to dobrowolnie wracają do sądu, w którym wcześniej orzekali, ale w stosunku do nich nic więcej się nie dzieje. Można by powiedzieć, że w pewnym sensie uznajemy, że oni są rozgrzeszeni, jeżeli złożą właśnie takie oświadczenie dobrowolnie” — wyjaśniał minister Adam Bodnar.
Skrucha poniewczasie
Koncepcja czynnego żalu zastosowana do neosędziów ma jedną zaletę i nieco więcej wad. Niewątpliwym plusem czynnego żalu jest potwierdzenie, że stało się coś złego. Nie można wymagać żalu, gdy ktoś nie zrobił nic, czego powinien żałować. Przygotowywane rozwiązanie zakłada, że karierowicze brali udział w niszczeniu praworządności, dlatego muszą się zreflektować, by móc dalej pełnić odpowiedzialne funkcje sędziowskie. Gdy dana osoba oczyści się z winy, ustawodawca może zaoferować jej powrót na wcześniejsze stanowisko i zagwarantować bezkarność. Mówienie o czynnym żalu neosędziów ma jednak parę minusów. Klasyczny czynny żal opiera się na dobrowolnej decyzji sprawcy, który naprawdę chce odwrócić się od zła. Jednak odmowa złożenia oświadczenia ma rodzić określone reperkusje w karierze neosędziego. To nie tylko degradacja do sądu niższego rzędu, ale także groźba wydalenia z zawodu w ramach dyscyplinarki.