- Ten projekt nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, to bajki z mchu i paproci, które PiS pisze nam od 2015 roku – stwierdził z mównicy sejmowej poseł Dariusz Wieczorek, wiceprzewodniczący Nowej Lewicy. – To budżet chaosu, stagnacji, kolejnego roku zaciemniania finansów publicznych – zaznaczył.
Jak dodał, w budżecie jest kilka nierealnych założeń, które „dyskwalifikują ten projekt”. Przede wszystkim chodzi o inflację, którą Ministerstwo Finansów zaprognozowało na 4,3 proc. średnio w roku 2021 i 3,3 proc. w 2022 r. Obecnie zaś prognozy mówią o znacznie większych wzrostach, przykładowo NBP szacuje, że w tym roku wskaźnik wzrostu cen wyniesie średniorocznie 4,9 proc., a w przyszłym roku – 5,8 proc.
Zaniżona inflacja w założeniach budżetowych oznacza, że nie do końca doszacowane mogą być zarówno dochody kasy państwa jak i wydatki. Zdaniem posłów opozycji w tej sytuacji trudno w ogóle dyskutować o projekcie budżetu.
Czytaj więcej
Choć najcięższy kryzys gospodarczy związany z pandemią raczej już za nami, rząd planuje nadal stosować awaryjne sposoby zarządzania publicznymi pieniędzmi. Tymczasem brak przejrzystości w tym zakresie kosztuje nas nawet 1 mld zł rocznie.
– Rząd kłamie, że chcą na zdrowie przeznaczyć 5,75 proc. PKB. Jak wydatki na zdrowie przeliczy się do przyszłorocznego PKB, prawdziwego PKB wyliczonego na podstawie prawdziwych wskaźników makroekonomicznych, to wyniosą one 4,89 proc. I to w drugim roku pandemii – alarmowała posłanka Izabela Leszczyna z Koalicji Obywatelskiej.