Wideo ma prawie pięć minut, raczej sztuczne dialogi i jednego bohatera za dużo. UEFA w filmiku nakręconym we Włoszech przy asyście Gianluigiego Buffona oraz Zlatana Ibrahimovicia w luźny sposób chciała zaprezentować nowy format swoich flagowych klubowych rozgrywek, czyli Ligi Mistrzów, i może nawet by się to jej udało, gdyby na scenę – dosłownie, bo akcja dzieje się w Teatro Municipale w Piacenzy – nie wkroczył prezes UEFA Aleksander Čeferin.
To w rozmowie z nim Ibrahimović recytuje formułkę: „Powiemy światu, że czas na zmiany. 36 uczestników, koniec z ośmioma grupami po cztery zespoły, każdy klub w fazie ligowej zagra z ośmioma różnymi przeciwnikami zamiast tylko z trzema, więc rywalizacja staje się lepsza niż kiedykolwiek”. Ibrahimović zaraz potem „podpowiada” też szefowi UEFA, by „przestać karmić kibiców korporacyjnymi bzdurami”.
Potem jeszcze są hasła, że „to Liga Mistrzów, gdzie najlepsi na świecie przybywają, by rywalizować”, a także „tu powstają legendy i łamane są serca”. W końcu docieramy do żartu. „Prezesie, mógłbyś nawet powiedzieć, że to Superli...” – mówi Ibrahimović. „Ciii, hej, jesteś mądrym facetem. Mówiłem ci, że to się nigdy nie stanie” – przerywa mu Čeferin, a odbiorcom przy okazji ma się utrwalić, że „nowa” Liga Mistrzów to tak naprawdę „stara, dobra Liga Mistrzów”, w przeciwieństwie do Superligi, którą chciały założyć najbogatsze kluby. Chciały, ale przecież UEFA ma wszystko pod kontrolą.
Jak się zmieniała Liga Mistrzów, czym – i czy w ogóle – różni się od Superligi oraz dlaczego rządzą nią najbogatsi, choć biedniejszym przez moment mogło się wydawać, że furtka na salony została im otwarta ciut szerzej? Gdy przyjrzymy się bliżej historii rozgrywek i poprzedzającego ją Pucharu Europy (nazywanego też w Polsce Pucharem Europejskich Mistrzów Krajowych), natrafimy na kilka paradoksów oraz sprzecznych relacji.
Liga Mistrzów. Kim tak naprawdę jest mistrz?
Często powtarzanym argumentem przeciwników Ligi Mistrzów jest fakt, że nie występują w niej jedynie mistrzowie swoich lig. – Te najważniejsze klubowe rozgrywki europejskie powinny być tylko dla mistrzów krajów. Mam swoje lata, jestem tradycjonalistą, pewnie można mnie nawet nazwać „ortodoksem”, a może to też wynika z mojego sentymentu do Pucharu Europejskich Mistrzów Krajowych – mówi „Plusowi Minusowi” Michał Listkiewicz, były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej (PZPN), przez lata blisko związany z UEFA.