Jak podał w piątek GUS, przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw, który obejmuje podmioty z co najmniej 10 pracownikami, zwiększyło się w lipcu o 15,8 proc. rok do roku po zwyżce o 13 proc. w czerwcu. To oznacza, że wyniosło blisko 6779 zł brutto. Dla porównania, wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI), główna miara inflacji w Polsce, wzrósł o 15,6 proc. rok do roku. W poprzednich dwóch miesiącach rósł zaś szybciej niż przeciętne wynagrodzenie, co sprawiało, że jego siła nabywcza malała.
Czytaj więcej
Nastroje konsumentów, które już od kilku miesięcy są gorsze niż w apogeum pandemii Covid-19, w sierpniu znów się pogorszyły. To przede wszystkim skutek najwyższej od ćwierćwiecza inflacji i wojny w Ukrainie, bo strach przed bezrobociem pozostaje umiarkowany.
Ankietowani przez „Rzeczpospolitą” ekonomiści szacowali średnio, że płace w lipcu wzrosły o 12,9 proc. rok do roku, minimalnie mniej niż w czerwcu. Byłby to już trzeci z rzędu miesiąc hamowania wzrostu wynagrodzeń, co wpisywałoby się w obraz słabnącej koniunktury na rynku pracy. Skrajne prognozy zakładały wzrost przeciętnej płacy o 14,9 proc., a ich autorzy wskazywali na to, że w lipcu wypłacane były premie w spółkach górniczych.
Taką interpretację lipcowego przyspieszenia wzrostu płac potwierdza komunikat GUS. „Wzrost przeciętnych wynagrodzeń w lipcu 2022 r. względem czerwca 2022 r. (o 3,4 proc. – red.) spowodowany był m.in. wypłatami premii kwartalnych, półrocznych, motywacyjnych, jubileuszowych, nagród z okazji Dnia Leśnika i Dnia Energetyka oraz wypłaty odpraw emerytalnych” – napisali statystycy. Zwrócili uwagę także na wypłaty premii „inflacyjnych” oraz dodatkowych nagród jednorazowych, m.in. w sekcji „Górnictwo i wydobywanie”.