Sto lat po lądowaniu na Księżycu ludzkość dobrze prosperuje w kosmosie, przynajmniej w powieści „Lagrange. Listy z Ziemi” Istvana Vizvary’ego. Wielka stacja orbitalna stanowi centrum lotów dowodzone przez sędziwego Elona Muska, a poziom techniczny statków umożliwia wyprawę pozaukładową do gwiazd Centaura. Lot do Saturna trwa kilka dni, medycyna ratuje ludzi na progu śmierci, a informatyczne wyposażenie czyni z astronautów niemal półbogów.
Czytaj więcej
„Obcy. Romulus” wydaje się niekonieczny. Żadnej nowej wiedzy o ksenomorfach nie uzyskaliśmy, żadna ich tajemnica nie została odkryta. W pamięci pozostaje tylko dramat grupki młodzieży.
O czym opowiada powieść „Lagrange” pochodzącego z Węgier Istvana Vizvary’ego, matematyka i inżyniera oprogramowania
To bodaj największy walor powieści „Lagrange”: wynalazczość autora i umiejętność wplecenia tego w fabułę. Skok w rozwoju astronautyki, napędy T-K, ludzkość zawdzięcza kontaktowi z obcą cywilizacją, do którego doszło, gdy bohater miał pięć lat. Opisy pojazdów i obiektów kosmicznych świadczą, że autor rozumie i „widzi” je w działaniu, przedstawiając np. przemieszczanie się po statku ze zmienną grawitacją i korzystanie z wyposażenia technicznego. Vizvary, Polak węgierskiego pochodzenia, z wykształcenia matematyk, z zawodu inżynier oprogramowania, zna się na materii, z której utkał swą powieść. W Polsce taki poziom kompetencji jest rzadki; pod tym względem „Lagrange” sprawia wielką czytelniczą frajdę. To bez dyskusji najlepsza rzecz SF z tego, co się pisze ostatnio w Polsce.
Konkretny przykład: statek Steropes dysponuje AI, ale nawet to bogate wyposażenie nie wystarczy do rozpracowania dziwnych fenomenów w układzie Saturna, choć podlodowe oceany na Europie i Enceladusie są u Vizvary’ego puste i pozbawione życia.
W pobliżu punktu Lagrange’a L4 (tu równoważy się grawitacja Saturna i jego księżyca Enceladusa) krąży historyczna rosyjska stacja Rasswiet, która natknęła się na dziwny obiekt metafizyczny (Boga?) i w konfrontacji z nim załoga doznała unicestwienia. Na pokładzie Rasswieta oprócz dowódcy znalazło się dwóch mnichów, dziad cerkiewny, organista i posługaczka Maria, a zamiarem tych nieboraków było przedstawić bóstwu listę intencji modlitw: wielka Rosja na ośmiu kontynentach, czyli de facto odwrócenie historii. Nic dziwnego, że aparatura Steropesa nie daje sobie z tym rady.