Rz: Jak wygląda rynek e-hazardu w Polsce?
Joanna Dzios: Obowiązująca ustawa o grach hazardowych z 2009 r. za tło miała tzw. aferę hazardową i weszła w życie zaledwie kilka tygodni później. Restrykcje, które wprowadziła, ograniczyły liczbę produktów oferowanych przez operatorów z polską licencją wyłącznie do zakładów wzajemnych.
Ponadto obowiązująca w Polsce 12-proc. stawka podatkowa jest jedną z najwyższych w Europie, co czyni tę ofertę jeszcze mniej atrakcyjną. Podatek jest pobierany od obrotu, więc dziś to klient, a nie operator, ponosi jego ciężar.
Jakie są następstwa takich regulacji?
Takie regulacje prawne spowodowały, że więcej operatorów działa w szarej strefie. Na tym traci zaś i gracz, i państwo. Szara strefa to nie tylko brak wpływów z tytułu podatków odprowadzonych przez operatorów online, ale również brak kontroli państwa nad bezpieczeństwem użytkowników. Wysokie standardy bezpieczeństwa, które obowiązują operatorów zrzeszonych w EGBA czy też tych, którzy posiadają polską licencję, nie zawsze są respektowane przez podmioty działające w szarej strefie, a to ma ogromne znaczenie np. przy zagwarantowaniu ochrony nieletnich.