Jasne, taki prosty przykład. Idziesz do tej samej szkoły, którą kiedyś skończyli twoi rodzice. Jeśli oni uchodzili za dupków, to i ciebie zaczynają traktować jak dupka. Jak uchodzili za superzdolnych uczniów, nauczyciele spodziewają się, że ty też będziesz świetny. Nie możesz tego kontrolować. Ale to budzi w człowieku niepokój. Zwłaszcza w zawodzie artystycznym. Znam wielu ludzi, którym nie jest z tym łatwo. Sama też do nich należę. Na zewnątrz wszystko wydaje się OK, ale w środku w człowieku coś się kotłuje. To poważny problem.
Czy w czasie zdjęć próbowała się pani dowiedzieć od matki czegoś, o co wcześniej pani jej nie pytała?
Nie. Grałyśmy razem w kilku filmach i zawsze było tak samo. Kiedy jesteśmy razem na planie, przestajemy być matką i córką. Stajemy się aktorkami, partnerkami. Staram się w filmie nie żyć swoim życiem. Więc kiedy trafiam przed kamerę razem z moją matką albo z którymś z przyjaciół, nasze wzajemne relacje przestają się liczyć. Ważne są relacje między naszymi bohaterami. Jesteśmy całkowicie do dyspozycji reżysera. Nie możemy na plan przynosić własnego życia. I może trudno uwierzyć, ale nawet przy „Marcello Mio” w czasie zdjęć nie zadawałam matce pytań o ojca.
W filmie Christophe’a Honoré'ego gra pani po francusku i po włosku. Mówi też pani biegle po angielsku. W jakim języku czuje się pani przed kamerą najswobodniej?
Oczywiście, najbardziej lubię grać po francusku, wychowałam się we Francji, to jest mój język ojczysty. Po włosku mówię z akcentem. Do roli w „Marcello Mio” specjalnie uczyłam się włoskiej intonacji i melodii. Ale praca w różnych językach jest ciekawym doświadczeniem. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że gdy jestem w kręgu języka włoskiego, staję się nieco innym człowiekiem. Bardziej spontanicznym, energicznym, wylewnym. I nawet to lubię. Czasem, gdy mnie w Paryżu zaczepią jacyś Włosi, pytając o drogę, zdarza mi się powiedzieć: „Podprowadzę was”. Mam frajdę, że mogę pogadać po włosku z native speakerami.
Czy czuje pani, że „Marcello Mio” podsumowało pewien rodzaj pani rozliczeń z ojcem, że teraz może pani symbolicznie zacząć następny etap życia?
Ja już zaczęłam kilka takich „innych etapów”. I nauczyłam się, że nie da się odciąć od tego, co było. Zresztą po co? Ale tak, mam wrażenie, że coś w sobie uporządkowałam. Że jak bohaterka filmu mogę teraz zanurzyć się w świeżej wodzie i popłynąć.
W jakim kierunku chciałaby pani popłynąć w swoim zawodzie?
Ku radości. Zawsze dostaję scenariusze dramatów, a tęsknię za komediami, za czymś jasnym i pogodnym.
Chiara Mastroianni (ur. w 1972 r. w Paryżu)
Aktorka, córka Catherine Deneuve i Marcella Mastroianniego. Zadebiutowała na ekranie w „Mojej ulubionej porze roku” Andre Techine (u boku matki), grała w filmach Arnauda Desplechina, Raula Ruiza, Claire Denis, Xaviera Beauvois, ulubiona aktorka Christophe’a Honoré'ego. Wystąpiła w jego filmach: „Piękna”, „Mężczyzna w kąpieli”, „Non ma fille, tu n’ira pas danser”, „Ukochany”, „Pokój 12”. Światowa premiera filmu „Marcello Mio” Honoré'ego odbyła się podczas ostatniego festiwalu w Cannes, polska – w tym tygodniu podczas BNP Paribas Dwa Brzegi w Kazimierzu Dolnym. Na ekrany naszych kin „Marcello Mio” wejdzie 27 września w 100. rocznicę urodzin Marcella Mastroianniego.