Marek Domagalski: Kiedy MEN zawyje przez zmiany lekcji religii

Zmieniając bez szerokiej konsultacji zasady organizacji lekcji religii MEN funduje Polsce, ale też rządowi, niepotrzebny konflikt.

Publikacja: 04.09.2024 04:31

Marek Domagalski: Kiedy MEN zawyje przez zmiany lekcji religii

Foto: Adobe stock

Barbara Nowacka, minister edukacji narodowej, zapytana o spór ministerstwa z Kościołem w sprawie zmian dotyczących lekcji religii w szkołach, oświadczyła, że „to jest wycie o kasę", bo Kościół widzi, że został mu przykręcony kurek z pieniędzmi, które za czasów PiS ochoczo płynęły za przysługi wyborcze. Jeśli nawet coś w tym jest, to minister niedopuszczalnie upraszcza problem, jaki wywołuje jej rozporządzenie, które ma obowiązywać już od 1 września. Dotyczy ono bowiem milionów posyłanych na religię dzieci i nastolatków, ich rodziców, dziadków i opiekunów.

Obywateli, którzy po trzydziestu latach peerelowskiego zesłania nauki religii ze szkół publicznych do parafialnych salek odzyskali prawo do nauki religii w szkołach dzięki szybkiej decyzji pierwszego rządu III RP Tadeusza Mazowieckiego. Już ponad trzydzieści lat korzysta z niego przytłaczająca większość uczniów.

Czytaj więcej

Wiadomo, kto w TK wydał zabezpieczenie ws. lekcji religii

Już na placu Zamkowym w Warszawie oprotestowało zmiany w nauczaniu religii w szkołach kilkuset świeckich katechetów obawiających się zwolnień z pracy, a także Konferencja Episkopatu Polski oraz władze kościołów zrzeszonych w Polskiej Radzie Ekumenicznej. Nie przeprowadzono z nimi właściwej konsultacji, co gwarantuje choćby art. 12 ustawy o systemie oświaty, wskazujący że warunki i sposób wykonywania przez szkoły nauki religii na życzenie rodziców określa szef MEN w porozumieniu z władzami Kościoła Katolickiego i innych kościołów i związków wyznaniowych.

Z kolei po ich petycji prof. Małgorzata Manowska, pierwsza prezes Sadu Najwyższego, wystąpiła do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie konstytucyjności rozporządzenia MEN. Spodziewam się, że Trybunał Konstytucyjny przychyli się do jej wniosku o szybkie rozpatrzenie sprawy.

W czasie narastającego w państwie konfliktu konstytucyjnego głos TK jest konieczny, choćby nie był formalnie wdrożony od razu.

Może będzie jednak ostrzeżeniem dla władz, a dla obywateli, zwłaszcza posyłających dzieci na lekcje religii, wsparciem w obronie ich fundamentalnych i bliskich sercu praw. Prawa obywatelskie, wolność od arbitralnej władzy, jak to nieraz historia pokazała, wymaga obywatelskiej samoobrony.

Barbara Nowacka, minister edukacji narodowej, zapytana o spór ministerstwa z Kościołem w sprawie zmian dotyczących lekcji religii w szkołach, oświadczyła, że „to jest wycie o kasę", bo Kościół widzi, że został mu przykręcony kurek z pieniędzmi, które za czasów PiS ochoczo płynęły za przysługi wyborcze. Jeśli nawet coś w tym jest, to minister niedopuszczalnie upraszcza problem, jaki wywołuje jej rozporządzenie, które ma obowiązywać już od 1 września. Dotyczy ono bowiem milionów posyłanych na religię dzieci i nastolatków, ich rodziców, dziadków i opiekunów.

Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Jak u Hitchcocka
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Aborcja dozwolona nie znaczy dowolna
Rzecz o prawie
Marek Domagalski: Zbiórka na PiS wyrasta na obywatelską samoobronę
Rzecz o prawie
Gutowski, Kardas: Paradoksy polskiego sądownictwa
Rzecz o prawie
Maciej Zaborowski: Gdy pióro staje się bronią, czyli dziś każdy z nas jest dziennikarzem
Materiał Promocyjny
Jak wygląda auto elektryczne