Kim więc jest romantyk? Dlaczego sądzi, że to jego właśnie metoda poznania świata duchowego stwarza największe szanse umysłowe i artystyczne, i zarazem zabezpiecza przed skrajnościami absolutyzmu i relatywizmu, religijnego panspirytualizmu i liberalno-prawnego formalizmu?
Wszystko zaczyna się od zgody na świat. Kiedy wyrażam tę zgodę, kiedy stosuję wobec najrozmaitszych objawów, fenomenów, rzeczy na mnie napierających, ludzi mnie otaczających, spraw mnie obchodzących odruch bądź zasadę dobrej woli, wówczas wyrażam zgodę na świat. Nie dlatego ją wyrażam, że jest on rozumny, nie dlatego, że przeniknąłem wielką grę historii i znam jej zakończenie. Jak łatwo bowiem wygrać, jeżeli się zna z góry rozkład kart, jeżeli się oswoiło sowę Minerwy. Romantyk nie jest więc heglistą, mimo że historia jest dla niego ważnym źródłem kryteriów poznawczych.
Nie dlatego też wyrażam zgodę na świat, że jestem czuły, sentymentalny, dobry czy może poczciwy. Nie jest to bowiem zgoda na łezkę wzruszenia, na igłę zazdrości. Jest to zgoda na ciało i duszę, na widoki i na uczucia, na mrok, na nędzę, na strach. Zgoda wyrażająca się w jednym stwierdzeniu: to wszystko jest. I w jednym domniemaniu: za tym wszystkim jest coś więcej, co jest prawdziwsze, bo po prostu bliższe Prawdy. Bo dzięki dobrej woli i niezbędnej pracy można za pośrednictwem tych wszystkich dzieł stworzenia (ludzkiego i Boskiego) dotrzeć do prawdziwszego świata – świata duchowego. I dobrze wiem, że z trudem i z rzadka tylko mi się to udaje, że udaje mi się to lepiej lub gorzej, że przebywam w nim dłużej lub krócej. Ale jednak udaje się. Wiem, że on istnieje niezależnie ode mnie, że istnieje obiektywnie, wiem, że to nie są ani moje sny, ani mgliste rojenia, ani natrętne obsesje, ani nastawiona na mnie, na nas, pułapka.
Czytaj więcej
Straszne, że sprawdziła się moja przepowiednia z „Symulatora totalitaryzmu” z 2012 r. Wtedy nie obchodziło nas, że rosyjskie czołgi rozjeżdżają Czeczenię i Gruzję. Musimy zrozumieć, że naszym sąsiadem jest psychopata zdolny do wszystkiego - mówi Paweł Kowalewski, artysta.
Wolność dążenia do prawdy
Można oczywiście powiedzieć nie. Można też powiedzieć, że świat ten jest, ale go lekceważyć, odsuwać, pomijać, ignorować. Można tak postępować z różnych przyczyn i dla różnych celów. Dlatego, że się sądzi, iż jest to rzeczywistość wtórna, że jedyną rzeczywistością jest Bóg. Ale wtedy zostajemy pozbawieni szansy na udział w wypełnieniu się dziejów, wtedy traci sens zarówno myśl o Sądzie Ostatecznym, jak i traci sens kultura rozumiana jako Kościół dla uczuć niereligijnych, czyli widzialna postać świata duchowego. Tracą bowiem sens ludzkie wysiłki, skoro świat jest już stworzony raz na zawsze, został stworzony raz na zawsze i nasz w nim pobyt służy tylko moralnym sprawdzianom. Bogactwo, różnorodność i wielowartościowość stają się jedynie przypadkowymi formami zawsze tego samego kształtu, tego samego modelu i ideału. Historia – książką telefoniczną występku i cnoty. Polityka – ponurym widowiskiem namiętności walczącej z moralnością. Człowiek – pastwą przewinienia i łaski. A poznanie – pustym wypełnieniem czasu, skoro wszystko i tak zostało powiedziane.