Zdarza się, że po przeczytaniu tekstu na portalu internetowym kompulsywnie zjeżdżam kursorem na sam dół strony w poszukiwaniu komentarzy. To nawyk z czasów początku użytkowego internetu, gdy był to jeszcze niewinny kanał komunikacji i informacji, nieskażony powszechną komercjalizacją i monetyzacją. Wtedy komentarze na końcu tekstu, tworzone przez prawdziwych czytelników, bywały zabawne i inspirujące. Od wielu już jednak lat to jedynie pole do szerzenia hejtu, wulgarności i dezinformacji.

Piszę o tym, bo organizacje zrzeszające przedsiębiorców zaapelowały wspólnie do ministra sprawiedliwości o zdecydowaną walkę z publikowanymi fałszywymi informacjami (fake newsy) oraz mową nienawiści w świecie wirtualnym. I trudno im się dziwić, bo w ich przypadku nieprawdziwe newsy, obliczone na zwiększenie liczby odsłon danej strony, mogą być szczególnie dotkliwe. Wirtualna, zmyślona informacja o śmierci albo zmanipulowany tytuł o przedsiębiorcy lub jego firmie może szybko przełożyć się na biznesową wiarygodność i jak najbardziej realne straty finansowe.

Czytaj więcej

Elżbieta Chojna-Duch: Wirtualne słowa, realny problem

Obecne narzędzia prawne w starciu z internetowym hejtem i przestępczym działaniem są niestety w dużej mierze bezradne. Można oczywiście zaostrzać przepisy karne, ale ich skuteczność osłabia problem ze zidentyfikowaniem sprawcy (internetowy hejt jest przecież często anonimowy). A nawet jeśli ostatecznie doszłoby do jego wykrycia, to wyrok skazujący zapadłby zapewne kilkanaście miesięcy lub kilka lat po samym opublikowaniu nieprawdziwej informacji, gdy mało kto w ogóle będzie o niej pamiętał. Można też domagać się większej przejrzystości działania algorytmów platform i wyszukiwarek internetowych, ale wymuszenie tego typu rozwiązań na Big-Techach też jest mało realne, o czym mogły się już przekonać np. media.

Wydaje się, że można tylko sprawić, by publikacja fake newsów lub treści promujących mowę nienawiści była nieopłacalna. Jak to zrobić? Łatwego rozwiązania nie ma, ale od czego są prawnicy, eksperci rynku technologii i – przede wszystkim – resort sprawiedliwości? Im i wszystkim pozostałym czytelnikom polecam lekturę najnowszego wydania „Rzeczy o prawie”, w tym tekst prof. Elżbiety Chojny-Duch o skutkach mowy nienawiści w przestrzeni cyfrowej.