Plus Minus: Po co nam muzea?
W 1999 roku, kiedy spotkałem się z prezydentem RPA Nelsonem Mandelą, zapytał mnie o to samo. Wtedy zdawało się, że w jego kraju są zupełnie inne priorytety niż zaspokajanie potrzeb kulturalnych, w tym także tworzenie muzeów. Odpowiedziałem po chwili, że to mimo wszystko dobry czas, by zainwestować w przyszłość, kulturę, która poszerzy horyzonty każdego mieszkańca tego kraju i przyczyni się także do rozwoju ekonomicznego. Ale to fundamentalne pytanie Mandeli uświadomiło mi, że muzeum nie można wyabstrahować z rzeczywistości, w której ma istnieć. I że mój zachodni sposób myślenia jest oderwany od tamtejszych realiów. W tym czasie RPA pustoszyła oprócz wojny także plaga śmiertelnego wtedy AIDS. Zrozumiałem, że to jeden z problemów, które powinny znaleźć swoje odbicie w kulturze, także w muzeum.
Czym różnią się muzea afrykańskie od europejskich?
Zawsze były kształtowane według naszych, zachodnich wzorców pod wpływami jakiegoś europejskiego kraju. Belgowie wybudowali w Rwandzie niesamowite muzea. Ale dyrektor jednego z nich zdecydował, że to jego nie będzie kopiowało europejskich wzorów, tylko wyjdzie naprzeciw potrzebom miejscowych. I tak ludzie pozbawieni domów mogą w nim mieszkać. Obok cennych koszy będących artefaktami siedzą kobiety i wyplatają także kosze. Dzieci uczą się garncarstwa i metaloplastyki. To inny sposób postrzegania muzeum jako miejsca będącego spoiwem dla tamtejszej wspólnoty. Jestem pod wrażeniem tego sposobu myślenia. Dziś afrykańskie muzea koncentrują się na pojednaniu i stanowią grupę placówek, które odniosły sukces.
Ostatnie Berlinale wygrał film „Dahomey” Mati Diop, dokument o powrocie w 2021 roku z Luwru do afrykańskiej republiki Beninu (dawnego królestwa Dahomeju) zrabowanych w XIX wieku przez francuskie wojska kolonialne dzieł sztuki – 26 figur pełniących dawniej ważne funkcje sakralne. Ci, którym zostały zwrócone, mają problem, co teraz z nimi zrobić. Rozumie pan ten kłopot?