Jarosław Gwizdak: Tracimy zaufanie, tracimy poparcie

Wiadomo, że sądy nie powinny kierować się głosami czy – nie daj Temido – naciskami opinii publicznej.

Publikacja: 10.04.2024 04:30

Jarosław Gwizdak: Tracimy zaufanie, tracimy poparcie

Foto: Adobe Stock

Ludzie nam nie ufają. Spadają nam wskaźniki, wszystkie. Dobrze – właściwie przeciętnie – już było, teraz jest i będzie źle. Mniej więcej takim wstępem zaczęło się spotkanie ważnych prawników w bardzo ważnym państwie.

Przecież wiadomo, że sądy nie powinny kierować się głosami czy – nie daj Temido – naciskami opinii publicznej. Przecież wiadomo, że poparcie społeczne, zwłaszcza w czasach postprawdy i fake newsów może zmienić się błyskawicznie. Wiadomo i to, że sędziowie stosunek do opinii publicznej miewają wysoce ambiwalentny.

Czytaj więcej

Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Powinności judykatywy

Szef prestiżowego prawniczego think-tanku zorganizował debatę, w której wzięli udział ważni prawnicy. Troje sędziów sądów apelacyjnych miało najpierw zmierzyć się z dwoma pytaniami dotyczącymi najwyższego organu sądowniczego w ich kraju.

Pierwsze brzmiało mniej więcej tak: w jaki sposób spadek zaufania do poszczególnych rozstrzygnięć sądu najwyższego w tym państwie przekłada się na zaufanie do wymiaru sprawiedliwości jako całości? Pytanie drugie dotyczyło metod, jakimi ewentualnie sędziowie mogliby odwrócić tę tendencję. Odpowiedzi, komentarzy i pomysłów padło sporo.

Co na to sędziowie?

Jeden z rozmówców wskazał na swoje doświadczenia ze spotkań z młodzieżą. Był zdumiony, że uczniowie szkół ponadpodstawowych tak często postrzegają sędziów najwyższych instancji jako aktorów na politycznej scenie. Jak wiadomo, zarzut „polityczności” jest jednym z najcięższych, jakie można postawić przedstawicielom trzeciej władzy. „Zapomnieli o naszej niezależności i bezstronności, to jest bardzo groźne” – skwitował. Opowiedział również, że zachęca wszystkich swoich rozmówców, krytyków wymiaru sprawiedliwości, nie tylko uczniów, aby odwiedzili swoje lokalne sądy. „Idźcie na rozprawy, zobaczcie, jak – z całym szacunkiem dla stron postępowania – są to przyziemne, codzienne problemy. I jak, z całym naszym profesjonalizmem i wiedzą sobie z tym radzimy. To właśnie w ten sposób chronimy praworządność”.

Pozostali sędziowie dodawali również, że budowa zaufania do sądownictwa nie powinna być wyłącznie zadaniem sędziów. Powinni być w to zaangażowani także inni profesjonalni prawnicy, bo jak pisał Alexis de Tocqueville w „O demokracji w Ameryce”, rolą prawników jest tłumaczenie orzeczeń sądów. To przecież prawnicy, skarżąc wyroki, pokazują słabe strony rozumowania sądów lub doprowadzają konkretne rozstrzygnięcie do rangi precedensu.

Sąd najwyższy, precedensy, de Tocqueville – wskazówek już wystarczy. Tak, ta debata toczyła się w Stanach Zjednoczonych. Odbyła się dwa lat temu, a do jej zapisu opublikowanego przez prawniczy magazyn wydawany przez Duke University wróciłem całkiem niedawno.

Poszukiwałem danych i badań dotyczących zaufania wymiaru sprawiedliwości, a błyskotliwa internetowa wyszukiwarka dorzuciła mi również to opracowanie.

Lektura zapisu debaty pozwoliła mi na wyciągnięcie kilku wniosków, jak się okazuje, dość uniwersalnych niezależnie od szerokości geograficznej sali rozpraw. Zarzuty polityczności wymiaru sprawiedliwości, wydawania wyroków na zamówienie czy życzenie polityków są niezmiernie niebezpieczne. Zagraża to całemu sądownictwu, niezależnie od poziomu takiego rozstrzygnięcia.

Ech, ta Ameryka

Kluczowe jest sprawne działanie sądów najbliższych obywatelowi, wydających setki czy tysiące decyzji rocznie. Właśnie sprawne rozstrzyganie tych „przyziemnych” spraw pozwala na budowę czy odbudowę zaufania. Trzecia wytyczna to nieustająca organiczna praca z młodzieżą. Zwłaszcza pokazywanie jej, jak ta sprawiedliwość wymierzana jest na co dzień w sądach.

A że zaufanie niekoniecznie budują kampanie w social-mediach czy lobbowanie za konkretnymi projektami ustaw? Pewnie w tej Ameryce się na tym zupełnie nie znają.

Autor jest adwokatem, członkiem zarządu Fundacji INPiS, obywatelskim Sędzią Roku 2015

Ludzie nam nie ufają. Spadają nam wskaźniki, wszystkie. Dobrze – właściwie przeciętnie – już było, teraz jest i będzie źle. Mniej więcej takim wstępem zaczęło się spotkanie ważnych prawników w bardzo ważnym państwie.

Przecież wiadomo, że sądy nie powinny kierować się głosami czy – nie daj Temido – naciskami opinii publicznej. Przecież wiadomo, że poparcie społeczne, zwłaszcza w czasach postprawdy i fake newsów może zmienić się błyskawicznie. Wiadomo i to, że sędziowie stosunek do opinii publicznej miewają wysoce ambiwalentny.

Pozostało 86% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Pragmatyczna krótka pamięć
Rzecz o prawie
Łukasz Wydra: Teoria salda lepsza od dwóch kondykcji
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe tylko z nazwy
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Aplikacja rozczarowuje
Rzecz o prawie
Konrad Burdziak: Czy lekarze mogą zaufać wytycznym w sprawach aborcji?