Uzbrojony w karabinek automatyczny AK-47 Ryan Wesley Routh znajdował się w niedzielne popołudnie zaledwie kilkaset metrów od Donalda Trumpa, gdy funkcjonariusz Secret Service zauważył wystającą ponad krzaki broń i oddał strzały w kierunku napastnika. Miliarder poruszał się wówczas między piątym i szóstym dołkiem swojego pola golfowego w West Palm Beach na Florydzie. Routh próbował uciekać czarnym nissanem, ale został niedługo później zatrzymany przez policję.
13 lipca Thomas Crooks znajdował się jeszcze bliżej Trumpa, gdy oddał w trakcie wiecu w Butler w Pensylwanii strzały w kierunku kandydata republikanów, raniąc go w ucho. Jak to możliwe, że w niedzielę ochrona znów pozwoliła, aby kolejny zamachowiec znalazł się w tak niewielkiej odległości od swojego celu?
Czytaj więcej
Na polu golfowym Donalda Trumpa doszło do strzelaniny. Kandydat republikanów na prezydenta został umieszczony przez agentów Secret Service w bezpiecznym miejscu.
– Gdyby to był urzędujący prezydent, całe pole golfowe byłoby objęte ochroną. Ale ponieważ jest to były prezydent, Secret Service asekuruje tylko miejsca, które uznaje za potencjalnie niebezpieczne – tłumaczył szeryf hrabstwa Palm Beach Ric Bradshaw.