Kwestia ta wynikła w sprawie o odmowę sprostowania, jakiego Dorota Kania domagała się od portalu szczecin.wyborcza.pl, a dokładniej od wskazanej w nim redaktor naczelnej. W tej sprawie chodzi o artykuł bardzo krytyczny dla powódki, nazwanej m.in. „resortową tropicielką" (wytoczyła zresztą o to sprawę o ochronę dóbr osobistych).
Sprostowanie, co przyznają prawnicy od mediów, to rozwiązanie szybkie i tanie.
Portal jednak odmówił go, wskazując, że nie ma tytułu prasowego „szczecin.wyborcza.pl", tak oznaczona jest tylko strona internetowa. Nie ma zatem pod tą nazwą, na tym portalu redaktora naczelnego, a żądanie sprostowania, a potem pozew o jego wydrukowanie skierowano pod niewłaściwym adresem, powinny więc być oddalone.
Czytaj także: Pomysł na szybkie sprostowania prasowe
Sąd okręgowy żądania powódki oddalił, wskazując, że przez dziennik lub czasopismo należy rozumieć – jak mówi ich legalna definicja z prawa prasowego (art. 7 ust. 2 pkt 2) – pismo zarejestrowane, więc i pozew o sprostowanie prasowe można kierować wyłącznie przeciwko pismu zarejestrowanemu w sądowym rejestrze pism i czasopism. To, że wydawnictwo posiada subserwisy lokalne, nie oznacza, że mają one samodzielny byt i redaktorów naczelnych w prawnym znaczeniu. A szczecin.wyborcza.pl nie jest zarejestrowany, to tylko część portalu wyborcza.pl.