Bulwersujący rajd po mieście z udziałem Łukasza Ż. rozpętał dyskusję o konieczności zmian w prawie. Trzeźwo zareagował na sytuację minister sprawiedliwości: zamiast szafować zapowiedziami zaostrzenia kar, powołał międzyresortowy zespół, który ma odpowiedzieć na pytanie, jak polepszać bezpieczeństwo na drogach. Jednym z wątków jest zabójstwo drogowe, czyli odpowiedź na skrajnie niebezpieczne zachowania drogowych bandytów.
Zabójczy, ale wypadek
Propozycje wprowadzenia do kodeksu karnego tzw. zabójstwa drogowego zakładają, że najbardziej karygodne przypadki łamania przepisów powinny być kwalifikowane inaczej niż dotychczas. To nie jedynie wypadek drogowy, lecz coś znacznie gorszego – intuicja jest poprawna, lecz może wieść na manowce prawne.
Czytaj więcej
Tragiczne zdarzenie na Trasie Łazienkowskiej dzieli się na dwa etapy: osobną sprawą jest kwalifikacja prawna staranowania innego pojazdu wskutek szaleńczej jazdy, odrębną to, co działo się potem. Oba aspekty zdarzenia wymagają odrębnej kwalifikacji prawnej - pisze prof. Mikołaj Małecki.
Jeśli są podstawy, by szaleńczą jazdę po mieście uznać za zabójstwo, czyli umyślne powodowanie śmierci, należy to uczynić już w obecnym stanie prawnym. Nie ma żadnych przeszkód, by skazać pirata drogowego za przestępstwo z art. 148 k.k., jak uczynił Sąd Apelacyjny we Wrocławiu (wyrok z 19 grudnia 2017 r., II AKa 281/17). Potrącenie pieszego przez pirata w trakcie ucieczki przed policją sąd uznał za zabójstwo i wymierzył za nie dwanaście lat więzienia.
Cała trudność w udowodnieniu, że sprawca chciał albo godził się na śmiertelny skutek. Zabójstwo wymaga zamiaru: bezpośredniego albo wynikowego. Wpisanie do kodeksu karnego zabójstwa drogowego rozumianego dosłownie – że jest to nowy typ zabójstwa – nie rozwiąże kluczowego problemu, z którym dziś borykają się sądy: czy nastąpiło kodeksowe „godzenie się”. Chodzi więc raczej o zaostrzenie sankcji za najbardziej rażące wypadki drogowe, przy założeniu, że sprawcy nie będzie trzeba udowadniać zamiaru. Nadal będą to czyny nieumyślne. Zabójcze, choć nieumyślne wypadki opatrzone byłyby sankcją zrównaną lub zbliżoną do kary za zabójstwo. Operowanie nazwą „zabójstwo drogowe” może więc wprowadzać w błąd, obiecując więcej, niż pozwala na to kodeks karny.