Po zmianie organizacji sądów z trzech szczebli na dwa nie będzie weryfikacji obecnych sędziów – zapewnia Ministerstwo Sprawiedliwości. Oznacza to, że sędziowie nie musieliby stawać przed Krajową Radą Sądownictwa ani też prezydent nie wręczałby im nowych nominacji – dowiedziała się „Rzeczpospolita".
Była luka
W Sądzie Najwyższym, który też miałby przejść reformę, ale nie uzgodniono jaką, pierwsza prezes Małgorzata Manowska wydłużyła zarządzenie wstrzymujące wpływ nowych spraw do Izby Dyscyplinarnej. We wtorek jednak izba zawiesiła sędziego z Krakowa, który kwestionował status nominatów KRS.
Czytaj więcej
We wtorek Izba Dyscyplinarna na niejawnym posiedzeniu podjęła decyzję o odsunięciu od orzekania sędziego Sądu Okręgowego w Krakowie Macieja Ferka i obniżeniu mu wynagrodzenia - poinformowało w mediach społecznościowych Stowarzyszenie Sędziów "Iustitia".
Sierpniowe zarządzenie prezes Manowskiej to wykonanie wydanego w lipcu orzeczenia TSUE, który uznał, że formuła sędziowskich dyscyplinarek – w tym ID SN nie gwarantuje w świetle unijnych przepisów niezawisłego rozpoznawania sędziowskich spraw immunitetowych i o przewinienia. Pierwsza prezes SN postanowiła więc, że wszelkie sędziowskie sprawy dyscyplinarne będą wpływać do jej sekretariatu i w nim pozostawać – poza przypadkami niecierpiącymi zwłoki, które rozpoznawać miał wyznaczony sędzia Izby Karnej SN. Zaapelowała też do orzekających w ID, by powstrzymali się od sądzenia spraw, które już wcześniej tam wpłynęły.
Ale żaden inny organ, szczególnie resort sprawiedliwości, rząd czy parlament, orzeczenia TSUE nie wykonali. Nie doszło do przywrócenia do orzekania sędziów zawieszonych w związku z decyzjami ID (Igor Tuleya, Paweł Juszczyszyn) ani też nie przedstawiono projektu ustawy znoszącej Izbę Dyscyplinarną. Co więcej, podzieliła się też sama izba. Część orzekających w niej sędziów działała dalej (w jednym z orzeczeń, cytując Jana Pawła II, uznali, że „jest to ich Westerplatte"); od orzekania powstrzymało się niewielu.