Zawsze, gdy przytrafia mi się w życiu coś trudnego, szukam ratunku w książkach. W ostatnich miesiącach straciłam kilka bliskich i najbliższych osób, byłam w rozpaczy, w chaosie emocjonalnym. Szukałam książek, które mi pomogą zrozumieć, co się stało. Pierwsza, na którą trafiłam i polecam do przeczytania wszystkim w podobnej sytuacji, to „Mózg w żałobie” amerykańskiej neurolożki Lisy Shulman, która straciła męża i mieszając naukę i miłość, opisuje, jak działa ludzki mózg w sytuacji takiej traumy. Racjonalizacja myślenia i działania porządkuje zabójcze emocje; ta lektura jest jak psychoterapia, a nawet więcej, dla kogoś takiego jak ja, kto potrzebuje wsparcia wiedzoznawczego, by czuć się bezpieczniej…
Od dekad czytam literaturę popularnonaukową. Żyjemy w rzeczywistości, która tylko po wierzchu jest „uzgodniona”, łatwo nam nie myśleć o tym, że poza społeczną grą dzieją się rzeczy niepojęte. Tak niepojęte, jak np. kwantowy mikrokosmos. Ukazała się fascynująca rozmowa prof. Krzysztofa A. Meissnera i Jerzego Sosnowskiego „Fizyk w jaskini światów”. Pierwszy to wybitny fizyk, drugi – dociekliwy humanista. Jest jeszcze na mojej półce i w trakcie lektury księga prof. Marka Abramowicza „Między Bogiem a prawdą”, gdzie „roztargniony profesor” opowiada o dziejach własnego umysłu, łączy fizykę, astrofizykę, literaturę, nieraz w sposób brawurowy.
Czytaj więcej
Inspirowane procederem uprawianym przez Jeffreya Epsteina „Mrugnij dwa razy” to reżyserski debiut aktorki Zoë Kravitz. Otwiera się jako satyra w formule „pożreć bogatych”, a dalej przekształca w krwawy horror oraz kino spod znaku gwałtu i zemsty.
PIW wydał właśnie „Załamanie pogody”, moje wiersze z całego życia, o ile życie w ogóle można uważać za jakąkolwiek całość. Różewicz twierdził, że określenie „zawsze fragment” jest bliższe prawdy. Wiersze zebrane to ryzyko dla autora, ale też szansa dla czytelnika, który może zobaczyć drogę rozwoju i przemian duchowych poety, poetki. Bezwstydnie pokazuję wiersze przedwczesne i te z pierwszej dorosłości, które nazwałam przewrotnie „wiekiem męskim”. A także te pisane dosłownie przy łóżku umierającego męża, w jakimś okołośmiertelnym transie. Ponieważ mój mąż, Maciek Cisło, sam był poetą, nie miałby mi tego za złe. Ludzki los, zawsze we fragmentach…
Właśnie wszedł do Netflixa „Kaos”. Ten serial jest jak rozjeżdżanie mitów greckich quadem! Mieszanie odległych kultur i pokazywanie pod płaszczykiem taniej rozrywki odwiecznych mechanizmów, kulis polityki, tych samych psychopatycznych motywów działań ludzi-bogów zdecydowanie się udało. W dzieciństwie zamiast bajek czytałam w kółko „Mity greckie” Wandy Markowskiej, dlatego „Kaos” szczególnie mnie fascynuje, te wszystkie reinterpretacje, rozbite w pył puenty i morały, okrucieństwa pokazywane z naturalną swobodą jak „krowa je trawę”. O, taka „czystka” przydałaby się wszystkim religiom, które zastygły w mitach i już same nie słyszą, co opowiadają…not. luko