„Vika!”: Starość to stan ducha

85-letnia DJ Vika nie zamierza „siedzieć w oknie jak pelargonia”. Chce żyć pełnią życia.

Publikacja: 29.12.2023 17:00

„Vika!”: Starość to stan ducha

Foto: mat.pras.

W nocnych klubach staje za konsoletą, puszcza kawałki, nowe, ale i te, przy których sama kiedyś się bawiła, miksuje, podryguje. Czasem do trzeciej nad ranem. Podrywa do tańca tłum młodych ludzi. Ale też chodzi na spotkania z seniorami, którym powtarza: „Nie będziemy młodsi. Musimy pokochać siebie takimi, jakimi jesteśmy”.

Mało kto dałby jej tę osiemdziesiątkę. Siwe włosy starannie uczesane, czerwona szminka na ustach, duże okulary z podkolorowanymi szkłami, staranny manikiur. Ogromna energia i poczucie wolności.

– Jestem stara. Ale mogę pokazać, że potrafię żyć – mówi w filmie „Vika!” Agnieszki Zwiefki.

Wirginia Szmyt rzuca starości rękawicę. Nie godzi się, by oznaczała ona rezygnację z aktywności, z własnych przyjemności i zainteresowań. Przypomina, że seniorzy mają prawo do bycia sobą. Ona sama pracowała kiedyś z osobami niepełnosprawnymi, potem przez 30 lat z trudną młodzieżą w poprawczaku. Przeszła na emeryturę, gdy skończyła sześćdziesiątkę. Wytrzymała rok „nicnierobienia”. Potem zgłosiła się do Klubu Seniora, gdzie założyła kabaret i organizowała spotkania i potańcówki dla starszych ludzi. A że brakowało na wszystko pieniędzy, sama zaczęła miksować muzykę. Tak się zaczęło.

Dzisiaj Vika, bo taki jest jej artystyczny pseudonim, jest didżejką od blisko ćwierć wieku. Agnieszka Zwiefka portretuje w swoim dokumencie kobietę pełną radości życia, trzeźwo patrzącą na świat, żyjącą w zgodzie ze sobą i własnym temperamentem. – Trzeba pokochać siebie taką, jaką się jest – mówi Vika w jej filmie. Ma do siebie dystans. W czasie sesji zdjęciowej żartuje: – Z 80-letniej babci chcecie zrobić modelkę? Mąż się w grobie przewraca.

Czytaj więcej

Kos, czyli płonąca Polska Pawła Maślony

Choć tak naprawdę wiek jej nie przeraża. Wie, że bliżej jej do końca niż do początku, ale tym bardziej chce żyć intensywnie: – Jak popatrzę na metrykę, to myślę, ile jeszcze mogę poszaleć.

Nie ma w tym sztuczności ani kalkulacji. Chce robić to, co lubi. Miksować muzykę, spotykać się z młodymi ludźmi, organizować marsz seniorów, żeby wszyscy mogli poczuć ich siłę. Przytulić kota. A jak nie daje sobie rady ze świąteczną choinką, to po prostu ją wyrzuca. „Nie mam zamiaru narazić się na wylew” – mówi. Koszty? Tak, są. Choćby takie: swoich synów widuje raz na pół roku, wnuków jeszcze rzadziej. Nie ma żalu. Kiedyś nie poświęcała im czasu, mają do niej o to pretensje: „Z ważącą 30 kilo walizką za stoma płytami mogłaś jechać nocami pociągiem, a do syna nie mogłaś przyjechać, bo daleko”. Vika potrafi to sobie zracjonalizować: nikogo nie chciała obciążać swoją osobą. „Tak mają ci ludzie pieprznięci jak ja” – mówi. Poza tym: „Osoba starsza zawsze jest trochę zawadą dla młodych”.

Współczesne zachodnie społeczeństwa starzeją się. A starość niesie wiele problemów: czasem demencję, czasem niepełnosprawność fizyczną, choroby. Czasem biedę, często samotność. Wirginia Szmyt mówi, że najbardziej boi się chwili, kiedy nie będzie mogła wstać rano z łóżka i pójść samodzielnie do łazienki. Przeżyła niejedną traumę, w jej dziecięcej pamięci została wojna, obrazy z Wilna, jak mieszkała za szafą, jak wychodziła na dwór tylko wieczorem, pod osłoną nocy. Pamięta repatriację ze Wschodu, tylko z matką, bo niemal cała jej rodzina zginęła, pamięta czas chorób, walki z własnym kalectwem. Te złe wspomnienia wracały w czasie pandemii, która zamknęła ją w czterech ścianach małego mieszkania. Jej wieczornemu spacerowi po pustym mieście towarzyszyły wtedy słowa piosenki „I Need Somebody to Love”. Ale przecież póki można, trzeba pokonywać złe chwile i żyć. Pięknie żyć.

W nocnych klubach staje za konsoletą, puszcza kawałki, nowe, ale i te, przy których sama kiedyś się bawiła, miksuje, podryguje. Czasem do trzeciej nad ranem. Podrywa do tańca tłum młodych ludzi. Ale też chodzi na spotkania z seniorami, którym powtarza: „Nie będziemy młodsi. Musimy pokochać siebie takimi, jakimi jesteśmy”.

Mało kto dałby jej tę osiemdziesiątkę. Siwe włosy starannie uczesane, czerwona szminka na ustach, duże okulary z podkolorowanymi szkłami, staranny manikiur. Ogromna energia i poczucie wolności.

Pozostało 87% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Polityczna bezdomność katolików
Plus Minus
„Król Warmii i Saturna” i „Przysłona”. Prześwietlona klisza pamięci
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Ryszard Ćwirlej: Odmłodziły mnie starocie
Plus Minus
Mistrzowie, którzy przyciągają tłumy. Najsłynniejsze bokserskie walki w historii
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
teatr
Mięśniacy, cheerleaderki i wszyscy pozostali. Recenzja „Heathers” w Teatrze Syrena