Magnat technologiczny o wiele mówiącym nazwisku Slater King (Channing Tatum, na zdjęciu) wyznaje publicznie swoje grzechy, wszystkich szczerze żałuje i obiecuje poprawę. Przeprasza, przeprasza i przeprasza (i tak w kółko), prosząc oglądających jego publiczną spowiedź o rozgrzeszenie. W ramach pokuty, którą zadaje sobie sam, skazuje się na swoistą banicję. Zsyła się mianowicie na prywatną wyspę, by tam, z dala od cywilizacji, przejść wewnętrzną przemianę, hodując kury.
Tej ekspiacji daje wiarę wpatrzona weń jak w święty obrazek Frida (Naomi Ackie), która wraz z przyjaciółką Jess (Alia Shawkat) kelneruje w trakcie charytatywnej gali zorganizowanej przez należącą do Kinga fundację. Kobieta, zrzuciwszy służbowe ciuchy i przebrawszy się w elegancką suknię, zbliża się do Slatera, który zaprasza i ją, i Jess do swego osobistego raju na ziemi. Podekscytowane panie godzą się bez wahania i wespół z kompanami bogacza, wśród których są Vic (Christian Slater), Cody (Simon Rex) i Tom (Haley Joel Osment) oraz parę dziewcząt – w tym wyraźnie zalecająca się do Kinga Sarah (Adria Arjona) – wsiadają na pokład samolotu i ruszają w podróż życia. Na miejscu oddają telefony, by w otoczeniu kilkusetletniej architektury i pod nieskazitelnie białymi pościelami cieszyć się z dobrodziejstw oferowanych przez krainę mlekiem, miodem i szampanem płynącą. Istny eden. Do tego pachnący!
Czytaj więcej
W „Zabierz mnie na Księżyc” Scarlett Johansson gra kobietę, która sprzeda ludziom wszystko. Czy uda jej się to z lądowaniem na Księżycu?
Jak łatwo się domyślić, coś w tym nieziemskim ogrodzie nie gra. Jess nagle znika, pojawiają się za to siniaki na ramionach Fridy, Sarah i ich towarzyszek. „Jak się tu bawicie?” – pyta szelmowsko uśmiechnięty Slater. „Świetnie” – odpowiadają gościnie, choć nie są tego takie pewne. Mężczyźni z kolei imprezują w najlepsze, urządzając bachanalia ku czci samych siebie. Nici z obietnicy poprawy.
Inspirowane procederem uprawianym przez Jeffreya Epsteina „Mrugnij dwa razy” to reżyserski debiut aktorki Zoë Kravitz, córki Lisy Bonet i Lenny’ego Kravitza. Otwiera się jako satyra utrzymana w formule „pożreć bogatych”, trochę w stylu głośnych tytułów jak „W trójkącie” (reż. Ruben Östlund, 2022) czy „Menu” (reż. Mark Mylod, 2022), gdzie garstka uprzywilejowanych osób, odizolowana od reszty społeczeństwa, poddana zostaje, mówiąc oględnie, próbie charakterów. Następnie przekształca się w krwawy horror oraz kino spod znaku gwałtu i zemsty (rape and revenge), przez co całości blisko i do „Zabawy w pochowanego” (reż. Matt Bettinelli-Olpin, Tyler Gillett, 2019), i do „Obiecującej. Młodej. Kobiety.” (reż. Emerald Fennell, 2020), ale także – zwłaszcza w momencie, gdy arkadia zamienia się w piekło – do „Uciekaj!” (reż. Jordan Peele, 2017) i „Nie martw się, kochanie” (reż. Olivia Wilde, 2022).