Łukasz Wydra: Teoria salda lepsza od dwóch kondykcji

Orzekanie o wzajemnych roszczeniach banku i kredytobiorcy w jednym postępowaniu sprzyjałoby ekonomii procesowej i oszczędzało koszty. Znacząco zmniejszyłoby to też liczbę spraw sądowych.

Publikacja: 02.10.2024 04:31

Łukasz Wydra: Teoria salda lepsza od dwóch kondykcji

Foto: Adobe Stock

Jak podaje „Rzeczpospolita” („Specjalne rozwiązania dla frankowiczów w sądach. Ministerstwo Sprawiedliwości zdradziło plany” z 25 czerwca 2024 r.), w sądach toczy się co najmniej 190 tys. sporów z umów kredytów we frankach szwajcarskich. Część kończy się unieważnieniem całej umowy kredytowej, bo sąd unieważnia klauzule przeliczenia według tabeli kursowej. Wywołuje to oczywiście poważne konsekwencje dla wzajemnych roszczeń i rozliczeń stron. Co do zasady, bank i kredytobiorca mają wzajemne roszczenia o zwrot (całości) świadczeń z tytułu unieważnionej umowy kredytu. Kredytobiorcy żądają zwrotu zapłaconych rat kapitałowo-odsetkowych, zaś banki zwrotu udostępnionego kapitału.

Rozliczanie nieważnych umów kredytowych odbywa się przede wszystkim według tzw. zasady dwóch kondykcji (zasada/teoria kondykcji). W praktyce kredytobiorca i bank zgłaszają roszczenia w dwóch odrębnych sprawach. Klient, zainteresowany uzyskaniem jak największej sumy, zwykle nie zgadza się na jednoczesne rozliczenie roszczeń banku w jednej sprawie. Rozliczanie zgodnie z zasadą kondykcji rzutuje na zwiększone obciążenie sądów, wydłużający się czas rozpoznawania spraw i rosnące koszty postępowań.

Czytaj więcej

Ostrożnie ze sprzedażą kredytu we frankach

Teoria salda – istota

Alternatywna względem podwójnej kondykcji jest „teoria salda”. Zakłada ona, że świadczenia nienależne stron należy rozpatrywać łącznie. Roszczenie o zwrot świadczenia przysługuje ostatecznie tylko stronie, która świadczyła więcej. Stanowi więc różnicę między jej świadczeniem a świadczeniem drugiej strony (uzasadnienie uchwały Sądu Najwyższego z 16 lutego 2021 r., sygn. III CZP 11/20, odrzucającej teorię salda).

W praktyce, w razie stwierdzenia nieważności umowy całość wzajemnych roszczeń banku i kredytobiorcy powinna być rozliczona w jednym postępowaniu sądowym. Sąd Najwyższy stwierdził też w powołanej uchwale, że rozliczenie świadczeń według teorii salda nie stanowi alternatywnej ścieżki (instytucji) względem potrącenia. To ostatnie służy bowiem uproszczeniu rozliczenia świadczeń z umów wzajemnych czy dwustronnie zobowiązujących. Sąd Najwyższy trafnie zauważył, że właściwe instytucje prawa cywilnego umożliwiają rozliczenie nieważnej umowy niezależnie od teorii salda. To jednak wymaga odpowiedniej decyzji i aktywności uprawnionej strony.

Również w późniejszych orzeczeniach Sąd Najwyższy odrzucał teorię salda, przyjmując m.in., że samo istnienie i rozmiar roszczenia banku z nieważnej umowy kredytu nie wpływa na roszczenie kredytobiorcy. Ten może bowiem zawsze żądać zwrotu spłaconych środków (świadczenie nienależne na podstawie nieważnej umowy). Ostatecznie, odrzucono teorię salda (por. uzasadnienie wyroku SN z 13 października 2022 r., II CSKP 893/22).

Co daje każda z teorii?

Osoby powiązane ze środowiskiem banków podkreślają korzyści rozliczenia według teorii salda. Gdy bank wypłacił kredytobiorcy całość bądź część kwoty kredytu, a konsument go spłacał, to przy rozliczaniu powstaje jedno roszczenie. Sąd powinien więc zasądzić w jednym postępowaniu różnicę między wierzytelnością wyższą i niższą. Z kolei pełnomocnicy kredytobiorców podkreślają zalety dwóch kondykcji, które mają zapewnić realizację dyrektywy 93/13. Stosowanie tej teorii ma też odstraszać banki od inicjowania sporów i skłaniać do zawierania ugód.

W praktyce orzeczniczej sądy stosują głównie zasadę dwóch kondykcji. Na tym tle Sąd Okręgowy w Krakowie powziął wątpliwości i skierował pytanie prawne do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (sygn. C-396/24, pod fikcyjną nazwą Lubreczlik). Zapytanie można sparafrazować tak: czy zgodne z prawem UE będzie orzeczenie krajowe w sporze banku z konsumentem o roszczenia z nieważnej umowy kredytu, gdy sąd (1) obowiązkowo zasądzi bankowi całość kwoty wypłaconą konsumentowi, (2) bez względu na wysokość kwot wpłaconych przez konsumenta. Sąd zapytał też o możliwość nadania z urzędu rygoru natychmiastowej wykonalności wyrokowi zasądzającemu na rzecz konsumenta.

Jak może być

Rozliczanie roszczeń z nieważnej umowy kredytu według teorii salda jest w pełni uzasadnione względami racjonalności i ekonomii procesowej. Pozwala ona zakończyć spór między bankiem a kredytobiorcą w jednym procesie. Istnieją dwa warianty, w których: (1) roszczenie przysługuje jedynie konsumentowi, jeżeli raty zapłacone zgodnie z umową kredytu przewyższają kwotę wypłaconego przez bank kredytu, (2) roszczenie przysługuje jedynie bankowi, jeżeli wypłacona kwota kredytu przewyższa kwoty zapłaconych przez konsumenta rat kredytu. W takiej konfiguracji o połowę zmniejszałoby się zaangażowanie sądów w konieczność rozliczania wzajemnych roszczeń banków z kredytobiorcami z tytułu nieważnych umów kredytowych.

Argument o zmniejszonej liczbie sporów sądowych idzie w parze z czasem potrzebnym na wydanie rozstrzygnięć w takich sprawach. Należy uznać, iż rozliczanie roszczeń w toku jednego sporu korzystnie wpłynęłoby również na czas jego trwania. Ani konsument, ani bank nie byliby uwikłani w dwa spory sądowe, trwające niejednokrotnie latami, gdyby rozliczenie nastąpiło według zasady salda. Strony szybciej uzyskiwałyby rozstrzygnięcia, co umożliwiałoby szybszą egzekucję roszczeń. Rozliczanie alternatywną teorią dwóch kondykcji oznacza uwikłanie obu stron w długotrwałe postępowania sądowe.

W każdym przypadku również rozliczenie według zasady salda byłoby tańsze dla konsumenta. Po pierwsze, tylko raz musiałby ponosić koszty opłaty sądowej. Opłata od pozwu konsumenta wynosi 1 tys. zł, ale już bank od swojego odrębnego pozwu płaci 5 proc. dochodzonej kwoty. Gdy bank wygra taki osobny spór (co z zasady powinno nastąpić, bo zwrot kapitału bankowi się należy), konsument musi zwrócić bankowi m.in. 5 proc.opłaty od pozwu. Po drugie, należy wziąć pod uwagę możliwe odsetki, które należy doliczyć do kwoty głównej roszczenia. Kwota takich odsetek rośnie wraz z długością sporu, co oznacza, że jeśli konsument przegra z bankiem, będzie zobowiązany do zapłaty bankowi kwoty głównej wraz z wyższymi odsetkami. Po trzecie, nie bez znaczenia są koszty pełnomocników, ustanawianych przez konsumenta osobno do każdego z postępowań. Chociaż strona wygrywająca spór może uzyskać zwrot takiego honorarium w każdym postępowaniu, to przepisy przewidują ograniczenia. Konsument może zatem zapłacić więcej, niż zostanie mu zwrócone. Trudno znaleźć racjonalne uzasadnienie dla dalszego stosowania teorii dwóch kondykcji. Rozliczanie według zasady salda zmniejszyłoby liczbę spraw frankowych w sądach, także w świetle czasu trwania postępowań i kosztów ich prowadzenia.

Autor jest adwokatem, doktorem nauk prawnych, partnerem w kancelarii Jabłoński i Koźmiński i Wspólnicy w Warszawie

Jak podaje „Rzeczpospolita” („Specjalne rozwiązania dla frankowiczów w sądach. Ministerstwo Sprawiedliwości zdradziło plany” z 25 czerwca 2024 r.), w sądach toczy się co najmniej 190 tys. sporów z umów kredytów we frankach szwajcarskich. Część kończy się unieważnieniem całej umowy kredytowej, bo sąd unieważnia klauzule przeliczenia według tabeli kursowej. Wywołuje to oczywiście poważne konsekwencje dla wzajemnych roszczeń i rozliczeń stron. Co do zasady, bank i kredytobiorca mają wzajemne roszczenia o zwrot (całości) świadczeń z tytułu unieważnionej umowy kredytu. Kredytobiorcy żądają zwrotu zapłaconych rat kapitałowo-odsetkowych, zaś banki zwrotu udostępnionego kapitału.

Pozostało 90% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Pragmatyczna krótka pamięć
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe tylko z nazwy
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Aplikacja rozczarowuje
Rzecz o prawie
Konrad Burdziak: Czy lekarze mogą zaufać wytycznym w sprawach aborcji?
Rzecz o prawie
Michał Urbańczyk: Legalna i nielegalna imigracja to największe wyzwanie dla USA