Darren Aronofsky zaproponował mi zrobienie filmu o Jackie Kennedy, potem wpadliśmy na pomysł opowieści o księżnej Dianie, a wreszcie o Callas. I tak się te trzy opowieści o trzech niezwykłych kobietach złożyły w pewną całość – mówi reżyser, twórca filmów „Jackie”, „Spencer” i teraz „Maria”.
Pablo Larrain nie zaserwował widzom typowych filmów biograficznych. Przyglądając się kilku dniom z życia swych bohaterek, pokazał ich wyjątkowość i potworną cenę, którą musiały zapłacić za pozycję, jaką osiągnęły. „Jackie” to film o Jacqueline Kennedy, która po 22 listopada 1963 r., gdy jej mąż został w Dallas zastrzelony przez Lee Harveya Oswalda, musiała pokonać własną rozpacz i zadbać o godny prezydenta pogrzeb, który zbuduje jego legendę. W „Spencer” towarzyszył księżnej Dianie przez trzy dni, które w czasie Bożego Narodzenia spędziła w wiejskiej posiadłości Sandringham, wśród nieznoszącej jej rodziny królewskiej. Portretując Callas, opowiedział o ostatnim tygodniu jej życia.
Dziennikarze próbują znaleźć wspólne wątki. Jackie Kennedy i Maria Callas związane były z tym samym mężczyzną – multimilionerem Arystotelesem Onassisem. Księżna Diana była traktowana na dworze jak przed wiekami Anna Boleyn, której partię śpiewała Callas. Ale to oczywiście czynione na siłę spekulacje. Natomiast na pewno łączyły te trzy bohaterki sława, której musiały stawić czoła, i ogromna samotność.
Czytaj więcej
Przez całe życie słyszałam, że wyglądam jak mój ojciec. Dlatego zaintrygowało mnie, że mogę to podobieństwo wykorzystać na ekranie - mówi Chiara Mastroianni, aktorka.
Marię Callas mogła zagrać tylko Angelina Jolie
Maria Callas z ostatniej części tryptyku ma 53 lata i od dawna już nie występuje na scenie. Została opuszczona przez wszystkich. Ma tylko dwoje oddanych jej ludzi: kamerdynera i pokojówkę. Czuje, że odchodzi. Świat się od niej odwrócił, straciła tych, na których zależało jej najbardziej. Może iść ulicą i nikt się już za nią nie ogląda. Co najwyżej zaatakuje ją jakiś dziennikarz, który chce zarobić, opisując „koniec gwiazdy”.