Ameryka już zaczyna głosować na prezydenta

Do wyborów pozostało jeszcze ponad półtora miesiąca, ale w kilku stanach już oddawane są głosy w ramach wczesnego głosowania: korespondencyjnie lub osobiście. Z każdym dniem ubywać będzie wyborców, których kandydaci mogą przeciągnąć na swoją stronę.

Aktualizacja: 16.09.2024 06:16 Publikacja: 16.09.2024 04:30

Wcześniejsze głosowanie zmniejsza możliwości kandydatów przekonania wyborców (na zdjęciu zwolennicy

Wcześniejsze głosowanie zmniejsza możliwości kandydatów przekonania wyborców (na zdjęciu zwolennicy Kamali Harris)

Foto: AFP

Głosowanie korespondencyjne zaczęło się już w Alabamie, gdzie komisje wyborcze rozesłały w ubiegłym tygodniu karty do głosowania do niewielkiej liczby kwalifikujących się wyborców. To jeden z dziesięciu stanów, które rozpoczynają głosowanie poprzez pocztę na więcej niż 45 dni przed wyborami.

Jak w USA głosują korespondencyjnie

W tym tygodniu karty do głosowania korespondencyjnego otrzymają wyborcy w kolejnych stanach, m.in. w Wisconsin, Minnesocie i Dakocie Południowej, a także Karolinie Północnej, jednym z kluczowych stanów. Tam karty miały zostać wysłane już w ubiegłym tygodniu, ale proces opóźnił się z powodu nakazu sądowego wymagającego usunięcia z nich nazwiska Roberta F. Kennedy’ego.

W ośmiu stanach, w tym w Kalifornii i Nevadzie, wszyscy automatycznie otrzymują karty do głosowania pocztą. W 14 stanach, w tym w Teksasie, Karolinie Południowej czy Indianie, przepisy wymagają podania konkretnego powodu, takiego jak konieczność podróży w dniu wyborów, sprawy zawodowe czy choroba, aby otrzymać kartę do głosowania kopertowego. 

W większości stanów USA można wcześniej osobiście głosować

W tym tygodniu też stworzona będzie możliwość wczesnego głosowania osobiście w punkcie wyborczym. Będą mogli z tego skorzystać wyborcy w 46 stanach i Dystrykcie Columbii.

Według Center for Election Innovation and Research w 2000 roku tylko 40 proc. amerykańskich wyborców miało możliwość oddania głosu we wcześniejszym głosowaniu. Teraz zaś 97 procent.

Wczesne głosowanie, osobiste lub korespondencyjne, oznacza, że z każdym dniem kurczyć się będzie liczba wyborców, których Kamala Harris i Donald Trump będą mogli przekonać do siebie. Przy czym w siedmiu kluczowych stanach – np. w Pensylwanii, Michigan czy Wisconsin, w których tak naprawdę rozstrzygną się wybory prezydenckie – Harris i Trump idą ręka w rękę w badaniach opinii publicznej. A to oznacza, że każdy głos się tam liczy. 

Czytaj więcej

Sondaż po debacie prezydenckiej w USA: Kamala Harris powiększa przewagę

USA boją się kolejnego szturmu na Kapitol

Ale to też oznacza, że każdy głos może być tam brany pod lupę. Szczególnie po wyborach w 2020 r., w których Donald Trump zasiał w wyborcach nieufność do systemu wyborczego, podważając wiarygodność zarówno korespondencyjnych kart, jak i maszyn do głosowania. Ostatecznie doprowadził do tego, że nie tylko ponad 20 powiatów w ośmiu stanach próbowało zablokować zatwierdzenie wyborów w swoich okręgach, ale najbardziej radykalni zwolennicy Trumpa ruszyli szturmem na Kapitol 6 stycznia 2021 r. – dniu, w którym Kongres ostatecznie zatwierdzał wyniki wyborów.

W ten sposób doszło do największego w historii USA zamachu na demokrację.

Czytaj więcej

Ta grupa amerykańskich wyborców zwykle wybierała Demokratów. Teraz zagłosuje na Trumpa

By uniknąć podobnej sytuacji w styczniu 2025 r., Departament Bezpieczeństwa Narodowego zaklasyfikował 6 stycznia jako „national special security event”, w rezultacie członkowie Kongresu otrzymają dodatkową ochronę. Podobnie są zaklasyfikowane konwencje obu partii, inauguracje prezydenckie oraz Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych. – Secret Service we współpracy z agencjami federalnymi, stanowymi i lokalnymi opracują i wprowadzą zintegrowany plan bezpieczeństwa, by zapewnić ochronę takich wydarzeń i jego uczestników – podał Erick Ranaghan z wydziału ochrony dygnitarzy w Secret Service.

Trump szerzy nieufność do systemu wyborczego

Wbrew zapewnieniom przedstawicieli komisji wyborczych w całym kraju, że nie było – jak twierdzą zwolennicy Trumpa – sytuacji, w których np. karty z głosem na republikańskiego kandydata były masowo cięte i palone lub innych świadczących o oszustwach wyborczych, brak zaufania do systemu wyborczego wciąż zbiera żniwo. Zarówno republikanie, jak i demokraci zatrudniają prawników, szykując się na pozwy sądowe w obecnych wyborach. 

Tym bardziej że Trump nadal nazywa głosowanie korespondencyjne „podejrzanym”. Na początku września, na swoim portalu społecznościowym napisał, że „znaczna część kart do głosowania korespondencyjnego w Pensylwanii była sfałszowana”. Bez względu na to, czy miał na myśli rok 2020, czy obecny, we wpisie tym szerzył nieprawdę. Cztery lata temu nie stwierdzono fałszerstw w głosowaniu korespondencyjnym, a na początku września karty do głosowania korespondencyjnego nie były jeszcze wydrukowane w tym stanie.

Co trzeci Amerykanin wierzy w spisek demokratów

Od kilku tygodni w Ameryce zwolennicy byłego prezydenta i on sam podsycają dyskusję o nieudokumentowanych imigrantach rzekomo oddających głosy w wyborach prezydenckich. Twierdzą, że demokraci pozwalają im rejestrować się do głosowania z założeniem, że w ten sposób ich kandydaci skorzystają na tym. – Nie mówią po angielsku. Nie wiedzą nawet, w jakim kraju są. Ale ci ludzie [demokraci] starają się ich nakłonić do głosowania. Dlatego pozwalają im przyjeżdżać do naszego kraju – powiedział Trump podczas ubiegłotygodniowej debaty.

Czytaj więcej

Donald Trump zapowiada deportacje Haitańczyków z miasta, w którym - jak twierdził - jedzą koty

Argumenty te powtarza nawet przewodniczący Izby Reprezentantów Mike Johnson. – Jest wiele stanów, gdzie okazuje się, że nieudokumentowani imigranci widnieją w rejestrach wyborców. To wywoła chaos podczas wyborów. Musimy temu przeciwdziałać – powiedział w wywiadzie dla CNN.

Jak podaje NPR, co trzeci Amerykanin w to wierzy. W USA osoby nieposiadające obywatelstwa nie mają prawa do głosowania, oprócz nielicznych wyjątków, gdy mogą głosować w lokalnych wyborach np. do władz szkolnych. Co więcej, strach przed deportacją sprawia, że nieudokumentowani imigranci unikają jak ognia rejestracji w jakichkolwiek agencjach rządowych. 

Nawet konserwatyści nie znaleźli dowodów, ale strach pozostał

Media, które przeprowadziły dochodzenie w tej sprawie, przeglądając rejestry wyborców i to, jak w poszczególnych stanach weryfikowane jest, czy zarejestrowani kwalifikują się do głosowania, nie znalazły przykładów świadczących o masowych próbach oszukania systemu. „Konserwatywna Heritage Foundation, która twierdzi, że amerykański system wyborczy jest dziurawy, udokumentowała zaledwie 25 przypadków w 20 ostatnich latach dotyczących śledztw w sprawie domniemanego oszustwa wyborczego związanego z obywatelstwem” – pisze CNN.

Głosowanie korespondencyjne zaczęło się już w Alabamie, gdzie komisje wyborcze rozesłały w ubiegłym tygodniu karty do głosowania do niewielkiej liczby kwalifikujących się wyborców. To jeden z dziesięciu stanów, które rozpoczynają głosowanie poprzez pocztę na więcej niż 45 dni przed wyborami.

Jak w USA głosują korespondencyjnie

Pozostało 95% artykułu
Polityka
Wskazany przez Trumpa kandydat na prokuratora generalnego rezygnuje
Polityka
Anna Słojewska: Europejski nurt skręca w prawo
Polityka
Dlaczego Donald Trump jest syjonistą? „Za wsparciem USA dla Izraela stoi lobby, ale nie żydowskie”
Polityka
Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania Beniamina Netanjahu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus prosto ze szczytu G20 trafił do szpitala