Leszek Kieliszewski: Schemat Ponziego, czyli co łączy przypadek Palikota z kłopotami Cinkciarza

Cinkciarz sponsorował niemal wszystko i wszędzie. Sceptykom mówiono o know-how, dzięki któremu firma zarabia więcej, a kosztów ma mniej. Podobny geniusz biznesowy miał przyświecać Palikotowi. Tu również marketing grał pierwsze skrzypce.

Publikacja: 05.10.2024 13:24

Cinkciarz zawarł wiele umów sponsorskich

Cinkciarz zawarł wiele umów sponsorskich

Foto: PAP/Maciej Kulczyński

Kiedy w latach 20 minionego stulecia Charles Ponzi wpadł na pomysł, żeby wykorzystywać arbitraż cenowy na znaczkach pocztowych i w ten sposób zarabiać pieniądze dla siebie i inwestorów, wszystko wyglądało naprawdę dobrze. W teorii. W praktyce Ponzi nie był w stanie obracać wielkimi wolumenami. Zaczął więc wypłacać klientom zyski z tego, co otrzymał od innych inwestorów i robił to tak długo, aż nowych inwestorów zabrakło. Od tego czasu minęło 100 lat, a schemat wciąż jest aktualny. Tylko znaczki zamieniają się na inne substraty.

KNF odbiera zezwolenie Conotoxii, spółce powiązanej z serwisem Cinkciarz.pl

2 października Komisja Nadzoru Finansowego odebrała zezwolenie na świadczenie usług płatniczych przez Conotoxię – spółkę powiązaną z serwisem Cinkciarz.pl umożliwiającym wymianę walut. Wcześniej dochodziły z rynku sygnały, że wymiana walut, która z założenia powinna odbywać się w czasie rzeczywistym, zajmuje dzień, później kilka dni, a później pojawił się komunikat, że opóźnienia są wynikiem prac informatycznych, które powinny zostać ukończone do końca października. Wszystko wskazuje na to, że Cinkciarz zaczął mieć problemy z płynnością.

Czytaj więcej

Janusz P. oskarżony o to, za co rok temu został skazany

Analizując objawy można zidentyfikować przyczynę. Instytucje płatnicze muszą separować środki klientów od środków własnych. Te zdeponowane przez klientów nie mogą być obarczane ryzykiem. Jeśli jednak instytucja ze środków klientów zaczyna „pożyczać” na finansowanie swojej działalności, albo obciąża pieniądze ryzykiem, które się materializuje, to w perspektywie czasu zaczynają pojawiać się problemy z płynnością. Trzeba uzbierać wpłat od nowych klientów, aby wypłacić środki wcześniejszym. Jeżeli do tego dodamy odebranie zezwolenia na prowadzenie działalności przez KNF, co jest rozwiązaniem atomowym, to nakreślony scenariusz jest więcej niż prawdopodobny.

Biznes Palikota: marketingu dużo, wyrobów na półkach sklepowych mało  

Podczas zbiórki pod hasłem „Bunt finansowy” w marcu 2022 r. Janusz Palikot zbierał środki na inwestycje w produkcje piwa wina i wódki. Obiecywał 14 proc. odsetek plus bonus od 0,5 do 2 proc. w zależności od wpłaconej kwoty. Oprocentowanie lokat bankowych oscylowało wówczas na poziomie 2,5 – 3 proc. Chwilę po „Buncie”, kolejna zbiórka pod hasłem „Skarbiec Palikota” cel ten sam – rozwój produkcji alkoholi. Wszystko w modnej formie crowdfundingu. Później emisja akcji. W pewnym momencie można było odnieść wrażenie, że jedyną działalnością Manufaktury Piwa Wina i Wódki (MPWiW) było pożyczanie pieniędzy

Czytaj więcej

Obiecanego Rolls-Royce'a nikt nie dostał. UOKiK: Janusz Palikot zapłaci karę

W mediach społecznościowych Janusz Palikot degustował napoje bezalkoholowe, przyprawiane produktami spirytusowymi własnej produkcji. Marketingu było dużo, a dostępności wyrobów Manufaktury na półkach sklepowych mało. Sceptycy byli uspokajani zapewnieniami o wysokiej rentowności, a geniusz biznesowy Palikota miał dawać gwarancję sukcesu.

Manufaktura Piwa Wina i Wódki jest niewypłacalna, a co się stało z pieniędzmi? Prawdopodobnie zostały zużyte na działalność operacyjną, część roztrwoniona, być może z części wypłacano świadczenia inwestorom.

Cinkciarz sponsorował niemal wszystko i wszędzie

Po pierwsze finansowanie działalności ze środków zebranych od inwestorów, a nie z rentowności modelu biznesowego. Po drugie agresywny marketing. Cinkciarz sponsorował niemal wszystko i wszędzie. Żaden biznes o podobnym profilu i skali działalności nie przeznaczał takich, ani nawet podobnych środków na promocję. Sceptykom mówiono o know-how, dzięki któremu Cinkciarz zarabia więcej, a kosztów ma mniej. Trochę jakby znaleźli złoty graal.

Podobny geniusz biznesowy miał przyświecać Palikotowi. Tu również marketing grał pierwsze skrzypce. Jeżeli jednak porównać działania marketingowe z tymi podejmowanymi przez inne firmy z tej samej branży, to Manufaktura Palikota przy takiej skali promocji, była niemal niezauważalna na sklepowych półkach. Żaden inny browar, czy gorzelnia nie wydawała takich środków na marketing, przy tak ograniczonej dystrybucji, a co za tym idzie dostępności produktu.

Charles Ponzi, kiedy zbierał środki od inwestorów, uchodził za geniusza biznesu. Jego zaradność i pomysłowość opisywana była nie tylko w nowojorskiej prasie, ale trafiła nawet do Europy. Do czasu, gdy bańka pękła, a uściślając do momentu, kiedy nie było chętnych do pożyczenia kolejnych pieniędzy do sfinansowania bieżącej działalności.

Dlaczego schemat Ponziego tak często się powiela i tak trudno go wykryć?

Dlaczego schemat Ponziego tak często się powiela i tak trudno go wykryć? Powodów jest kilka. Finansowana działalność zawsze jest legalna i co do zasady rentowna. W zasadzie trudno określić, w którym momencie kończy się rolowanie długu, a zaczyna finansowanie starych zobowiązań ze środków nowych inwestorów. O ile w wewnątrz organizacji jest to moment, w którym na spłatę starego zobowiązania w wysokości 100 firma zaciąga nowe w wysokości większej niż 100, o tyle dla zewnętrznego obserwatora jest to trudne, albo wręcz niemożliwe do uchwycenia. Sygnałami ostrzegawczymi charakterystycznymi dla schematu Ponziego jest rzekomy geniusz twórcy, jego unikatowe know-how, rewolucyjne podejście lub inne podobne cechy połączone z agresywnym marketingiem i ciągłym poszukiwaniem nowych inwestorów.

Leszek Kieliszewski jest adwokatem, partnerem zarządzającym w kancelarii Legality, ekspertem w zakresie prawa gospodarczego, rynków finansowych i prowadzenia sporów

Kiedy w latach 20 minionego stulecia Charles Ponzi wpadł na pomysł, żeby wykorzystywać arbitraż cenowy na znaczkach pocztowych i w ten sposób zarabiać pieniądze dla siebie i inwestorów, wszystko wyglądało naprawdę dobrze. W teorii. W praktyce Ponzi nie był w stanie obracać wielkimi wolumenami. Zaczął więc wypłacać klientom zyski z tego, co otrzymał od innych inwestorów i robił to tak długo, aż nowych inwestorów zabrakło. Od tego czasu minęło 100 lat, a schemat wciąż jest aktualny. Tylko znaczki zamieniają się na inne substraty.

Pozostało 91% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?