Niewielką większością głosów Państwowa Komisja Wyborcza przy poważnych zastrzeżeniach dwóch jej członków, sędziów Wojciecha Sycha i Sylwestra Marciniaka, przewodniczącego PKW, uznała, że PiS popełnił nieprawidłowości w finansowaniu kampanii wyborczej na 3,6 mln zł, skutkujące zmniejszeniem mu dotacji o 10 mln zł. Ma też stracić część subwencji, a może nawet w kolejnych trzech latach całość subwencji.
Nic dziwnego, że prezes PiS Jarosław Kaczyński zaapelował do obywateli, którzy poparli PiS w ostatnich wyborach, o przekazanie na konto tej partii nawet najmniejszych kwot pieniężnych. Okazało się, że z dnia na dzień ta kwota poważnie rośnie.
Czytaj więcej
Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych (UODO) prosi prezesa Prawa i Sprawiedliwości o wyjaśnienia w sprawie numerów PESEL, które do pewnego momentu musieli podawać darczyńcy wpłacający pieniądze na PiS.
Nawołujący publicznie do odebrania PiS budżetowego wsparcia finansowego dla partii politycznych najwyraźniej nie przewidzieli, że obywatele mają świadomość, że odebranie jednej z dwóch największych i zbierających najwięcej głosów partii ogranicza, łagodnie mówiąc, funkcjonowanie systemu partyjnego i demokracji. Miliony Polaków zbyt długo czekało na wolność i demokrację w Polsce, aby o tym zapomnieć. Tak jak demonstrowali w przypadku nagłego zamknięcia przez TVP czy doprowadzenia posłów Kamińskiego i Wąsika do więzienia mimo prezydenckiego ułaskawienia, tak zapewne reagują na podcięcie sytuacji finansowej głównej partii opozycyjnej. Wiedzą, że bez pieniędzy żadna większa organizacja nie jest w stanie normalnie funkcjonować, a jak widać, nawet drobne datki mogą być istotnym wsparciem.
Jest to w mojej ocenie nie tylko wyraz politycznych sympatii darczyńców, ale także obywatelskich postaw, na dodatek skutecznych. Formą obywatelskiej samoobrony.