Plus Minus: W książkowym wywiadzie rzece „Sztuka to jest wszystko” przekonuje pan, opierając się na faktach, że polscy politycy raczej gardzą sztuką, a tak zwani zwykli Polacy też niewiele się nią interesują. Może przyjmiemy założenie, że zaczynając od kwestii „Paweł Kowalewski w kontakcie z wielką polityką”, przyciągniemy do rozmowy o sztuce więcej czytelników?
Czytanie o sztuce jest potwornie męczące. Nawet Anda Rottenberg, która całe życie pisała o sztuce, w pewnym momencie zaczęła pisać książki autobiograficzne i wspomnieniowe i stała się artystyczną celebrytką. Sama Anda mi o tym powiedziała, a więc nie ma w tym żadnej złośliwości. I żeby była jasność, nie mam pretensji ani do ludzi, ani do polityków, że nie chcą czytać o sztuce. Mam za to pretensję do nas, czyli artystów, że nie zabiegamy wystarczająco mocno o naszych odbiorców, nie budzimy w ludziach wystarczająco silnej potrzeby obcowania ze sztuką.
Jak to zrobić?
Mogę podać prosty przykład. W Miami na Florydzie dwadzieścia lat temu wprowadzono przepis, że każdy deweloper musi przekazywać 1 procent swoich dochodów na sztukę. To wydawało się dosyć ryzykownym przedsięwzięciem z punktu widzenia Ameryki, która w ekonomicznym aspekcie bardzo twardo stąpa po ziemi. Ale co się wydarzyło, kiedy przepis wszedł w życie? Wcale nie zaczęto inwestować w najwyższą sztukę. Pozyskane środki były przeznaczane na budowę muszli koncertowych, pięknych placów zabaw dla dzieci. W pewnym momencie ludzie zaczęli rozumieć, jaki sens w ich codziennym życiu ma sztuka, jaki sens ma piękno. A teraz, po latach, to w Miami właśnie odbywają się jedne z najważniejszych targów sztuki na świecie. A u nas? Od czasu do czasu wszyscy słyszymy płacze, jak to Polska została ograbiona ze sztuki w czasie ostatnich wojen. To oczywiście prawda. Od Niemiec udało nam się jakieś dzieła odzyskać. Od Rosji nigdy nic. Ale właśnie dlatego teraz powinniśmy zabiegać o to, żeby w Polsce tej sztuki znalazło się jak najwięcej.
W odpowiedzi na te lamenty zadaję pytanie: dlaczego kupując za granicą światowej klasy dzieło sztuki, nie możemy liczyć na żadną ulgę podatkową? Załóżmy, że chciałbym do kraju wwieźć zakupiony obraz Picassa i na przykład podarować go muzeum. Wspaniały gest, ważne dzieło. Ale ja od niego muszę zapłacić 23 procent podatku! I jak my mamy mieć pozytywne podejście do sztuki, skoro politycy chcą karać tego, kto wwozi sztukę do tego ograbionego ze sztuki kraju.