Anna Słojewska: Europejski nurt skręca w prawo

Po raz pierwszy od 25 lat Parlament Europejski nie odrzucił żadnego z kandydatów na komisarzy. To wcale jednak nie jest oznaką zgody między partiami europejskiego głównego nurtu.

Publikacja: 21.11.2024 18:25

Lewica proponowała odebranie włoskiemu kandydatowi, którym jest Raffaele Fitto, tytuł wiceprzewodnic

Lewica proponowała odebranie włoskiemu kandydatowi, którym jest Raffaele Fitto, tytuł wiceprzewodniczącego wykonawczego KE

Foto: AFP

Spełnił się pozytywny scenariusz i nowa Komisja Europejska rozpocznie pięcioletnią kadencję bez opóźnień, już 1 grudnia. Co więcej, po raz pierwszy od 1999 roku Parlament Europejski, który musi przesłuchać wszystkich kandydatów na komisarzy, nie zakwestionował żadnego z nich.

W tej sytuacji zaplanowane na 27 listopada w Strasburgu głosowanie plenarne nad całą Komisją Europejską, w którym wymagane jest poparcie zwykłej większości głosów, jest już raczej formalnością.

Wybór unijnych komisarzy. Kandydaci bez zastrzeżeń etycznych

A wcale nie było to takie oczywiste. Co prawda tym razem proces przygotowywania kandydatów do przesłuchań był bardzo scentralizowany, profesjonalny i nad wszystkim czuwało otoczenie przewodniczącej KE, ale i tak w niektórych przypadkach, choćby szwedzkiej kandydatki na komisarza ds. środowiska Jessiki Roswall, można było mieć zastrzeżenia co do kompetencji kandydatów. Nie było raczej wyraźnych kandydatów do utrącenia z powodu zarzutów dotyczących konfliktu interesów czy kwestii etycznych.

Ale były, jak zawsze, spory między grupami politycznymi w PE. To dlatego na finiszu doszło jednak do zamrożenia procesu akceptowania kandydatów i po przesłuchaniach ostatnich sześciu osób wstrzymano się z decyzjami w ich sprawie na kolejny tydzień. 

Czytaj więcej

Partyjne szachy opóźniają start nowej Komisji Europejskiej

Ostatecznie pozytywne decyzje zapadły w środę wieczorem, a towarzyszyło temu podpisanie ogólnikowej deklaracji o współpracy między głównymi grupami proeuropejskimi, które już zresztą w lipcu poparły Ursulę von der Leyen na przewodniczącą KE: chadekami, socjalistami i liberałami. Zwyciężyło przekonanie, że w sytuacji, gdy Donald Trump wygrał wybory w USA, a za wschodnią granicą eskaluje wojna, UE musi działać normalnie, a nie pogrążać się w partyjnych kłótniach.

Spór w Parlamencie Europejskim między lewicą a chadekami 

A w nich chodziło przede wszystkim o to, na ile europejskie centrum powinno układać się ze skrajną prawicą. Zdaniem lewicy należałoby symbolicznie odrzucić Olivéra Várhelyiego, kandydata Viktora Orbána, oraz odebrać włoskiemu kandydatowi, którym jest Raffaele Fitto, tytuł wiceprzewodniczącego wykonawczego KE. Nikt oczywiście nie kwestionuje prawa Węgier i Włoch do wysłania do Brukseli swoich komisarzy, chodziło jednak o to, żeby Orbánowi utrudnić życie, a Meloni pokazać, że skoro ani ona sama, ani jej partyjni koledzy nie poparli von der Leyen w lipcu, to Włochy nie powinny dostawać prezentu w postaci funkcji wiceprzewodniczącego. 

Optyka samej von der Leyen i jej rodzimej Europejskiej Partii Ludowej jest jednak inna. Niemiecka przewodnicząca potrzebuje wsparcia tak dużego kraju jak Włochy dla sprawnego zarządzania KE przez najbliższe pięć lat. A Manfred Weber, lider EPL, uważa, że opłaca mu się flirtowanie nie tylko z bardziej umiarkowanymi Europejskimi Konserwatystami i Reformatorami (do których należą Bracia Włosi i PiS), ale także z grupami bardziej skrajnymi, jak Patrioci dla Europy (to m.in. węgierski Fidesz, francuskie Zjednoczenie Narodowe czy holenderska Partia Wolności) czy Europą Suwerennych Narodów (to m.in. niemiecka AfD).

I tego tak naprawę obawiają się europejskie lewica i centrum: że europejski nurt skręca wyraźnie w prawo. Stąd rozpaczliwa próba szantażu pod adresem chadeków: jeśli wolicie Orbána i Meloni, to idźcie dalej bez nas. Próba w zasadzie nieudana, bo Várhelyi będzie komisarzem, Fitto będzie wiceprzewodniczącym KE, a uzyskana deklaracja o współpracy do niczego chadeków nie zmusza.

Czytaj więcej

To nie jest parlament ideologicznej czystości

Parlament Europejski. Chadecy bliżej skrajnej prawicy

EPL dała już w ostatnich miesiącach próbkę swoich umizgów pod adresem skrajnej prawicy, gdy korzystała z jej poparcia w głosowaniach nad finansowaniem infrastruktury granicznej (w praktyce budowania murów przed imigrantami) z unijnego budżetu czy wspólnego obalenia prawa powstrzymującego proces wylesiania w UE.

W łonie chadeków te doraźne sojusze nie są bezwarunkowo popierane. Na przykład Andrzej Halicki, szef polskiej delegacji KO i PSL, przekonywał, żeby w głosowaniu nad budżetem nie dogadywać się ze skrajną prawicą, bo nie można ufać ich obietnicom, co zresztą okazało się prawdą. Ale ogólny skręt na prawo jest raczej nieunikniony i ta obrona komisarzy skrajnej prawicy przez chadeków tylko to potwierdza. Nie chodzi nawet o arytmetykę, bo z socjalistami, liberałami czy jeszcze Zielonymi EPL miałaby większość w PE. Tyle że z tymi partiami w wielu sprawach chadekom może już nie być po drodze.

Spełnił się pozytywny scenariusz i nowa Komisja Europejska rozpocznie pięcioletnią kadencję bez opóźnień, już 1 grudnia. Co więcej, po raz pierwszy od 1999 roku Parlament Europejski, który musi przesłuchać wszystkich kandydatów na komisarzy, nie zakwestionował żadnego z nich.

W tej sytuacji zaplanowane na 27 listopada w Strasburgu głosowanie plenarne nad całą Komisją Europejską, w którym wymagane jest poparcie zwykłej większości głosów, jest już raczej formalnością.

Pozostało 91% artykułu
Polityka
Wskazany przez Trumpa kandydat na prokuratora generalnego rezygnuje
Polityka
Dlaczego Donald Trump jest syjonistą? „Za wsparciem USA dla Izraela stoi lobby, ale nie żydowskie”
Polityka
Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania Beniamina Netanjahu
Polityka
Szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus prosto ze szczytu G20 trafił do szpitala
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Obiekt w Polsce na liście "priorytetowych celów” Rosji. "Wzrost ryzyka"