Sędziowskie środowisko zelektryzowała ostatnio informacja, że premier szef rządu kontrasygnował decyzję prezydenta Andrzeja Dudy o wyznaczeniu tzw. neosędziego na przewodniczącego zgromadzenia, które ma dokonać wyboru prezesa Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. Trudno się dziwić krytycznym głosom autorytetów znanych z zaangażowania w walkę o praworządność i niezależność wymiaru sprawiedliwości.
A wyjaśnienia premiera, z którymi się nie spieszył, raczej dolały oliwy do ognia. W koniecznym z uwagi na rozmiar tekstu skrócie: premier powiedział, że to błąd urzędnika, ale minister nadzorujący legislację to świetny fachowiec, a skutki nie są szczególnie istotne. Równie dobrze mógł stwierdzić: stało się, trudno, ale właściwie to who cares?
Czytaj więcej
Do prokuratury skierowane zostanie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Pierwszą Prezes Sądu Najwyższego Małgorzatę Manowską. Chodzi o Izbę Pracy SN. Poinformował o tym na konferencji prasowej premier Donald Tusk. Tymczasem Manowska wyznaczyła osobę pełniącą obowiązki Prezesa Izby.
I to właśnie te wyjaśnienia, a raczej okoliczności i sposób ich przedstawienia, mówią więcej o kondycji państwa prawa i znaczeniu praworządności A.D. 2024 niż sama decyzja szefa rządu. Ten lekceważący całą sprawę ton być może miał umniejszać w oczach opinii wpadkę władzy, ale przynajmniej u części obywateli wywołał odwrotny skutek – umniejszył wiarę w znaczenie walki o przywracanie praworządności.
Oto sędziowie, którzy sprzeciwili się atakowi na niezależność sędziowską i zadarli z poprzednią władzą, użerali się z dyscyplinarkami, a niektórzy nawet z atakami na ich prywatność, teraz dowiedzieli się, że pośrednie uznanie przez premiera tzw. neosędziego do odgrywania roli w procesie wyłaniania władz Sądu Najwyższego nie jest niczym szczególnie istotnym. A obywatele, ten „twardy elektorat” stojący murem za sędziami, uczestniczący we wszystkich protestach, może teraz odczuwać konsternację. No bo po co oni starali się przez te wszystkie lata, po co stali się „obywatelami” walczącymi o sądownictwo, skoro – jak widać – nowy rząd nie przywiązuje już do tej kwestii nie tylko szczególnej wagi, ale nawet staranności?