To był niezwykły wyścig!

O tej niesamowitej, pełnej dramatycznych wydarzeń i nagłych zwrotów kampanii, dzieci będą się uczyć w szkołach

Publikacja: 05.11.2008 02:46

Na dzień przed wyborami Barack Obama stanął przed wielkim tłumem na wiecu w Karolinie Północnej i zaczął mówić o zmarłej parę godzin wcześniej babci, która wychowywała go i której nie udało się dożyć najważniejszego dnia w życiu jej ukochanego wnuka. Po policzkach zwykle opanowanego, wręcz chłodnego senatora z Illinois spływały dwie wielkie łzy.

Takich niezwykłych, poruszających momentów było w tej długiej kampanii co niemiara.

Od samego początku, gdy pod koniec 2006 roku zaczęli wyłaniać się aktorzy tego dramatu, wiadomo było, iż będą to wybory “pierwszych razów”. Czy nominację zdobędzie pierwsza w historii kobieta Hillary Clinton, czy też pierwszy w historii czarny polityk Barack Obama? Pierwszy w historii kandydat pochodzenia latynoskiego (Bill Richardson), pierwszy pochodzenia włoskiego (Rudy Giuliani), a może pierwszy wyznania mormońskiego (Mitt Romney)? A jeśli nie któryś z “pierwszorazowców”, to może najstarszy w historii kandydat John McCain?

[srodtytul]Dwie wojny w tle[/srodtytul]

Nawet kandydaci drugoplanowi zasługiwali na uwagę. Demokrata John Edwards przez półtorej doby non stop jeździł swym autobusem po stanie Iowa, spotykając się z wyborcami nawet w środku nocy. Jego nieuleczalnie chora żona wiernie towarzyszyła mu w wielu wystąpieniach, mimo że pewnie już wtedy wiedziała o ujawnionym później romansie męża.

Nikt, kto tam wtedy był, nie zapomni, jak w przeddzień głosowania stojąca w obliczu porażki Clinton doznała przed kamerami emocjonalnej zapaści, i jak następnego dnia poruszeni jej łzami wyborcy zadali niespodziewany cios Obamie.

Na Florydzie byłem świadkiem historycznej klęski Giulianiego, legendarnego Burmistrza Ameryki, który w tych wyborach mierzył wysoko, a nawet nie poderwał się z ziemi.

Była pamiętna mowa Mitta Romneya o religii i równie poruszające przemówienie Obamy o rasie. Jego trzymająca do końca w napięciu niczym dobry dreszczowiec walka z byłą pierwszą damą i jego historyczne przemówienie podczas konwencji w Denver – w rocznicę mowy doktora Kinga i przed tłumem, jaki ostatni raz widziano za czasów Kennedy’ego. Elektryzujący debiut Sary Palin przed szeroką publicznością podczas konwencji republikanów i szokująca informacja o ciąży jej nastoletniej córki. Jej żenujące wywiady telewizyjne i telewizyjne parodie w wykonaniu aktorki Tiny Fey.

[wyimek]Tym wyborom towarzyszyły niezwykła energia, zapał i poświęcenie zwykłych Amerykanów [/wyimek]

Była rosyjska inwazja na Gruzję, która przypomniała Amerykanom o wyzwaniach czekających nowego prezydenta w polityce zagranicznej. I wreszcie, jakby tego było mało, największe od dziesięcioleci załamanie na Wall Street na półtora miesiąca przed wyborami i bezprecedensowa decyzja McCaina, by na parę dni zawiesić kampanię i wrócić na Kapitol. A, niejako w tle tych wszystkich wydarzeń, dwie toczące się wojny – w Iraku i Afganistanie.

[srodtytul]Miliony zaangażowanych [/srodtytul]

Pamiętam mroźny styczniowy wieczór w miasteczku Atlantic, które sprawiało wrażenie zagubionego w czasie i przestrzeni. Skansen z lat 70. pośród bezkresu równin stanu Iowa. I właśnie w ten styczniowy wieczór, gdy zobaczyłem tłumy mieszkańców Atlantic, którzy zamiast oglądać telewizję, zebrali się w Ośrodku Miejskim, by wziąć udział w prawyborach – wielu po raz pierwszy w życiu – dotarło do mnie, jak niezwykła jest towarzysząca tym wyborom energia.

Jest coś do głębi poruszającego w zapale i poświęceniu, z jakim miliony ludzi w całej Ameryce zaangażowało się w ka- mpanię, także w roli ochotników. Zamiast biernie obserwować rozwój wydarzeń, starali się wpłynąć na ich bieg, każdy na miarę indywidualnych możliwości. Chodzili od drzwi do drzwi. Organizowali “banki telefoniczne” w swych domach, zapraszając wszystkich chętnych, by przyszli i przez parę godzin zalegali w salonie, wydzwaniając do niezdecydowanych wyborców. Godzinami rozstawiali tablice z logo kampanii swego kandydata, a czasem w pocie czoła usuwali po nocy tablice przeciwnika.

Gdy piszę te słowa, za oknami mojego hotelu w Chicago ludzie zmierzają w stronę pobliskiego parku Granta. To wcale nie koniec tego niezwykłego scenariusza. Być może najciekawsze dopiero przed nami...

Blog wyborczy Piotra Gillerta: [link=http://blog.rp.pl/gillert]http://blog.rp.pl/gillert[/link]

Na dzień przed wyborami Barack Obama stanął przed wielkim tłumem na wiecu w Karolinie Północnej i zaczął mówić o zmarłej parę godzin wcześniej babci, która wychowywała go i której nie udało się dożyć najważniejszego dnia w życiu jej ukochanego wnuka. Po policzkach zwykle opanowanego, wręcz chłodnego senatora z Illinois spływały dwie wielkie łzy.

Takich niezwykłych, poruszających momentów było w tej długiej kampanii co niemiara.

Pozostało 89% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1003
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1002
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1001
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1000
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 999