Być może oglądaliście film dokumentalny w reżyserii Kacpra Lisowskiego. W rolach głównych sędziowie, ale też prawnicy innych zawodów, którzy w ostatnich latach i w czasie poprzednich rządów sprzeciwiali się tendencji państwa do zawłaszczania władzy sądowniczej.
„Sędziowie pod presją” nie są filmem, który potrafiłbym chłodno zrecenzować. Mam zbyt emocjonalny stosunek do tego dzieła. Widzę w nim zbyt wielu swoich przyjaciół i znajomych, kojarzę większość wydarzeń – od zebrań Komitetu Obrony Sprawiedliwości przez korytarze sądów rozpoznających pamiętne „dyscyplinarki” sędziów po tereny festiwalu Pol’and’Rock.
Czytaj więcej
Nie tylko odwoływanym, ale i powoływanym. W naszym najlepszym interesie.
Czasy, o których film opowiadał, zmieniły się. Czy diametralnie? Czy wyciągnęliśmy wnioski z pokazanej w nim sytuacji? No właśnie. Czy nie ma już presji na sędziów?
Sędziowie wydziałów karnych sądów rejonowych pośród swoich licznych obowiązków orzeczniczych mają jeszcze ten jeden – orzekają o zastosowaniu środka zapobiegawczego, zanim jeszcze proces się rozpocznie.