Mikołaj Małecki: Aborcja dozwolona nie znaczy dowolna

Wytyczne ministerstwa trzeba traktować jak dodatkowe drogowskazy, którędy da się legalnie dostać do lekarza przerywającego ciążę.

Publikacja: 11.09.2024 04:32

Mikołaj Małecki: Aborcja dozwolona nie znaczy dowolna

Foto: Adobe Stock

Porażka całkowitej dekryminalizacji przerywania ciąży unaoczniła, że w obecnej kadencji Sejmu nie ma realnych szans na zebranie się większości popierającej otwarty dostęp do aborcji do 12. tygodnia ciąży. „Skoro nie możemy otworzyć bramy, otwieramy furtki” – oświadczył premier Donald Tusk, a Ministerstwo Zdrowia opublikowało „wytyczne w sprawie obowiązujących przepisów prawnych dotyczących dostępu do procedury przerwania ciąży”.

Aborcja. Nie furtki, ale drogowskazy

Furtka pozwala dostać się na teren zamknięty, w jakimś sensie zakazany. To niepotrzebna i groźna retoryka. Wytyczne ministerstwa nie mogą otwierać dostępu do aborcji wbrew przepisom ustawy. Nie należą do konstytucyjnych źródeł prawa. Nie przybrały nawet formy rozporządzenia, więc tym bardziej nie są w stanie zmodyfikować przesłanek obowiązującej ustawy.

Czytaj więcej

Mikołaj Małecki: Karygodne zaniechania w prawie aborcyjnym

Nie ma więc możliwości otwarcia dostępu do aborcji w zamian czy obok obowiązujących przepisów. Wytyczne nie mogą ani poszerzyć prawa do aborcji, ani zawęzić odpowiedzialności karnej za czyny okołoaborcyjne sprzeczne z aktualnymi przepisami. Wydanie wytycznych jako realnych, aborcyjnych furtek niebezpiecznie zbliżałoby się do szeroko rozumianego pomocnictwa w nielegalnej aborcji. Skierowanie pisma do określonych osób (dyrektorów szpitali czy ordynatorów) z intencją nakłonienia ich do wdrażania praktyk niezgodnych z prawem nosiłoby znamiona podżegania.

Wytyczne ministerstwa trzeba traktować w kategoriach dodatkowych drogowskazów, którędy da się legalnie dostać do lekarza przerywającego ciążę. Polityczna decyzja o zawężeniu przesłanek aborcyjnych z 2020 r. wywołała konsternację w społeczeństwie, wśród prawników i lekarzy. Mogła prowadzić do dezinterpretacji przesłanek, które pozostały w ustawie. Dzięki wytycznym lekarze mogą czuć się upewnieni, że właściwie rozumieją obowiązujące przepisy, jeśli mieli dotychczas jakieś wątpliwości. Żadne jednak wytyczne nie zastąpią nowelizacji ustawy oraz rzetelnej wykładni prawa. Ewentualne wątpliwości należy tłumaczyć na korzyść zapisów ustawowych.

Otwarte furtki dla przerywania ciąży

Zgodnie z obowiązującym prawem ciążę można przerwać między innymi, jeśli „stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej” (art. 4a ust. 1 pkt 1 ustawy o planowaniu rodziny). W wytycznych do tej przesłanki ministerstwo stwierdza: „Ustawa o planowaniu rodziny nie określa zamkniętego katalogu wskazań do przerwania ciąży w przypadku, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej. Przepisy ustawy o planowaniu rodziny, posługując się ogólną kategorią zdrowia, w żaden sposób nie determinują, jakiego obszaru zdrowia ma dotyczyć to zagrożenie zdrowia. Może ono zatem dotyczyć każdego obszaru zdrowia, zarówno fizycznego, jak i psychicznego. Ustawa o planowaniu rodziny nie precyzuje także pojęcia „zagrożenie”, pozostawiając je do oceny lekarza działającego na podstawie aktualnej wiedzy medycznej, przepisy nie posługują się w tym przypadku żadnym wartościowaniem, nie wskazują, że zagrożenie ma być nagłe bądź bezpośrednie, i nie powinny być tak interpretowane”.

Przytoczone stwierdzenia są w pełni zgodne z obowiązującą ustawą; nie dodają do niej żadnych kontrowersyjnych treści. Po pierwsze stwierdzenie, że zdrowie człowieka to także zdrowie psychiczne, nie jest żadną furtką, by rozszerzyć prawo do przerwania ciąży. To oczywiste wyjaśnienie pojęcia „zdrowie”, które bez żadnych doprecyzowań oznacza dobrostan fizjologiczny i psychologiczny człowieka, a nie jedynie brak choroby czy niepełnosprawności (nawiązując do konstytucji Światowej Organizacji Zdrowia). Po drugie, interpretacja przesłanki „zagrożenia” dla zdrowia trafnie wskazuje, że ustawodawca nie użył w przepisie dodatkowego, zawężającego znamienia typu: „bezpośrednie zagrożenie”. Chodzi więc o każdy stan zagrożenia dla zdrowia, odbiegający od medycznej normy charakteryzującej prawidłowy stan ciąży. Liczy się zagrożenie dla zdrowia, a nie naruszenie zdrowia; lekarze nie muszą czekać na uszczerbek na zdrowiu, by móc przeprowadzić aborcję.

Skoro jednak mówimy jedynie o wytycznych do ustawy, nie należy ich naginać, by wypaczyć sens wciąż obowiązującego prawa. Przesłanka zdrowia psychicznego nie powinna być rozumiana tak szeroko, że uzasadni przerwanie ciąży w zasadzie w każdej sytuacji w zależności od oświadczenia kobiety. Wciąż jest to tylko jedna z przesłanek aborcyjnych, więc nie można przekształcić jej w praktyce w aborcję na życzenie. Stan zagrożenia dla zdrowia psychicznego musi być bez wątpliwości zidentyfikowany. Musi on wynikać z ciąży, a nie z jakiejkolwiek innej przyczyny – przepis mówi wyraźnie, że to ciąża ma być zagrożeniem dla zdrowia kobiety (konieczne jest odtworzenie związku przyczynowego).

Nie mnożyć furtek aborcyjnych

Wytycznych nie wolno używać instrumentalnie, by obejść obowiązujące prawo. Przykładowo, kontrowersje może budzić stwierdzenie, że zaświadczenie od innego lekarza nie powinno być weryfikowane przez lekarza, który ma przeprowadzić zabieg przerwania ciąży. Zaświadczenie niejako z automatu przesądza o konieczności przerwania ciąży, a kolejny lekarz jest tylko narzędziem spełniającym świadczenie medyczne.

Zgodnie z przepisem, zaistnienie przesłanki aborcyjnej stwierdza inny lekarz niż ten, który ma przerwać ciążę. Jaki jest cel tego przepisu? Założeniem jest próba obiektywizacji całego procesu, by nie pozostawić kobiety sam na sam z jednym lekarzem. Wynika z tego, że jeśli lekarz mający przeprowadzić aborcję poweźmie wątpliwości, czy zaktualizowały się podstawy do jej wykonania, powinien mieć prawo zweryfikować diagnozę. Finalnie to on naraża się na odpowiedzialność karną za przestępstwo przerwania ciąży wbrew przepisom ustawy. Do tego aspektu sprawy nie można podchodzić zero-jedynkowo, jak to sugeruje ministerstwo.

Realne furtki w prawie aborcyjnym nie zostaną otwarte bez zmiany ustawy o planowaniu rodziny ewentualnie nowelizacji kodeksu karnego zmieniającej zakres karalności przestępstw związanych z nielegalną aborcją. Na szeroką bramę zmieniającą podejście do przerywania ciąży musiałyby się zgodzić Sejm, Senat i prezydent.

Autor jest doktorem habilitowanym, wykładowcą Uniwersytetu Jagiellońskiego, prowadzi portal DogmatyKarnisty.pl

Porażka całkowitej dekryminalizacji przerywania ciąży unaoczniła, że w obecnej kadencji Sejmu nie ma realnych szans na zebranie się większości popierającej otwarty dostęp do aborcji do 12. tygodnia ciąży. „Skoro nie możemy otworzyć bramy, otwieramy furtki” – oświadczył premier Donald Tusk, a Ministerstwo Zdrowia opublikowało „wytyczne w sprawie obowiązujących przepisów prawnych dotyczących dostępu do procedury przerwania ciąży”.

Aborcja. Nie furtki, ale drogowskazy

Pozostało 93% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Ta okropna radcowska cisza
Rzecz o prawie
Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Neosędziowski węzeł gordyjski
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Wstyd mi
Rzecz o prawie
Robert Damski: Komorniku, radź sobie sam
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe gorsze od ludobójstwa?