Szefa prokuratorskiego „Archiwum X” Piotra Krupińskiego miałem okazję poznać na sali sądowej. Wygłosił jedno z najdłuższych przemówień oskarżycielskich, jakie słyszałem przez ponad trzydzieści lat zasiadania na ławach obrończych. Widać było, że lubił siebie słuchać. Dla podniesienia wagi wypowiadanych słów powtarzał je po kilka razy, dla wzmocnienia efektu robił długie przerwy, zawieszając głos, a w trakcie wystąpienia eskalował napięcie.
Te zabiegi mogły wywrzeć efekt na słuchaczach, gdyby nie drobny szczegół: to, co mówił, pozostawało w dość luźnym związku z realiami sprawy, a teatralne zabiegi mogą być uzupełnieniem wystąpienia sądowego, a nie jego esencją. Gdy w mowie obrończej poddałem krytyce prezentowane przez prokuratora teorie prawne, po zakończeniu rozprawy podszedł do mnie, sugerując, że nie powinienem przy przedstawicielach mediów tak go krytykować. Gdy spytałem, czy próbuje jako prokurator wywierać na mnie wpływ jako na obrońcę, narzucając mi określone zachowania i ograniczając prawo oskarżonego do obrony, szybko odszedł.
Czytaj więcej
Nie wierzę w to, co twierdzi sędzia Arkadiusz Cichocki. W ten sposób chce uniknąć odpowiedzialności w związku z tzw. aferą hejterską – uważa były przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa sędzia Leszek Mazur.
Superprokurator odwołany
Przypomniałem sobie o tym, czytając, że ten prokurator, nazywany przez media „superprokuratorem”, został odwołany ze stanowiska. W środowisku obrońców karnych był postacią rozpoznawalną i krążyły plotki o jego niekonwencjonalnych zachowaniach. Opowiadano, jak wzywał po kilkudziesięciu świadków na tę samą godzinę, wiedząc, że nie ma szans ich przesłuchać, i jak biegał pomiędzy pokojami, zadając te same pytania. Po korytarzach sądowych krążyły opowieści, że gdy był niezadowolony ze sposobu procedowania sędziego w prowadzonej przez siebie sprawie wzywał tego sędziego jako świadka, by go w ten sposób z tej sprawy wyeliminować, czy jak przenosił podejrzanego z jednego zakładu do drugiego, opóźniając jednoczenie wydawanie widzenia rodzinie, by ta z nim nie mogła się zobaczyć. Taki człowiek nie powinien trafić na kierownicze stanowisko w prokuratorze, a jednak je sprawował przez wiele lat.
Podobne nadużywania prokuratorskiej władzy zdarzały się w ostatnich latach często, a obrońcy zdawali sobie sprawę, że pisanie skarg do przełożonych takich prokuratorów nie ma sensu, bo takie zachowania były systemowo akceptowane przez władze prokuratury.